Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

„A wy za kogo mnie uważacie?”
Łk.9, 18-24

 

www.ihs.com

 

Pewnego dnia wznoszący oczy ku niebu
w oczekiwaniu przyjścia Odkupiciela
bogobojni wyznawcy jedynego Boga
otrzymali pocztą elektroniczną list

 

nadawca: Administracja Ogrodu Eden
temat: Bądźcie gotowi. On nadchodzi
w treści email zawiadamiał krótko
przyjście Pana jest bliskie musi jedynie
ukończyć intensywny kurs zaawansowany
social media marketing jak sprzedać się w sieci
wypatrujcie znaków Jego na niebie i ziemi
wypatrujcie znaków Jego w świecie wirtualnym

 

znaków było wiele w dużym zagęszczeniu
od poczciwej i wiernej jak stara suka wojny
przez słońce zaćmione dymami pożarów
gwiazdy spadające jak bomby
bomby spadające jak gwiazdy
po krach na giełdzie epidemie z całym
wachlarzem kataklizmów i anomalii
jednak pomimo tak rozlicznych fajerwerków
on przyszedł skromnie i po cichu jak złodziej

 

dorastał podobnie czasami jedynie
wprawiając w konsternację przypadkowych świadków
to na skróty przebiegając wrzynającą
się głębiej w ląd szczupłą odnogę jeziora
to znów delikatnie unosząc się nad ziemią
w chwili wielkiej radości lub podniecenia
— w tamtym miejscu najwidoczniej jest mielizna 
gdy skakał mogło się wydawać że lata — mówili
podobno raz wściekły na docinki kolegi
wystrzelił błyskawicę wskazującym palcem

 

kiedy dorósł wszystkie jego konta
typu shared media topowych platform
cieszyły się sporą popularnością
zamieszczał tam relacje ze swojej działalności
cudowne uzdrowienia żebraków
zamianę tytoniu w papierosie przechodnia
w najwyższej jakości holenderskiego skuna
albo menelowej pryty w niebieski Absolut
nie mówiąc już o czytaniu myśli zatrzymanych
przypadkowo przechodniów które dostawali
na swój telefon w postaci esemesa
czy klasycznym samookaleczaniu się
i cofaniu rany siłą woli i spojrzenia
jedni uważali że podpisał pakt z diabłem
wielu jedynie wzruszało ramionami
kwitując że to wszystko z pewnością ustawka

 

liczba jego followersów ciągle rosła
nie mógł ich jednak nazwać wyznawcami
należało podjąć bardziej zdecydowane kroki
pokazem w którym przedstawił się jako Syn
Boży i pozwolił swoim przebranym
w stroje rzymskich legionistów asytentom
rozpiętego jakby cały świat przytulał
przybić się do krzyża na którym następnie
skonał (obecny na miejscu specjalista
ze stuprocentową pewnością stwierdził zgon
przy użyciu najnowszej aparatury)
aby po upływie dokładnie trzech minut
i trzydziestu trzech sekund wrócić do życia

[po burzy oklasków przerwa reklamowa] 
zdobył międzynarodowy rozgłos
pierwsze miejsce w prestiżowym talent show
oraz przydomek Emanuel Wspaniały


a serce w nim krwawiło
a wszystko w nim krzyczało. 

 

 

 

 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Czarek Płatak Pokazałeś świat iluzji, może i fikcji, sprawa dla naukowców i historyków. Stawianie zbyt śmiałych tez jest zawsze niebezpieczne, chociaż poetom zawsze wolno więcej. Mam wrażenie że przegadałeś wiersz, dla niecierpliwych czytelników jak wiesz to męka. Zaczynam się skłaniać ku tezie, że im krótsze tym lepsze. Uwzględniając umiejętność syntetycznego ujęcia tematu. W tym jest właśnie cała sztuka.

 

Wszystkiego dobrego Czarku.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Serialu nie widziałem, ale to chyba właśnie o pojawieniu się mesjasza w czasach współczesnych. 

Nie wiem jak przedstawili to twórcy serialu, ale wydaje mi się, się że chociaż paradoksalnie wszystko łatwiej jest udokumentować, udowodnić miałby dziś dużo trudniejsze zadanie. 

Dziękuję i oczywiście pozdrawiam 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Muszę obejrzeć, ale cieszy mnie, że ta wizja było nie było wyssana z palca to nie osamotnione wyobrażenie jak mogłoby to wyglądać w dzisiejszych czasach. Jednorodzinne zastanawiam się co takiego musiałby uczynić Bóg wcielony żeby przekonać ludzi do swojego niebiańskiego pochodzenia. I jakoś cholera nic mi do głowy nie przychodzi. Przecież nawet dziś jest cała masa nie wierzących choćby w taki fakt jak kulisty kształt Ziemi.. 

Dziękuję Marku. Cieszę sie3, że doceniasz :) 

Ja też. Dlatego postanowiłem sam coś takiego poczynić :) 

Tak, przy dzisiejszych standartach tekst powyższej objętości może chyba uchodzić za poemat, hah. 

Czego osobiście bardzo nie lubię to pewnej sztampy, powtarzania utworów o podobnej budowie, środkach wyrazu.

Żeby życie miało więcej smaku - raz sonecik, a raz haiku.

A propos sonetu to przy takiej tendencji do syntezy zaraz godzien wymrzeć jak właściwie już chyba zdążył niemal zupełnie nadmieniony wcześniej poemat. Ja przynajmniej już się nie spotykam. 

Ale, przy całym pędzie ku syntezie i skracaniu myśli (czas przecież tak wszystkich goni) poezji współczesnej szczęśliwie wciąż nie obce są dłuższe formy. 

Parafrazując słowa Carlosa Luiza Zafona - nie ma martwych form, są tylko uśpione umysły. 

 

Samego Dobrego Grzegorz 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
    • I namokłe dyby mamy bydełkom Ani
    • Ule dam, a sad, dom okrutny syn Turkom odda sam, Adelu
    • @tie-break To świetny wiersz: mądry, dojrzały, pisany z wielkim wyczuciem formy i znaczeń. Łączy intymność z uniwersalnym doświadczeniem odchodzenia od słów, które miały dawać schron.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...