Od lat noszę w sobie ból.
Nocą, czasami próbuję płakać,
by rankiem znów być tym,
kim mnie znają.
Chcę płakać. I wiem, że potrafię,
lecz płacz ten jest głęboko we mnie –
zakurzony w warstwach dawnych spraw,
w myślach, których nie chciałem poznać.
Przez lata milczałem o nim przed światem,
a najczęściej – przed samym sobą.
Teraz tkwi pod skórą jak blizna,
która nie boli, dopóki nie dotkniesz.
Gdy łzy w końcu znajdą drogę,
będą jak listy – nieczytelne,
pełne śladów miłości, radości
i bólu – gości nieproszonych.
Spłyną ciężkie – jakby każda
niosła w sobie cały bukiet:
empatii, żalu i masochizmu,
którymi uczyłem się kochać.
A potem? Może przyjdzie spokój.
Może nie. Ale płacz
– jeśli wreszcie nadejdzie –
nauczy mnie na nowo żyć.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się