Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pytam ojca powiedz tato

 komunista demokratą

czy nie można tak normalnie

osuszyć czerwone bagno

 

synu zrozum dziś tak trzeba

chcesz zapukać do bram nieba

najważniejsza jest tradycja

kościół oraz opozycja

 

oni dobrze poprowadzą

jutro przejmą całą władzę

to uczciwi patrioci

spójrz jak szczere mają oczy

 

mamy rok dziewięćdziesiąty

 nasz niepodległa Polska

bratniej krwi już nie chce więcej

daje szansę grubej kresce

 

lat minęło całe dziesięć

słyszę - w kraju coraz lepiej

część ma wczasy na Kanarach

a część nie ma nic do gara

 

wilcze prawa transformacji

już nie każdy je kolację

ale ci co wcześniej mieli

w nowych czasach nie zgłodnieli

 

sekretarze - dziś prezesi

kapitalizm nam przynieśli

człowiek wtedy najważniejszy

kiedy konto ich powiększy

 

pytam ojca powiedz tato

jest milenium co ty na to

mamy w końcu dwutysięczny

bezrobocie coraz większe

 

upadają nam zakłady

a rządzący dają rady

bierzcie życie w swoje ręce

praca jest w Irlandii w Niemczech

 

brak ojcowskiej odpowiedzi

dalej wierzy że nadejdzie

czas takiego dobrobytu

że przestanę ciągle pytać

 

cóż przestałem - głupio wyszło

dwie dekady - moja przyszłość

nie zabarwia się różowo

tato smutno kręci głową

 

ale wcale go nie pytam

jak tam Rzeczypospolita

czemu wolno kraj się zmienia

a u władzy mam złodzieja

 

i afera za aferą

nie ląduje nikt w więzieniu

nie ma winnych nie ma kary

sądy bronią ludzi władzy

 

czasem kogoś tam odstrzelą

ale bardzo ich niewielu

bo Trybunał i Najwyższy

szamba tego nie chcą czyścić

 

lata mnożą mi pytania

w końcu przyszła dobra zmiana

ojca o nią nie zapytam

biedak - wyciągnął kopyta

 

szkoda trochę się zmieniło

choć u góry jest jak było

tylko teraz winny covid

albo Leszek Balcerowicz

 

A ja dalej nie rozumiem

Że wciąż rządzą głupie chu...

 

Opublikowano

Witaj Andrzeju - byłem czytałem - ale sie oddalam bo

nie interesuje mnie dziś polityka - 

Jednak za myślenie... ślę serduszko                                                                                                                                                Pozdr.

                                                                           

Opublikowano

W 1989 roku mieliśmy zbankrutowane państwo, przemysł funkcjonujący bo średnia pensja wynosiła 30 dolarów,  jakość socjalistyczna, czyli nikt na zachód od Łaby tego nie chciał kupować, a wydajność taka, że 50 tysięcy pracowników FSO produkowało 50 tysięcy Polonezów rocznie. a podstawą eksportu było 100 milionów ton węgla. W Polfie, gdzie pracowałem, limit zanieczyszczeń mechanicznych, świadczących o kulturze i jakości był 3 rzędy wielkości większy niż na Zachodzie. Ludzkie umysły do tego zatrute 40 laty komuny, czyli "się należy" I tak dalej i dalej.

To, że elity sprawnie przeszły do nowego systemu, przeważnie tak  bywa, a jak nie bywa np ZSRR to jest jeszcze gorzej. 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Marku mały problem.

Te elity fundowały moim dziadkom wczasy na Kołymie, mimo że sto lat temu też  coś robili dla tego kraju.

Mam alergię na określenie "elita" - nie chodzi mi o aferę szczepionkową . Insurekcja kościuszkowska  - szubienice pełne biskupów - też elita, arystokraci - targowica,

 

Broniewski 

"Kłaniam się rosyjskiej rewolucji
czapką do ziemi,
po polsku:
radzieckiej sprawie,
sprawie ludzkiej,
robotnikom, chłopom i wojsku"

 

Ważyk,

 

Patrz, jak stoi uparta
na rusztowaniach partia,
 rozpala się klasowa
bitwa- nasza budowa.
Niech wiedzą ludzie, komu
rodzi się dom po domu,
czy magnatom stalowym,
wariatom atomowym,
czy sobie i ludowi
Warszawa się sposobi.
 

Tuwim, Szymborska - jeszcze można znaleźć wiele pięknych  wierszy.

 

 

 

A kto do tego doprowadził ? - 

"na pewno nie Ci co pragnęli  

trochę głośniej  zaśpiewać o sprawach które wszyscy znamy "

 

 

 

 

 

Pozdrawiam

 

PS

Ta alergia to  pewnie przez moje pochodzenie robotniczo-chłopskie.

 

Opublikowano

Każda sytuacja jest po trosze inna, a wymienieni poeci kupowali sobie spokój za wierszyki o partii, Stalinie itp. Andrzej Łapicki swoim cudownym głosem czytał jak to karły reakcji, czyli AK niszczą Polskę Ludową. Żeby choć potem za to przeprosił, a to już nic nie kosztowało. 

Do sytuacji w '89 doprowadził system a jaka była, pokazali PZPRowcy, sami oddając władzę za danie im spokoju i niepozbawianie profitów. Wszędzie dookoła tak było, taki deal, a przecież 4 lata później SLD wygrało wybory,  a niedługo potem Kwaśniewski został prezydentem. 

Meandry historii nie są łatwe do zrozumienia. Zobacz, co teraz w USA:). 

Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...