Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Paru znajomych, ba pięciu się znalazło

pytania i odpowiedzi i opowieści

nikt nie zapytał jak żyć

o jak dobrze, nie wiedziałbym doprawdy

co mam odpowiedzieć i które opowiedzieć

 

kanapa i wywiad z Pytającą

Jej trzeba byłoby zapytać właśnie Jej

Ona zebrałaby pytania do koszyka

łagodną dziennikarską przemową

Autorowi poukładałaby w głowie

 

co napisałem co napisałem

wszystko co umiałem

a jeśli nie napisałem nie napisałem

znaczy, że nie umiałem

życie prostym scenariuszem trudnych form

 

niekiedy metaforycznych czasem betonowych

wtłaczamy rzeczywistość w literacką formułę

nawet tutaj nam skrzeczy, nawet tutaj

trzeszczą okoliczności nieładnym trzaskiem

oczy i uszy coraz bardziej więdną oj więdną

 

wcale Nam nie chodzi o pokraczne przekleństwa

hulają naruszenia najróżniejszych dóbr osobistych

nie mogą przestać, są wielostronne i wielopólne

naszych obrazić słowem nie można

ich obrazić naprawdę trzeba

 

ileż byśmy dali i wytłumaczyli

aby książka oraz wywiad zmieniły real

real jak real zawsze jest podobny

tysiąca znaczeń i przesłań nie potrafimy rzecz jasna

poukładać w satysfakcjonującą całą całość

 

systemy się rozłażą, ach rozłażą

co jest prawdą bez przesady

 

boimy się, bo wszyscy nigdy nie są zadowoleni

ostatnio ciągle nam się nie udaje, nie udaje

nie udaje się jakby coraz bardziej

w wywiadzie setka tematów na inną opowieść

 

nie martwmy się, bo nikt nie potrafi

przecież wielu się stara i stara

aczkolwiek podwórka bywają posprzątane

za co należy się głównie szacunek

szanujmy szanujmy maleńkie podwóreczka

 

na to jeszcze nas stać, bo stać nas

ostoje rozleglejszych zagadnień

 

fajnie że jeszcze nikt nam nie wpadł na pomysł

przesuwania państwowych opłotków

się poczeka się zobaczy

 

książka bywa niekiedy wysprzątanym

miejscem odpoczynku, refleksji i zadumy

słowa pasują, składne opowiadania

zaułek prozy czy poezji warto docenić

wywiad złożył się w sensowną całość

 

w co chciałbym wierzyć a prawda brzmi

Autorze:

można było lepiej, można było lepiej

Autorze:

jeszcze nie jest najgorzej, nie najgorzej

 

stary już jestem i marzeń coraz mniej

większego porządku w rzeczywistości

chciało by się oj chciało chciało

zapomnieliśmy o wspólnym wysiłku

społeczność czyści gdzie popadnie

 

i chwała jej chwała, chwalmy starania

góry bywają za ciężkie żeby je przenosić

bywają za wysokie by oflagować proporcem

zbyt bogate w różnorodność by odwzorować

dziesiątki nachodzących wrażeń

 

Autorze zapomnij o słowach

trza do fabryki względnie do wytwórni

najlepiej niespełnionych marzeń

 

Tylko chciałoby się zadać pytanie:

Gdzie ta szeroka i władna solidarność?

Gdzie ona jest ach gdzie?

 

 

 

Opublikowano

@Leszczym Fajnie, że tu zajrzałam. Choćby dla tego wersu "życie prostym scenariuszem trudnych form". 

Już nie pierwszy raz mam wrażenie, że piszesz z ogromną lekkością, płynnym potokiem myśli, jakbyś dywagował na głos rozmowę z samym sobą. Podoba mi się, zawsze coś wyhaczę dla siebie. Pozdro :) 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk  smutno, ale nikt nie dał gwarancji na tylko szczęśliwe życie, szczęśliwe tylko chwile są, ale dobrze że tak jest, bo inaczej życie byłoby niemożliwe
    • @Nicość674  Każdy ma swój czas. czas urodzin i czas śmierci. Bóg nie chce niczyjej śmierci, zawsze wybacza.
    • @Mikołaj Szklanecki   to fragment z poematu Norwida. Pierwsza część.   Dziś tak bardzo aktualne, bo niszczone są dziedzictwa kultur narodowych( u Norwida wyrzucenie fortepianu Chopina), tożsamość narodową. Wojna to śmierć, ona nie zna litości  
    • Całkiem niespodzianie w oczach dwa promienie zobaczyłam przy kasie w Biedronce. W moje ciemne wpadło szare spojrzenie z zadumania się nagle ocknęłam, w zachwyt wpadłam. Ale to nie byłaś Ty.   Czasem na ulicy Cię szukam, w sklepowej witrynie widzę, w jabłkowym sadzie wczoraj, gdzie z zielonych można zebrać ślady gwiazd. Na tarczy zegara też były sny niewyśnione, słowa niewypowiedziane. Już nie gram w gumę i w klasy, Ty to robisz z Nim, śpiewasz kołysanki. Jaki jest?   Do kogo jest podobny, czy nos tak śmiesznie marszczy gdy się złości. Nie wiem, kiedyś się dowiem. Ty znasz już tajemnice, one przechodzą przez fibryle mózgu. Nićmi radości są zszyte, mają moc nieśmiertelności. Poczekaj na mnie, będziemy alejkami razem chadzać, i nikt nie będzie nam przeszkadzać.   Miłość ma jabłek rumieńce, bo przecież tam jest pięknie.        
    • Zagłada Tarragony 1811   “- Gmach - zajął się ogniem, przygasł znów,   Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę -   Widzę czoła ożałobionych wdów   Kolbami pchane - - [...] Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,   Nawołując: "Ciesz się późny wnuku!...   Jękły głuche kamienie -   Ideał sięgnął bruku - - " “   Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu...   Zaczarowane latające mary Czarne krzyczące koszmary Wrzesczą, jaka straszna goń! Po francusku “Dedends-toi!” Jak ostry kamień w powodzi  Nie widzi, choć okiem wodzi Miasto załał płomienny wir I zgasił jak zasypany żwir   Kłusują tak ulicami te wilcze Sny. Kiedy krzyczą, milczę Ale drżą ręce i płyną krople  potu ciurkiem i tworzą sople Czy to pot? łzy, mocz, krew Nie wiem, może szum drzew Co na ulicy trącane przez  Tłum koloru szkarłatnych bez   Złapali! Nie! Puść potworze  Potwór, jak puste przestworze Nie słucha, tylko pakuje ręce Nie myśli, to zwierze udręce  Ogromne, czerwone, gorące  A twe w pacierzu się modlące  Włożona pod spódnicę płonie Jego szorstkie, ohydne dłonie   Cienkie palce wiją się uważnie Kędy sobie nagle zapragnie Jak ogony ludzkiego węża Już wciska za otwór kołnierza I szuka, zciska, dotyka, zwęża Trzyma, nie puści, zdzierża Pochłania chmara koszmaru  Trawi cię palcami pożaru    Trzyma za twe ramiona, ciąga Je wykręca, nie słyszy jak błaga Ta istota straszliwie cała pobita  Bo bije dalej i ma gdzieś hoplita Co mówi głupia hiszpańska kobita  Jedynie cień, jaszczurka jadowita W ciemnościach nie ma twarzy W tłumie są sugestie miraży   O Meduzo! Pomścij córki ciało Zgładź tego, komu się chciało Zlituj się! Posejdona w kamień spraw. Spal wapnem i zamień  Perseusza powieś i zabij  Pomścij swe siostry i rozbij Łotrów ostrym swym biczem  Bezlitośnie, jak oni przed twym obliczem.   Rozpętany huk i dziki krzyk Przez bramę do piekła niesie Demony wyskakują z powiewu Biegną ku swemu dziełu...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...