Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Nie musiał mówić strażnikowi, do której celi zmierza. Zajęta była tylko jedna. Przez nią właśnie. 

Podszedł i spojrzał przez przezroczystą, pulsującą w półminutowych odstępach energetyczną barierę. Usłyszawszy kroki, podniosła wzrok i uchwyciła  jego spojrzenie. Było smutne i zrezygnowane. Podobnie jak jej.

- Ale się porobiło, co? - zapytała cicho, odwróciwszy powoli głowę. 

- Porobiło się - potwierdził.

Przysunął sobie stojące kilka kroków dalej krzesło, usiadł i ponownie spojrzał na nią. Poczuła, że patrzy, ale nadal wpatrywała się w podłogę.

- I co teraz? - zapytała równie cicho.

- Blade mam pojęcie. Wciąż zastanawiają się, co z tobą zrobić - odpowiedział. 

- Nie pytam o nich - pokręciła głową - ale o nas.

W pierwszym odruchu chciał się żachnąć, niemniej powstrzymał się.

Spojrzał na nią, po chwili odwrócił wzrok, walcząc z emocjami i myślami. Wreszcie z powrotem przeniósł na nią spojrzenie.

- Nas? - zapytał powoli. - Nas? 

- Nadal mnie kochasz - odpowiedziała tak samo wolno. - Czuję to, nie zaprzeczaj. 

Teraz on pokręcił głową. 

- To prawda - celowo uniknął dodania "masz rację" - ale to moje uczucie. Mocno nadszarpnięte przez twoje... wiesz, przez co - porzucił zamiar przypominania sobie i jej tego, do czego mało brakowało, a doszłoby wczoraj. I wcześniej kilka dni temu. 

- O twoje nie pytam - dodał twardszym tonem. - Wszystko jest jasne, niestety. Ech... - westchnął.

Gdy milczała, kontynuował tym samym tonem. - Musiałaś, tak? Nie mogłaś inaczej?

- Nie mogłaś?! - powtórzył równie twardo po kolejnej chwili. - Tym razem zepsułaś wszystko.

Na dźwięk tych słów poderwała głowę. Łzy, jedna za drugą, zaczęły płynąć po jej twarzy, a wargi poczęły się trząść. Moment później drżenie udzieliło się dłoniom. Usiłowała powiedzieć coś na swoją obronę, ale i umysł, i słowa przestały nagle być posłuszne. Tylko łzy w coraz większym stopniu słuchały emocji.

Naraz poczuł, jak na duszy robi mu się jeszcze ciężej. Trudno mu było dłużej znosić jej obecność. Nie mógł już na nią patrzeć.

- Muszę iść! - rzucił, zrywając się z krzesła. - Przepraszam cię! 

Chciała go zatrzymać, ale słowa wraz z umysłem nadal trzymały się ciszy. Z uporem równym jej uporowi. Także nogi odmówiły posłuszeństwa, by unieść resztę ciała i uczynić w jego stronę chociaż gest. 

Kroki unosiły go szybko, aż ucichły kilkadziesiąt metrów dalej. 

 

Voorhout, 14 stycznia 2021         

      

Edytowane przez Michail
Literówka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
    • @violetta zobacz Violetta …jednak my dziewczynki ;) o wiele więcej i szybciej rozumiemy:)  Spokojnych Świąt dla Was

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ️  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...