Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
 W pewnym zamku na Podlasiu

Zamieszkiwał książę Stasiu
I taka jest już proza życia
Zakochała się w nim czarownica
 
Lecz on jej serca oddać nie może
Bo zakochany już niebożę
W pannie Katarzynie
Gdyż ujęło go jej imię
 
Więc teraz owa czarownica
Postanowiła uprzykrzyć mu życie
Zaklęła go w nieszczęsną żabę
I dwór jego dla zabawy
Również zamieniła w żaby
 
Powiedziała że jeden warunek
Może złamać czar jej podły
To panny pocałunek
Która mu serce swe odda
 
Lecz musi stać się to przed pełnią
Bo inaczej jej słowa się nie spełnią
 
Lecz coś się stało
Moi mili
Że w Central Parku 
Się zjawili
 
Nad stawem prace się odbywały
Werona żabę podniosła
Pocałowała tak dla zabawy
Nie zdając sobie sprawy
Z tego co się stanie
 
I już przed nią książę stoi
Teraz o rękę prosić przystoi
Lecz jakże to możliwe
Skoro on kocha Katarzynę
 
Zjawiła się i ona
Wszystkim wytłumaczyła
Że czar złamany być nie może
Bo pełnia już dawno była
Ich plany zniweczyła
 
Wszyscy się zdumieli
Gdy o tym usłyszeli
 
Nauka z tego jest prosta
Uważnie słuchaj gdy ktoś mówi
Bo możesz na zawsze żabą zostać

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jak chcę widzieć oczy piwne no to spojrzę do lusterka ja uwielbiam błękit w oczach zieleń kocią czerń niewielką   sił nikomu nie brakuje w czasie figli z jakąś kotką satysfakcję mas niemałą "już dość proszęęę' słyszy słodko :)))
    • Wieczór. Jezioro zapina horyzont ostatnim promieniem światła. Słońce – spóźniony kochanek – tonie w jedwabnej, szepczącej trzcinie. Cisza. Nie pusta. To język pragnienia natury. W niej każde ich tchnienie. Woda milczy Ale to milczenie drży – jak skóra świata przed pieszczotą dłoni. Oni. Bez imion. Miłość nie potrzebuje dźwięku. Spleceni, jakby czas tkany był z ich oddechów, jakby każdy gest, każda ścieżka - prowadziła do tej chwili, czekał zapisany w niebie. A jednak – w ich spojrzeniach cień. Dotyk losu. Świat szepcze kruchą pieśń przemijania. Ich pocałunki – ciepło ciał i drżenie warg, symfonia żywiołów: ogień i wilgoć, wieczny alfabet istnienia. Nie całują się. Oni się stwarzają. Jezioro patrzy: nieme. Wierne. Rozświetlone – bez końca Brzeg milczy, lecz to milczenie kłania się Przedwieczności – ciszą bezmierną.    
    • @Berenika97 dziękuję, to dla mnie ważne, że tak uważasz :) piękne masz imię - już od jakiegoś czasu chciałam to napisać,.ale mi wypadało z głowy :) @Robert Witold Gorzkowski zrobiłeś mi dzień tym komentarzem, dziękuję :) muszę iść dzisiaj na spacer, może jaki wpatrzony w obłoki się potknie i wpadnie wprost w moje ramiona. To brzmi jak dobry patent na podryw :) @Łukasz Jasiński oj Łukaszu, zawsze się trochę boję tego Twojego "oj" :) @Gosława oj ja też - albo wulgarna, albo za smutna, albo nie taka. Posłuchać możemy i tyle, a potem pójść po swoje, bo nam się należy :) Dziękuję Ci bardzo za komentarz (to, że je lubię i, że są dla mnie ważne, to wiesz) i życzę dobrego czasu :)
    • @Gosława ładnie, wzruszająco. Twoje puenty jednak nie raz osłabiają tekst, tutaj tak dla mnie jest, pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz Czy zamruczy?   Zamiast gapić się w czerń kliszy, spójrz jak lubisz w piwne oczy. By zabrakło sił wśród nocy, gdy obejmie i zamroczy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...