Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

oto ona sześć rąk dwie nogi
miała gdzieś zbyt krótki świat
wyszła z muszli przed milionów lat
wybierając los oceanicznej nomady
chowa się chodzi po dnie i bawi

pływa walczy a nawet zmienia kolory

inkaustem strzela jak wierszokleta szalony
układ nerwowy to potęga i dla równagi
posiada trzy serca nie szuka uwagi

jej życie kończy się wraz z rozrodem

to poświęcenie jest najlepszym rodowodem

 

nareszcie zgubiłem wenę

bo widzisz kreatywność 
w naturze też ma cenę

 

 

 

 

 

 

wszystkim siostrom ośmiornicom Pan Ropuch :) 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@corival Wiem wiem sam się na tym łapałem że brzmię jak żywcem wikipedia. Taki los cóż mam począć, jeszcze nie zdążyłem odtajać i nabrać dystansu wczoraj raptem obejrzałem i GORĄCO POLECAM dokument - My octopus teacher. 

Z ciekawostek z których zrezygnowałem - kiedyś była ślimakiem,  jej odnóża utracone odrastają, 2000 przyssawek nie tylko odczuwa zapach i smak ale działają każda osobno jak niezależny palec no i ten gruczoł wzrokowy i sam wzrok. Niesamowite stworzenie - niesamowite. 

 

ps. aha byłbym zapomniał do tego ma dziub! Założę się że znała dziubdziuba

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch :) 

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@error_erros Polecam - czytałem ostatnio artykuł który brzmiał jak niekończący się wiersz na temat rafy koralowej lasu. Pozytywnie zakręconego Pana który niczym paszczak z muminków jeździ ze swoimi lupami i w ten sposób ratuje drzewa przed ścięciem gdyż do tej chronionej faunoflory nieraz trzeba i 30X powiększenia. Poszukam i zamieszczę inspiracja i stymulacja komórek na najwyższym poziomie :) 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Proszę obejrzeć nie będę palił... spojlerował ani krzty więcej :) 

 

Napomknę tylko że po ostatnim dokumencie Davida Attenborough który jest jego TESTAMENTEM i PRZESŁANIEM nie ma już chyba stricto przyrodniczych dokumentów. Z jednej strony ktoś powie nieprofesjonalne bo zbyt emocjonalne ja się póki co zastanawiam, może to już jest ten czas. Może trzeba nam inwestować ile wlezie w EMOCJE. 

 

ps. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Jeszcze nie obejrzałam, bo obiecałam poczekać na kogoś chętnego do obejrzenia ze mną. Nie wiedziałam o ośmiornicach tego, że rozród kończy ich żywot, to ogromna kwintesencja ich wyjątkowości. Bardzo jestem ciekawa tego dokumentu, sporo już o nim po Oskarach poczytałam. Wart wiersza. Panie Ropuszu, pa!

Opublikowano

@GrumpyElf Cały proces to jest jakiś kosmos. Wszystkiemu jest winien gruczoł wzrokowy który w pełni wykształcony i po zapłodnieniu samicy wyłącza gruczoł trawienny. Ośmiornica nie opuści jaj bo jej ciało mówi jej że nie jest głodna, nie czuje nawet tego głodu. Gdyby je zostawiła co już zresztą osiągnięto (eksperymenty z tymi gruczołami) to z kolei jaja by nie przetrwały i obumarły. 

Opublikowano

Dobra tu sztuka u CIEBIE! Porównanie kreatywnych stanów do OŚMIORNICY, bardzo obrazowe i biologiczne. W sumie naturalizm jest całkiem użytecznym wyznacznikiem kreatywności - poezja wydarza się w różnych wymiarach, twój zaplanowany nihilizm artystyczny ma całkiem antypasywne uroki lingwistyczne. Czyli że ok. U mnie duży plus!

 

Pzdr!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...