Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

CZĘŚĆ V

 

 

Był piąty dzień, gdy Delta zdał

Svenowi sprawozdanie:

"Wysoka Rada dzisiaj ma

zwołać swe posiedzenia dwa -

zezwól na rozeznanie."

 

"Idź, lecz niech nie wykryją cię;

bo mimo szczerych chęci

postrzegam wszystko jak przez mgłę:

nie mogę dociec, jaką grę

prowadzą - co się święci."

 

*

 

Locke zaś do Fenna udał się,

by zadać mu pytania,

które wracały doń co dzień

na myślach cieniem kładąc się

od czasu lądowania.

 

"Odkąd opuściliśmy wrak

każdy z nas zauważył

w układzie tym zupełny brak

- przyznasz, że to niezwykły znak -

żołnierzy, broni, straży.

 

Wszystko wskazuje, że od lat

cieszycie się pokojem;

jakiż na wroga macie bat,

lub jak zwycięsko i bez strat

wyjść potraficie z wojen?"

 

Fenn brew swą zmarszczył: "Wybacz, lecz

twych pojęć nie rozumiem;

chociaż daleko sięgam wstecz

myślą i znam tu każdą rzecz,

wyjaśnić ich nie umiem.

 

Są u nas Mędrcy; radzę byś

jednego z nich odwiedził.

Jeżeli chcesz, możemy iść

z nim się rozmówić jeszcze dziś:

tam znajdziesz odpowiedzi."

 

*

 

Mędrzec Savaren odrzekł mu

z miejsca na powitanie:

"Wiem, z czym przychodzisz - chciałbyś tu

usłyszeć, jaki odpór złu

dają Altarvenianie.

 

Wiedz, że nikomu tutaj nikt

własności nie odbiera;

każdy ma swoją, własny wikt;

a żądza władzy żadnych klik

zwaśnionych nie pożera.

 

Nie znamy tutaj, co to lęk

wolni od walk szaleństwa;

gdy nie zagraża broni szczęk

każdy, miast ofiar słyszeć jęk,

zażywa bezpieczeństwa."

 

Rzekł Locke: "A jeśli podbić was

zewnętrzna chce potęga?"

"Od kiedy bieg rozpoczął czas

niczyja moc z niczyich baz

obszarów tych nie sięga."

 

"Sądzicie więc, że żaden wróg

was nigdy nie pokona?"

"Gdy nie ma zła oddanych sług

nie trzeba dąć na trwogę w róg

i zbędna jest obrona."

 

Gdy Locke opuścił mędrca, czuł,

że jest jak odurzony;

plan się w umyśle jego snuł -

karty wyłożyć czas na stół;

a wzrok miał rozpalony.

 

*

 

Tymczasem Delta wrócił już

ze zwiadu wprost do Svena;

Ten spytał szybko: "No i cóż?

Jaka jest - raport szybko złóż -

wolności naszej cena?"

 

"Nie wątpię, że chciał będziesz znać

Wysokiej Rady wnioski;

spokój w twe serce pragnę wlać:

n a p r a w d ę chcą nam statek dać

z rzetelnej o nas troski."

 

Rozjaśnił zaraz Svena twarz

z uśmiechów ten najszczerszy;

wtem nadszedł Locke; "Też raport zdasz?

"Mów zatem prędko: co dziś masz

nowego dla nas, Pierwszy?"

 

"Pytasz, więc ci odpowiedź dam:

z o s t a j ę, kapitanie;

i część załogi, którą sam

pod swą komendą teraz mam

też ze mną tu zostanie."

 

"Nonsens! Na rozpad żadnej z flot

nigdy nie narazimy:

choć trudny był wydarzeń splot,

razem rozpoczęliśmy lot

i razem też wrócimy."

 

Locke rzekł porywczo: "Serce mi

pierwszy raz tu zabiło,

więc gdzie poczwórne słońce lśni,

chcę przeżyć resztę moich dni:

znalazłem sens i miłość."

 

Lecz w oczach Svena błysnął gniew:

„Dość tego, komandorze!

Posłuch winieneś wobec mnie;

a w domu żona czeka cię,

i twe małżeńskie łoże.”

 

Rzekł Locke szyderczo: „Cenisz więc

bezwolność i inercję?”

Sven zawrzał: „Milcz - bo każę cię

zanim odlotu przyjdzie dzień

osądzić za dezercję.”

 

Zawzięcie usta zaciął Locke,

zimno zasalutował

ze Svenem swój krzyżując wzrok

i choć to był zuchwały krok

- opuścił ich bez słowa.

 

Rzekł Sven do siebie: "On mi wszczął

bunt jawny na pokładzie;

jeśli w to dalej będzie brnął,

trzeba go zmusić, by kark zgiął,

nim sprawę odda Radzie."

 

Delta zaś niewzruszony stał:

"Niech cię ta rzecz nie smuci;

nagły go impuls teraz pchał,

choć twierdzi, że by zostać chciał,

on wkrótce do nas wróci."

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano

Zupełnie nie mój klimat, ale doceniam dbałość wykonania

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Akurat jadłem dziś pierogi :)
    • Nie mogę się uwolnić Usta twe niczym wrota do piekieł Rozpalone namiętnie rozchylają sie powoli A Włosy twe aksamitne niczym perskie płótno opadają swawolnie na roznegliżowane ramiona, myslę Podchodzę,,obserwuje,dotykam w koncu całuje, jestem w niebie, jest pięknie Niech Emocje grają melodyczne dzikie dźwięki niech serce tobą pokieruje   Jej jęki znaczyły więcej niż milion słów Nie pamietam snu, w którym  bym Cie nie spotkał, nawiedzasz mnie nawet tam Jestes jak anioł coś stąpił na ludzka ziemie i z łaski swojej obdarzyłas mnie CiepłemZ’, którego nie zapomnę Ach żebym ja ino tez był aniolem to polecielibismy do gwiazd nie patrząc się za siebie
    • MRÓWKI Spałem spokojnie, gdy nagle przez sen poczułem mocne ugryzienie i zaraz potem ból. Przebudziłem się szybko, poszukałem latarki i przeszukałem cały namiot w poszukiwaniu sprawcy zadanego bólu. Nic szczególnego nie zauważyłem więc wsunąłem się w śpiwór próbując usnąć ponownie. Zgasiłem latarkę i położyłem się z powrotem spać. Do rana pozostało jeszcze kilka godzin, lecz nie mogłem zasnąć. Leżałem z przymkniętymi oczami czekając podświadomie na kolejne ugryzienie. To było pewne, że coś mnie ugryzło i przypuszczałem, że był to jakiś mały owad.  Na mojej lewej nodze zaważyłem zaczerwieniony ślad po ugryzieniu i poczułem swędzenie, pieczenie i niewielki bąbel. Dobrze, że nie jestem uczulony na jad owadów - pomyślałem.  Jak więc już wspomniałem nie mogłem spać trochę zaniepokojony, a trochę z bólu. Miałem przeczucie, że coś niedobrego wręcz potwornego dzieje się na zewnątrz namiotu. Tak więc leżałem i czekałem sam już nie wiedząc na co.  Nagle u wejścia do namiotu zobaczyłem małe punkciki posuwające się w moją stronę i po skierowaniu strumienia światła latarki w tamtym kierunku, aż dech zaparło mi z wrażenia, a gęsia skórka natychmiast ukazała się na mojej skórze. W namiocie były dwie czerwone mrówki. W oka mgnieniu zerwałem się na równe nogi i depcząc te, które zdążyły wejść do namiotu, musiałem odganiać te co chciały wejść do środka.  Podczas tej czynności ujrzałem używając latarki, że wokół namiotu jest masa czerwonych mrówek, które otaczały mój namiot że wszystkich stron.   cdn.    P.S. Opowiadanie powyższe napisałem w 1977 roku, czyli prawie pół wieku temu i jest to czysta fantazja.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...