Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Postchrześcijańska pustka

nie zdołała tu zawitać

jeszcze nie zdesakralizowaliśmy

śmierci

ateizm od niej ucieka

obojętnieje na jej widok

lub przechodzi drugą stroną ulicy

czasem wydmuchuje z piersi powietrze

by rozwiać nadprzyrodzoną aurę

bezskutecznie

 

krzyże

wszędzie krzyże

na każdym nagrobku

na jednym tylko różyczka

„komunista…”

 

Parada równości

leżąc, skandują hasło

„jak wy, i my”

 

Niektórych przerażają niepełne tablice

zostawione miejsce na ich nazwisko

pozostali patrzą mętnym wzrokiem

umrą przecież dopiero kiedyś tam

 

Szoruje kobieta na kolanach ptasie ślady

obciera z płyty parę liści

zapala znicz

jakby grzechem zaniedbania

byłoby niezrobienie tych rzeczy

 

Nic nie jest przypadkowe

kolor znicza dobrany pod pogodę

paczka cukierków — ta ulubiona

położona przy krzyżu

za tysiąc lat powiedzą

że wierzyła w dziady

 

Nie mogą już przytulić

podać ręki

porozmawiać

zostało grabienie ziemi nad zwłokami

miłość jak woda

przeciśnie się przez każdą szczelinę

 

„Jestem ateistą — dziadkowi tam lepiej

cieszy się tam, że dbam tak o grób”

"Jestem ateistką — zabiję się

by patrzeć z góry, jak za mną płaczą”

 

Pamięć nie umiera

nieprawda

człowiek umiera

nieprawda

znikł z oczu, nie z serc

nie ma niebytu

nie chcemy go uznać

 

Ławeczka refleksyjna przy grobie

by można usiąść podczas modlitwy

był dobrym człowiekiem

ale pychą jest

mieć nadzieję na ominięcie czyśćca

trzeba składać ofiary

można też pomonologować

w kierunku nazwiska lub fotoceramiki

 

Łza za zmarłymi wyparowuje

modlitwa nie

zmarli o nią proszą

przypominają na tablicach

skromniejsi tylko o westchnienie

żebracza prośba

 

Mimo wszystko

piękna pewność chrześcijańska

tu oczekuje zmartwychwstania

koniec

kropka

nikt nie odbierze tej nadziei

to oni są w domu

my ciągle w drodze

w krainie życia będą widzieli Boga

zuchwale śmiali

gwałtem zdobywa się Królestwo

 

Cierpią jednak wszyscy

nadzieja nie zastępuje relacji

przekonania rozumowe pocałunku

można płakać, dziękować, żalić się

tu wszystko wypada

 

Zadziwia i wzrusza wiara

w opiekuńczego Boga

gdy wydaje się tak deistyczny

z oporem ruszający się z łóżka

 

Twierdzą uparcie, że trzyma nas za rękę

wkłada do niej świeczkę w określonej porze

wszystkie wypadki, zawały, tragedie

wola Twoja Panie?

 

Mój pół-deistyczny Bóg

zachęca, by być odpowiedzialnym

cierpienie uznawać za przypadek

żal do Niego wtedy mniejszy

za teodyceę

można go obwiniać jedynie za akt stwórczy

 

Twierdzą uparcie, że niebo odpoczynkiem

po ciężkich znojach

leżakowaniem w chmurach

w apatycznej ekstazie

ja jednak optuję

za nieustanną niemęczącą aktywnością

niechaotyczną

uporządkowaną

satysfakcjonującą

na wzór

wiecznie działającego Boga

 

Motyw snu przoduje zwłaszcza u dzieci

gdybym umiał płakać, uroniłbym łzę

nad kamiennymi kołyskami

gdzie śpią ciała małych ludzi

niesłusznie nazwanych aniołkami

 

Inni zginęli śmiercią tragiczną

dowiemy się o tym, czytając tablice

na której rodzina żali się czytającym

że ich dziecko odeszło zbyt wcześnie

jakby śmierć była kiedykolwiek punktualna…

 

Czasem podkreśla się

że tu nie leży tylko człowiek

lecz też biolog

lub magister farmacji i student prawa

wolę proste brzozowe krzyże i zabrudzone opaski

krzyczące: nigdy więcej krwi i blizn

nigdy więcej wojny

 

Gdy umrę, pochowajcie mnie na biało

w symbolach radości

jestem zbyt pyszny, by zatrzymać się w czyśćcu

na płycie pozdrówcie Boga, nie człowieka

Jezu ufam Tobie raczej niż Ave Maria

nie chcę traktować nieobecnej mamy

jak Charona przewożącego duszę przez Styks

choćbym nawet ją kochał

Opublikowano

@Nikodem Adamski niestety, nie da się tego ogarnąć. Za dużo wszystkiego. Zawsze dużo emocji, filozofii, ateizmu, chrześcijaństwa i przede wszystkim bełkotu. Autor powinien się zdecydować, e jakim kierunku idzie. Czynnik ludzki pominięty. Jest rozprawa teologiczna wątłej natury. Jednostronny manifest. Nie jestem w stanie dotrzeć nawet do początku myśli- konceptu. Pozdr.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...