Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Arena Życia


Rekomendowane odpowiedzi

Sunę po Drogi Mlecznej pagórkach

gdzie w błękitach planet 
księżyce w zamglonych wodach odbite 
na straży pływów stają 
 
patrzę jak wypiętrzone w płomieniach Słońce 
przestrzeń wkoło opiłkami złota odżywia 
 
wsłuchuję się w leniwe pomruki globu 
co to czynami swych mieszkańców obciążone 
pobłyskuje po wieki 
od wieków 
 
i sunę dalej poprzez meteorytów mżawkę 
by na supernowej spektakl zdążyć 
co to eksplozją w kosmicznym amfiteatrze zagra 
 
zachwytu pąkiem zakwitam 
gdzieś na nizinach gwiazdy 
co polarną się zowie 
 
na tej arenie życia grawituję 
na pajęczynie z nieziemskich chwil utkanej 
gdzie wszechświat w otoczkach gwiazd lewituje 
 
a wraz z nim my 
w strumieniu materii zaklęci 
wiatrem słonecznym oddychamy 
o świetlne lata od prawdy w sobie oddaleni 
w mgławicy pragnień zawieszeni 
 
i w galaktycznej kołysce  
grzywą swych istnień migocemy
dłoń od łez mokrą wystawiając prosimy 
by próżni nigdy nie zaznać.
 
 
 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@[email protected]

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

nie wydaje mi się, a nawet jeśli tak to nie musi nim być jeśli człowiek wyjdzie z iluzji separacji z jednią i dostrzeże w wirusie mini życie,  które zrobi wszystko by przetrwać ... w swej świadomości jakże podobny do nas, podbija, powiększa terytorium, zawładnie wszystkim, nawet kosztem własnego żywiciela ... przejrzeć się zatem możemy w wirusowej istocie niczym w zwierciadle, a cudnie nam pokaże strefę własnego cienia. micro odbija macro

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

i jak tu nie kochać życia??!! trzymaj się ciepło! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@emwoo Wszechświat jest wielki, a ja mały. W dodatku niebo zasłonięta czarną kotarą chmur i tak gęsta mgła wokół, że dłoń wysuniętą przed siebie trudno zobaczyć. Ale dobrze, że są gwiazdy, jest o czymś marzyć, czego i tak się nie dotknie. Dobrze, że są tworząc przestrzeń marzeń, gdzie można bezkarnie sobie wędrować... Jak nie po Drodze Mlecznej, to chociaż po mlecznych pagórkach;)Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@emwoo Harmonia to doświadczanie proporcji, rozległości i miary. Swoje miejsce oznaczamy w relacji z czymś zawsze sprawiające wrażenie absolutnego i nieprzeniknionego. To wielkość wszechświata oznacza punktowość naszego bytu i wektor w jaki się poruszamy. A nasza małość paradoksalnie oznacza naszą wielkość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

@emwoo Witaj!

Wiersz oczywiście bliski i moim odkryciom.

Podoba się!

 

Ciężko jest uchwycić moment własnym aparatem (
jakim oko rozszerza nasze źrenice, a co do nich
przenika to kwestia odczuć ) Jeśli do tego dochodzi,
wszystko zaczyna mieć sens.
Przesunięcie świadomości z punktu odczuwania z siebie
samego przechodzi w punkt odczuwania nad  nami samymi
Czujemy się jakby częścią środowiska.

A ponieważ tego ostatnimi czasy doświadczam, więc piszę-:)
To można nazwać " reakcją budzenia się" Dlatego
uważam, że ego można odłożyć na bok - choćby na chwilę,
spędzając czas na łonie natury.

Bo jakby nie patrząc ,ego jest pewnego rodzaju kotwicą, jaka nie pozwala nam ujrzeć rzeczy, w poszerzonej perpektywie

 

Ciepłe pozdrowienia ślę

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Myślałem, że życie chce mi powiedzieć jedno

      Lecz się pomyliłem, gdy trafiłem w samo sedno

      Potencjał swój pełny odkryłem 

      Spodobał mi się, w końcu poczułem, że odżyłem 

      Konsekwencje może i będą duże, 

      Ale też i czemu miałbym się sprzeciwiać własnej naturze?

      W domku opuszczonym się zaszyję 

      I kto wie, może ludzie uznają, że już nie żyję.

       

                                *********

       

      Od dzieciństwa wmawiano mi, że będę nikim

      Nic nie osiągnę, mimo, że zawsze miałem dobre wyniki

      Rodzice - durnie - codziennie alkohol pili

      Często mnie do czerwoności bili

      Wstydziłem się gdziekolwiek wyjść 

      Gdyż rany, które miałem ciężko było zakryć.

       

      Rówieśnicy wcale lepsi nie byli,

      Do różnych czynów się odważyli,

      Nigdzie bezpiecznie się nie czułem,

      Dla nauczycieli byłem chyba duchem,

      Prośby i skargi moje zostały zignorowane,

      Mieli na mnie totalnie wyjebane,

      I co, czy jakoś na to zareagowałem?

      Nie - dzieckiem byłem i strasznie się wtedy bałem.

       

      Lata mijały, a ja wciąż taki sam

      Cichy, nielubiany, w skrócie jeden wielki chłam 

      W świat dorosłych wdrążyć się chciałem 

      Lecz prawdę powiedziawszy, niczego nie umiałem 

      Praca, pomyślałem, pozwoli mi się ogarnąć 

      Myśli złych natłok na bok zepchnąć.

       

      W warsztacie samochodowym mnie zatrudnili,

      Jedynie sprzątania i mycia nauczyli

      Dziwnych bardzo ludzi tam spotkałem 

      Chyba to nie dla mnie - pomyślałem 

      Szkoda jednak tak szybko było się poddać, 

      W końcu sam chciałem dorosłe życie poznać.

       

      Z czasem, okazało się, że popełniłem błąd 

      Mogłem uciec jak najdalej z tamtąd

      Wparowali ludzie w broń palną uzbrojeni

      Jakieś pieniądze oni bardzo chcieli

      Bez wahania szefa mojego zastrzelili,

      Resztę pracowników śmiertelnie pobili

      Ja ukryłem się w jednej z szafek

      Głupi sądziłem, że nie zajrzą do wszystkich wnęk.

       

      Moje najgorsze obawy się spełniły 

      Wydarzyły się rzeczy, które do końca życia będą mi się śniły 

      Drzwiczki raptownie otworzyli

      Wyciągnęli mnie z kryjówki, kogoś zawołali, a potem mocno w głowę uderzyli

      Traciłem powoli przytomność, mocno na podłogę upadłem 

      Krew ze mnie leciała, gdyż mokro pod głową miałem...

       

      Ocknąłem się po dłuższym czasie,

      Nie wiedziałem, co się wydarzyło właśnie 

      Otumaniony przez chwilę byłem 

      Lecz w końcu do podniesienia się odważyłem.

      Głowa mnie bolała jak cholera 

      Cóż, przeżyłem jako jedyny, trochę szkoda

      W duchu tak bardzo umrzeć bym chciał, 

      Ale los najwyraźniej inne plany miał. 

       

      Udało mi się w końcu wstać 

      Trochę ciężko mi było równowagę złapać 

      Rozejrzałem się dookoła siebie uważnie 

      Nie wiedziałem, czy ten spokój mogłem traktować na poważnie 

      Po chwili ruszyłem przed siebie

      Nie ukrywam, czułem się wtedy bardzo niepewnie

      Otworzyłem pobliskie drzwi i wszedłem do głównej hali

      Cisza, nikogo nie było, wszyscy już pojechali...

       

      Nie miałem pojęcia jak zareagować 

      Tak szczerze, to chciało mi śmiać,

      Widok tych wszystkich trupów 

      Uświadomił mi ile w życiu doznałem trudów, 

      Przecież ten jeden gość pod wpływem 

      Dotykał mnie, kiedy po pracy się myłem 

      A teraz leżał na ziemi martwy

      I tak jak cała reszta, zostanie on zapomniany. 

       

      Od tego momentu inaczej się czuję, 

      Morderstwami się strasznie lubuję, 

      Nikomu tego nie mówiłem,

      W tamtym zakładzie niedobitków dobiłem,  

      Dziwną przyjemność mi to sprawiło

      I to uczucie w pamięci utkwiło,

      Zabrzmi to wręcz niepokojąco 

      Myślenie o tym, działa na mnie kojąco. 

       

      Rodzice całe życie mnie bili,

      Ogromną krzywdę psychiczną mi wyrządzili,

      W własnym domu bezpiecznie się nie czułem 

      Z lękami się codziennie budziłem 

      Siniaki miałem praktycznie na całym ciele,

      Tego całego gówna było jeszcze wiele, 

      Ale powiedziałem temu dość,

      Niech sprawiedliwości stanie się zadość!

       

      Obudziło się we mnie dzikie zwierzę,

      A więc, zrobiłem to, do tej pory w to nie wierzę, 

      Matka i ojciec 

       

       

       

       

       

      Ogólnie to nie jest dokończone, pytam się was - czytelników, czy póki co ma to sens co pisze, wiele mam do poprawki, coś Chce jeszcze dodać, także na matka i ojciec się to nie skończy, ale chciałbym poznać waszą opinię co o tym wstępnie sądzicie, czy składniowo ma to sens itd

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...