Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@GrumpyElf Ciężkie się robią te Twoje wiersze, koleżanko. Coraz bardziej muszę w nich grzebać ;> 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Na tyle, ile rozumiem z wiersza, tutaj upatruję jego sedna. Widzę peelkę, która nie godzi się, by osądzający mierzyli ją swoją miarą.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja zaobserwowałem coś przeciwnego - im mniej zrozumiale ktoś pisze, tym trudniej u odowodnić, że nie potrafi ;P

Opublikowano

@huzarc Oj tak. W wielkiej przenośni wszyscy jesteśmy dobrowolnymi banitami swojego życia na jakimś etapie. Dzięki za czytanie :) 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ze mną poszłoby łatwo, bo nie trzeba nic udowadniać. 

Opublikowano

Jeśli to powrót do ojczyzny to nie dziwię się wahaniu. 

A tak serio, chyba każdy powrót, nawet z wygnania jest tym wahaniem zabarwiony. 

Wyschłe źródła, człowiek rzucajacybw siebie/ciebie kamieniem - obustronna wina?

Jakby coś o wyoaleniu, zmęczeniu, bo i sił już tylko żeby raz zapukać. 

Oby otworzyli 

 

 

Opublikowano

@Michał_78 A co Ciebie w tym opisie tak strasznie odrzuciło? Pamiętaj, to tylko wiersz, w dodatku o jednym szczególnym mieście - Los Angeles. Tutaj od dekad przybywają ogromne ilości utalentowanych ludzi; niestety przemysł rozrywkowy nie jest ich w stanie wszystkich pomieścić, a oni zakochują się w mieście i nie odpuszczają marzeń. Różnie się to kończy i o tym jest tamten wiersz. Opisałam mroczną stronę miasta, byłam bardzo stronnicza. To nie był wiersz charakteryzujący LA; musiałabym napisać o jego pięknie, różnorodności, zniewalającej naturze i tym jak Kalifornia różni się od reszty USA. Mam tu bardzo dobre życie i robię to, co kocham. Banita nie jest o powrocie do Polski, wrócę do Ojczyzny jak wypełnię swój tutejszy plan. Jestem tu z wyboru. Pozdrawiam, Michaś :) 

Opublikowano

@Czarek Płatak Banita wraca z wygnania emocjonalnego po tym jak zrozumiał, że nie jest winien za błędy innych osób, nawet jeśli w niego godzą i jest tą winą obarczany. Dojście do tego wniosku bardzo go wymęczyło, swoim powrotem daje szansę - stąd zapuka raz. Te uschnięte źródła, które spotkał na sawannie to taka przenośnia dla osób, które go obwiniały. Te osoby są życiowo obecne, mam wrażenie, gdy niesieni jakąś ciężką do opanowania emocją (pycha, gniew, mierzenie swoją miarką, etc.) obwiniamy lub jesteśmy obwiniani. A trzeba wejrzeć się w siebie... Matka i ojciec - również bardzo często obarczani są winą za wszelkie zło; jasne, często zasłużenie - ale jak często? Sorry, że popełniłam tak niejasny wiersz. Pozdrawiam ciepło, Czarku! 

Opublikowano

@GrumpyElf jestem pod wrażeniem zwłaszcza czwartej zwrotki. Toż to prawda stara jak świat, że nam najbardziej przeszkadza to co w nas najsłabsze czy najgorsze. I na odwrót. To w czym jesteśmy mocni najbardziej doceniamy u innych. Ja również z tych co od dawna na banicji:))

Opublikowano

@GrumpyElf Plączą mi się w głowie rozmaite myśli. Doszłam do wniosku, chyba niezbyt odkrywczego, że różne bywają przyczyny banicji. Od tego zależą też powroty... bywaja trumfalne, bywają radosne, a bywają pełne rozterek.

Tutaj mamy ten rodzaj... ponieważ jak sądzę peelka trafiła na banicję z innych powodów niż sama przypuszczała. Zrozumiała to badając uschnięte źródła... wraca z wahaniem, bo nie wie jak zostanie przyjęta. Czy druga strona też pojęła, że problem nie leży po jednej stronie, a wręcz może i nie po stronie banity. O tym świadczyło by rzucanie kamieniami na widok własnego odbicia.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@Michał_78 Pewnie dziś już jest mnóstwo siłek zrobionych z podobnym rozmachem jak Golds Gym w Venice, ale dorównać sile jej legendy wciąż trudno. Venice to takie polaryzujące miejsce, albo kochasz, albo nienawidzisz. Jak wpadniesz kiedyś tutaj, daj znać :) 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
    • Witam - super - lubię takie klimaty -                                                                    Pzdr.
    • Witam - lubię takie wiersze - super -                                                                   Pzdr.uśmiechem.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...