Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Auschwitz


Rekomendowane odpowiedzi

 

76 rocznica wyzwolenia Auschwitz



Auschwitz to symbol męczeństwa
to symbol bestialstwa i krzywdy
śmierci i okrucieństwa
co nie powtórzy się nigdy

To obóz zagłady stracenia
co pracę zapewnić miał ludziom
lecz oni nic nie wiedzieli
do czego baraki te służą

Legendą stali się ludzie
co tutaj masowo ginęli
w czerwonym pocie i trudzie
rękami ryli w tej ziemi

Słychać było wystrzały
to jeden spośród dziesięciu
z szeregu go szpony wyrwały
pozostał w śmierci objęciu

Jak ciężko było umierać
w domu rodzina została
i matka daremnie
powrotu dziecka czekała

Kolejny numer z celi
umierał na placu apelu
a ludzie w milczeniu patrzyli
i było ich tutaj tak wielu

Czarne wygasłe kominy
tych smutnych czasów sięgają
ludzkimi ciałami dymiły
o prawdzie tej wspominają

Po dzieciach zostały dziś buty
a ilu z nich wolność ujrzało
bo człowiek z sumienia wyzuty
wciąż wołał że śmierci mu mało

Jeszcze rysy przetrwały
na murach po celach więziennych
pisane krwawymi głoskami
na deskach i płytach kamiennych

Historia będzie pamiętać
o tych co tutaj zginęli
bo pamięć o nich rzecz święta
przeżyli piekło na ziemi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już  w  swoim  życiu   nie  potrzebują   dziś  Boga

współcześni      potomkowie      Piłata      Heroda

ci   którzy  z    tej  samej   gliny   się   tu    zrodzili

co   tamci   którzy   Syna   na   krzyż    prowadzili

 

w  moim  ojca  sercu  dziś   znowu  ta  rozprawa

-  gdy  dłonie  Jego  Syna   przybito   do   drzewa

jaką    prawdę    Ojciec   człowiekowi   przekazał

gdy     ręce    kata    czynić    tego    nie    zakazał

 

gdy  dłonie  jego   Syna    przybito    do    drzewa

Ojciec    dalej     miłości      bliźniego     zawierza

wtenczas kiedy Syn Jego  na  krzyżu  już skonał

bólem   i   gniewem  w   skałę   Golgoty   uderzał

 

gąszczem krętych dróg nasze  losy tutaj  błądzą

znaczonych kłamstwem a niekiedy naszą żądzą

przeto  tu   z   woli  Jego   to   mamy   przesłanie

najważniejszym     jest      bliźniego  umiłowanie

 

tak   to   surowej    prawdy    poznaliśmy   słowa

gdy   dłonie   Jego   Syna   przybito  do   drzewa

-  Boga  zaproszenia  nigdy   nikt    nie   otrzyma

do  SPA   w   Oświęcimiu  i  do  resortu   Kołyma

 

naiwni     budowniczy     dróg     naszego      losu

my  w   kajdanach  portfela  w   niewoli  luksusu

głupcy  z  wiarą  bez  Boga  która już  nie chroni

ostrzymy     paragrafy    chcemy    celnej    broni

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kasia Koziorowska Piękny wiersz Katarzyno. Gratuluję.....kobiety są jak bochny chleba spękane...pomyślałam wczytując się po raz kolejny w Twój wiersz.
    • Świece w formie gwiazd. Przywołuję…  
    • podzielimy się dzisiaj wieczorem jak dzielimy się chlebem i wodą ty odgarniesz mi kosmyk włosów ja przytulę się mocniej do Ciebie gdy w ciemności zatańczą gwiazdy odpłyniemy na srebrnej gondoli welur nocy omota ramiona szept rozświetli błękit skóry nie musimy odmierzać czasu kiedy miłość haftuje monogram czerwień nigdy nie będzie mi droższa gdy dzielimy oddech na dwoje
    • @Leszczym No, bywa ale chyba stonuję, bo się larmo podnosi.
    • Więc chwyciłem za deck i ruszyłem na parking, gdzie święty robaczek sprzedaje swoje – powszechnie wiadomo - „bezcenne” towary. Mój osiołek z 700cm3 opuszczając przydomowy parking z gwiazdą, w smutku rzekł ku niej, że przecież on też jest potrzebny! W sumie to tylko 400m łobuzem z dziurą w tłumiku.   Na miejscu wiało, a te błętkitnawo-bure niebo przypominało mi o młodzieńczych marzeniach i ambicjach by strzelić kickflipa na noseslida (przeklęte wątpliwości; nigdy mnie nie opuszczą).   Więc zacząłem od rozgrzewki: lewa noga, prawa noga, plecy, szyja, kostki i dynamiczne rozkwaszenie wczorajszego ośmiokilometrowego spaceru po lesie. Triceps, na który leci większość gleb, został między drzewami.   No to jazda, ollie w miejscu, shovit, odpycham się, ollie z krawężnika, fs 180, i takie inne branżowo-hermetyczne wybryki. Radością napełniała mnie myśl o termosie w metalowej puszce, której używam do transportu towarów i usług na obszarze lokalnym.   Dobra, tarcie powietrza o płuca minęło.. mogę zaszaleć. Ale hola – patrzę - jakaś ładna pani siedzi w czarnym czterokołowcu? E tam jakiś przyćmiony blond, a obok jakiś byczek nie byczek z tymi czterema kołami na prąciu. Rozmawiają. Ok, lata mi to; z resztą, żadna nie docenia finezji tego sportu, on stał się passe; na YT można zobaczyć jak typ skacze z kosmosu bez spadochronu. W ogóle to teraz te całe cztery kółka muszą mieć rozmiar portfela samca i najlepiej, żeby się nie obracały, stojąc w centrum miasta na rynku przy pobocznych ogródkach (tak, piwnych). Natomiast mojego portfela nie widać zza starych spodni z Auchan i szarej kurtki 4F, aczkolwiek niektóre pewnie poleciałyby na Vansy za 329 złota. Ale Vansy są dla dzieciaków.   Czas mija mi beztrosko – poza jednym stłuczeniem kostki przy fs 180 na chodnik, gdzie napierdala*o jak głodna świnia o koryto przez 5 minut (jednak, kto by się przejmował, że typ siedzi na barierce i patrzy w niebo, w duchu zdychając z bólu - chyba tylko właśnie jakiś dzieciak). Tutaj drobna uwaga: w sumie nie cierpię zabijać czasu - nawet igraszki z ręką to dla mnie wyzwanie by znaleźć najlepsze myśli, pasujące do nastroju chwili.   Grunt odzyskać formę po 12 latach skrajnego ubóstwa mentalnego, w które wpędzili mnie ci, którzy jakże bardzo mnie kochają! Na szczęście to już 4. wypad, nogi już nie takie sztywne, równowaga wraca, i stare odruchy się przypominają. W końcu wchodzi idealny kickflip.. szkoda, że nie heelflip, bo tak lubię pięty (pozdro dla kumatych); jakoś się kręcić nie chce, no – słowem – zapomniałem jak się go kopie.   Jednak w tym wszystkim, tych całych moich ambicjach zobaczyłem całujące się ustrojstwa w czarnej skrzynce procesów psychologiczno-społecznych. „Cóż, mają prawo!”, stwierdziłem. Każdy ma prawo! „Tylko czym jest prawo bez instytucjonalizacji jego wykonawczości?” – przypomniała mi się kłótnia z pewnym dzbanem na Wykopie odnośnie tego, że skoro aborcja ma być legalna to muszą istnieć rozwiązania systemowe jako rezultat interwencjonizmu Państwa.   Oczywiście, ktoś wyrzuci, że przecież jestem zazdrosny. Takie mamy wesołe ludki, że o intymności słyszeli na wykładach u księdza, tyłka nie pokaże ale lizać się już z typem w Audi będzie z myślą „Ale ja jestem zajebista! A wy tego nie macie!”. Rzygam, chciałbym tak dobrze nie znać mowy ciała i całej tej otoczki newerbalnej komunikacji zwierząt społecznych.   Jednak zastanawiało mnie jedno – czy typ z Audi nie ma mieszkania, że konsumuje wafel (całe szczęście, że nie śmietankę bo bym chyba stróżów prawa wezwał) związku na niemalże mrozie? Zapewne to dobry gospodarz – w piecu akumulatorem nagrzał; przestrzeń użytkową – statyczny pasaż transportowy – zapewnił, a nawet jest gdzie usiąść.   Dobra.. wiem – samochód tatusia.   I tak analizuję dalej. Jak to właściwie jest, że na kanwie takiej śmiesznej okoliczności powstają małżeństwa, kiedy przychodzi tatuś i mówi, że dzisiaj samochodziku nie będzie, z powodu takiego, że musi odwieźć babcię na lotnisko, ponieważ leci do koleżanki z Nowego Jorku na uroczystość z okazji 51325. pierdnięcia jej wnuczka?   Nie wnikam tutaj w definicję mężczyzny, czy męstwa ogólnie, jednak nie mogę się powstrzymać od pewnej postracjonalizacji opinii na temat tego, w jakim świecie się wychowujemy - w świecie, w którym rządzi zwykły, śmieszny strach, a zasady są tożsame z papierowym potwierdzeniem istnienia czarnych dziur.   I myślę sobie, że skoro to jest dla niektórych szczęście, to niech sobie będą szczęśliwi. W końcu też, ja, chcąc spędzić czas „beztrosko” wyszedłem sobie pojeździć.. dobrze, że kostka cała. Kontynuując myśl „szczęścia”. Tak, oni czasu nie liczą; ja zawsze mam zegarek. I cóż? Tykanie zegarka nie łatwo usłyszeć ale bicie dzwonów usłyszy już każdy.   Miłego dnia.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...