Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
  1. Pociąg

 

         Pamiętnej daty dwunastego lipca dwa tysiące dwudziestego pierwszego roku o godzinie ósmej z minutami wyruszyłem w podróż ku Avalon. Pełen wigoru, optymizmu i wszelakiej dobrej chęci wsiadłem do pociągu na stacji Warszawa Śródmieście. Pociąg jak pociąg, pośpieszny jak pośpieszny miał przyjechać do Świnoujścia po jakiś dziesięciu godzinach jazdy po w miarę prostych i małoskrętnych torach. Usiadłem z początku w przedziale wagonu podróżnego drugiej klasy, ale choć miałem całkiem miłe towarzystwo, o czym za moment, nieśpiesznym krokiem udałem się do Warsu. Zamówiłem przepyszne śniadanko składające się z dwujajecznej jajecznicy, szczypiorku i pomidora oraz dwóch pajd bułki, o ile kawałki bułki można nazwać pajdami, ale prawdę mówiąc kształtem prędzej pajdy przypominały aniżeli kajzerki. Do tego porcja masła, nieodzowny plasterek szynki oraz plasterek sera i czułem się jak w siódmym niebie. Potem zamówiłem pyszną polską specjalność czyli bigos z trzema kromkami chleba i delektowałem się nim co niemiara. Pełen luz, bo sowicie zapłaciłem za posiłki wcześniej uciułanymi dolarami. Poranne pyszności łechtały smakowicie moje podniebienie, ale myślami byłem dużo dalej, bo przy Simone i Avalon, zresztą nawet dużo dalej niż miasto Świnoujście. Paru zupełnie mi obcych współtowarzyszy przedziału Wars musiało myśleć podobnymi kategoriami. Śniadanko popiłem smacznym piwem z kształtnej butelki, a poza obserwowaniem otoczenia, wślepiałem się w Menu i jakąś podróżną gazetę za friko, choć nie mogłem skupić się nad tekstem, uważając zresztą go za nieważny i nieistotny, ale przecież mogłem się mylić. Krajobraz za oknem jechał w tempie pociągu. Drzewa, pagórki, połacie lasów, miejscowości, od czasu do czasu peron i budynki, cholernie dużo budynków jakbyśmy wszyscy nie mieli gdzie mieszkać i budowali budynki żeby co kilka miesięcy zmieniać otoczenie dla własnej głównie psychicznej i światopoglądowej wygody. Jak wspomniałem czas przed startem do krainy Avalon dłużył mi się niemiłosiernie i faktycznie tak było, bo ścienny zegar w Warsie zupełnie nie oddawał biegu czasu w pociągu. Jakież wydawało mi się prozaiczne, że w pociągu czuję tak ogromny pociąg do Simone i znów zadawałem sobie w duchu pytanie, czy ją kiedykolwiek jeszcze zobaczę, ale cały czas łudziłem się, że rzeczywiście tak się stanie. W Warsie spędziłem jakieś dziesięć bitych godzin, choć ścienny zegar wskazał jedynie na trzy i pół godziny. Pomyślałem, że nie mogę tam przecież siedzieć w nieskończoność dlatego wróciłem do przedziału, ale zanim tak się stało gdzieś nie powiem gdzie pokątnie i w pełnej konspiracji przed niemalże wszystkimi, a w szczególności przed konduktorami i wszelkiej maści kontrolerami pośpiesznie wypaliłem dwa papierosy. Jak wspomniałem mój przedział nie był zatłoczony wcale a wcale. Pod ręką, a konkretnie mówiąc w podręcznym bagażu trzymałem zbiór celtyckich legend o Avalon i po raz wtóry zapatrzyłem się we wnętrze tej książki. Traf chciał, bo to naprawdę musiał być przypadek, że mniej więcej naprzeciwko, a właściwie po przekątnej siedziała ładna kobieta w mniej więcej moim wieku, zresztą zaczytana w jakimś kobiecym piśmie, ale nie pamiętam, czy czytała czasopismo „Cosmopolitan”, czy „Vogue”. W powietrzu wytworzyło się coś na kształt elektrycznego napięcia. Najbardziej pamiętam z podróży jej ładne i kształtne nogi, bo kątem oka najłatwiej było mi je zauważyć. Gdybym kiedy indziej spotkał tę panią i miał jakąkolwiek okazję z nią porozmawiać, porozmawiałbym, będąc być może nawet urzeczonym jej bezdyskusyjną atrakcyjnością. Tymczasem myślami byłem przy Simone, a współpasażerka skądinąd słusznie uważała, że jeśli mamy rozmawiać i mieć z sobą cokolwiek do czynienia to ja pierwszy powinienem wykonać jakiś namacalny ruch w tym kierunku. Nie wykonałem takiego ruchu chociaż zauważyłem rzucający się nam mężczyznom w oczy brak obrączki i tylko ukradkiem spoglądałem na niewątpliwej urody współpasażerkę przedziału, wagonu i szerzej pociągu. Nasza swoboda uległa pewnego rodzaju ograniczeniom, a w nasze ruchy wkradała się niezamierzona i niezaplanowana poza. Drzemaliśmy od czasu do czasu, zamieniając nasze wierzchnie okrycia w poduszki. Faktem jest, że rozmarzonych ludzi upał w ogóle nie męczy, ale było gorąco dlatego powiew świeżego powietrza trzeba było zapewnić opuszczeniem jednej z szyb okna w wagonie, co bez słowa uczyniłem, nie pytając współpasażerki o zgodę. I tylko nie wiem, czy jak wykonywałem tę czynność pomyślała o mnie, że ze mnie niewychowany cham i prostak, czy raczej na odwrót, że oto uczynny człowiek, któremu zdarza się mieć dobre pomysły w życiu. Nie zapytałem czy mogę otworzyć okno, dlatego współpasażerka nie podziękowała i to by było na tyle. Na swojej drodze spotykamy szereg najróżniejszych mini zagadek i tak już jest, że wielu z nich nie udaje nam się rozwiązać, a jedyne co nam chodzi po głowie to domyślanie. Różnych domyślań ostatnio krąży po naszych głowach coraz więcej i więcej i taką rzeczywistość można jedynie skwitować prostym stwierdzeniem – takie czasy. Naprawdę nie wiem co zrobić żebyśmy przestali się tak dużo domyślać. Oparcie kanapy i podramienniki były prawdziwym wybawieniem w podróży, a następne co uczyniłem to umówiłem wynajęcie jednoosobowego pokoju hotelowego na jedną noc w ośrodku położonym niedaleko portu Świnoujścia. Koronawirus musiał mi ułatwić zadanie, bo wolny pokój znalazłem bez najmniejszych problemów, a podjęcie decyzji ułatwiało mi dysponowanie większą ilością gotówki, którą w pełni przezornie i zapobiegliwie wziąłem w podróż, możliwe, że w jedną stronę. Kurczowo trzymałem się poważnego postanowienia nie liczenia się z pieniędzmi, które istotnie trąciło zakochaniem. Dziesięć godzin jazdy co prawda trwało trzydzieści godzin, ale po upływie wskazanego czasu dojechałem na miejsce, to jest na dworzec w Świnoujściu skąd promem udałem się do Centrum miasta i hotelu. Z trasy dworzec – hotel nie pamiętam zbyt wiele poza bezdyskusyjnym i niewątpliwym urokiem najróżniejszych kilkupiętrowych kamienic. Załatwienie wszelkich formalności w recepcji hotelu nie sprawiło mi nawet najmniejszych problemów. 

 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie jesteś sam. Ja przy bardzo długim tekście też wychodzę na gładkość. To chyba jakiś skutek uboczny chęci bycia pokojowo nastawionym.

Mimo wszystko próbuj, a się uda :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Autorzy: Michał Leszczyński plus AI.   Mgiełka   Ref. jak tu pięknie, jak wspaniale niewidocznie pogodowa poświata przesłania przesłania tyle się wydaje, że się udaje że może jest, że na pewno jest, że być musi że zasłony przeminą, że kiedyś dojdziemy, aby przeniknąć   Gdybyś potrafiła nas nauczyć lekkości pośród sił grawitacji ulecielibyśmy w przestrzeń nieba   Nie chcesz uczyć...   Przekonujesz otoczenie niezmiernie że na moczarach trzeba się unosić nie być, roztaczać się, nie pamiętać   My nie dorastamy...   Ciężkawe serca warto opłukiwać niczym dłonie w żeliwnej wannie z nas sztuka tylko Tobie się udaje   Wodzisz wzorem duszy...   Ref. jak tu pięknie, jak wspaniale niewidocznie pogodowa poświata przesłania przesłania tyle się wydaje, że się udaje że może jest, że na pewno jest, że być musi że zasłony przeminą, że kiedyś dojdziemy, aby przeniknąć   Przypominasz nam myśl ulotną co przypadkiem miała nie powstać niepewną chwilką przyszła i odeszła   Mówisz co nieistotne...   Jeśli zakochany wkrótce zapytam zabrzmię ciężkością niemiłosierną obawiam się własnej niezręczności   Pragnę Cię... ...nie spłoszyć...   Ref. jak tu pięknie, jak wspaniale niewidocznie pogodowa poświata przesłania przesłania tyle się wydaje, że się udaje że może jest, że na pewno jest, że być musi że zasłony przeminą, że kiedyś dojdziemy, aby przeniknąć
    • @ireneo 19 letni powstaniec nie był wojskiem skończył w tym roku 100 lat i warto przeczytać co dzisiaj powiedział.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - no tak - poprawiłem - dziękuje -                                                                          Pzdr.
    • @Migrena   Nie, to nie jest błąd, tylko: logika, niektórzy tak robią - celowo wprowadzają w błąd nieświadomych czytelników - pozwalają na to anonimowe nicki, a ci - którzy używają pełnej tożsamości - są bardzo inteligentni, wie pan może - co to jest rozdwojenie osobowości?   Łukasz Jasiński 
    • Jodła stuletnia rzekła do pąsowej róży: Ja przetrwałam śnieżyce, nawałnice, burze, Przetrwałam huragany i zimę stulecia, A twój powab zapachu, nektaru i kwiecia (Mówię to nie złośliwie, lecz ze szczerą troską) Nie przetrwa dwóch dni błota, wichru ni przymrozków. Cenne wprawdzie jest piękno, kolorów wspaniałość, Lecz liczy się naprawdę – solidność i trwałość. Słuchała tego róża, wzruszając płatkami. I odrzekła: Sąsiadko, mówiąc między nami To rozmaicie bywa w życiu naszym ziemskim, Niezbadane są bowiem wyroki niebieskie. I przyszła nawałnica, uderzył huragan, Z nieba spadł deszczu kocioł, gradu pełny sagan. Rankiem dnia następnego, róża oraz jodła, Które burza pospołu ku ziemi przygniotła, Leżały razem w strzępach, smutno i żałośnie, Tak to czasami bywa o karpackiej wiośnie, Ale przestrzec tu muszę zuchów oraz śmiałków, Że na całej planecie tak bywa – pyszałkom…
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...