Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wychowałem trójkę i dzieci mało słuchają, a dużo obserwują i natychmiast wychwytują rozbieżność miedzy wskazówkami a zachowaniem je dającymi w temacie. Pozdrawiam. 

Opublikowano

@Marek.zak1 Teoretycznie - bardzo szlachetne. Ale w praktyce... wydaje mi się, że ten "przykład", który usiłujemy dać dzieciom, to zawsze w pewnym stopniu jedynie poza wykreowana na potrzeby wychowania.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dlaczego, jeśli ja nie palę, to oznacza więcej, niżbym palił i pouczał o szkodliwości palenia. To, że nie palę nie jest pozą tylko wewnętrznym przekonaniem, ze tego robić się nie powinno. Pozdrawiam. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Palenie to taki prosty, oczywisty i jaskrawy przykład. Ale dzieci, jak sam wspomniałeś, dużo obserwują. A jeszcze więcej podświadomie - mimowolnie przejmując wady rodziców, z których sami rodzice nawet nie zdają sobie sprawy. To jedno. Zaś drugie - świecisz przykładam, dopóki dziecko nie spyta "a jaki ty byłeś w moim wieku". A na to już nie ma mocnych ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jasne, że proste to nie jest, bo tu jest wiele wpływów na kształtowanie dzieci, z podwórkiem na czele, ale dzieci wychwytują fałsz, więc jeśli go dostrzegą w jednym przekazie, inne także będą kwestionowane. Jak mawiał klasyk: róbmy (przynajmniej) swoje. M

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tego jako rodzic właśnie boję się najbardziej - podwórka. Że wszystko dobre, co udało mi się wpoić dziecku, za sprawą kontaktu z "podwórkiem" pójdzie jak krew w piach. A to zaczyna dziać się już teraz, za sprawą przedszkola...

 

Nie wiem, co za klasyk to powiedział, ale złote słowa, zwłaszcza to "przynajmniej" ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Klasyk Wojciech Młynarski, a "przynajmniej" to mój dodatek:). 

W temacie syna, nie jest proste, bo z drugiej strony jak bezkrytycznie przyjmie uwagi ojca, to znaczy, że dupowaty:).  

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Taki to paradoks intencji wychowawczych: chcę wychować indywidualistę DOKŁADNIE takiego, jak ja... :P

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

To jest bardzo ciekawe spostrzeżenie. W młodości chciałem być zupełnie inny niż ojciec, a z wiekiem stwierdzam, że się coraz bardziej do niego upodabniam. Geny to jedno, a wzorce zachowań gdzieś tam zawsze, choćby podświadomie, wnikają w człowieka. 

Opublikowano

No tak. "Najbardziej" podobają mi się życiowe nauki ojców udzielane synom w stanie upojenia alkoholowego. Tzn. nie synowie są upojeni, tylko ojcowie.

 

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Napisałeś wiersz o niemożności napisania wiersza. I to z werwą! Jak to zrobiłeś?!
    • @Wochen Tu jest puls emocji, nie ma wyjaśnień, jest esencja. Niewiedza zostaje. :)
    • @Gosława Twój tekst płynie bez przerwy, jak jedno długie wciągnięcie powietrza, jak strumień świadomości, w którym wszystko się ze sobą miesza - przyroda, ludzie, śmierć, życie, miłość. Wszystko się przenika: pliszki, babcie, kartofle, Anna. Życie nie ma przecinków, nie czeka, aż skończymy jedną myśl. I ta Anna co czeka na "na cud, objawienie Boskie" - w tym samym świecie co te kartofle i pliszki czyli w samym sercu życia. To piękny wiersz o trwaniu.
    • Oto moja próba do cyklu limeryków "ptasich" Naty. Jeśli Ci się spodoba, spróbuję na nim nie skończyć.                  Bocian w gnieździe na stodole w Woli                po przylocie do kraju biadoli,                muszę złowić ośmiornicę,                żeby zwabić bocianicę,                bo ona nasze żaby chromoli. Pozdrawiam.
    • Modlisz się wieczorem, kiedy pokój stygnie po dniu, a cisza układa się w fałdach pościeli. Mówisz głośno, lecz słowa sypią się jak ziarna pszenicy — niedojrzałe i gorzkie — na jałową ziemię. Twoja kołdra to nie przystań, tylko niebo z piór, w które wciskasz twarz, szukając tlenu. Nie ma już drabiny przy domu — tej, po której niegdyś wchodziły modlitwy. Zbutwiała, spróchniała, zarosła pokrzywami, a dach przecieka, kiedy płaczesz. Nie wzywasz już Boga po imieniu, mówisz do Niego jak do ojca, który wyjechał i nie napisał listu. „Nie gniewaj się” — szepczesz — „ja też nie wiem, jak się kocha, nikt mnie tego nie uczył.” Twoja modlitwa nie jest słabością, tylko sposobem, by nie zasnąć w ciemności.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...