Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dlaczego muszę przewijać gówno


Rekomendowane odpowiedzi

 

pomimo że praca zawsze stosunkuje

wykonam ją

dla ciebie 

 

nie jestem poetą

yts not maj dżob bro bat

nudzi mnie codzienność 

usypię z niej mandalę a ty?

zatańczysz dla mnie?

czasu mamy mało 

 

ten rok był inny 

dobrze wiesz

powoli rozklejamy powieki 

będzie coraz ciekawiej 

coraz mroczniej 

uwielbiasz to napięcie 

jeszcze pod skórą

apokalipsa rozłożona w czasie 

jak w melancholii larsa von triera 

coś jak warszawa ’39

w morfinie twardocha 

powoli na skórze 

jeży się zwierzęcy lęk

witkacy nacina sobie

tętnice szyjną 

zażywa weronal

 

lub tez zamknij oczy 

szeroko jak to możliwe

tak długo jak tylko się da 

nie otwieraj

 

złudzenia bywają zabawne 

 

spod zaciśniętych powiek 

wypełzną czerwie 

głodne i pozbawione tego 

co uznajemy za ludzkie 

to nie potrwa długo 

nie budząc się niestety

nie unikniesz 

 

rzeczywistość skrzypi 

pod filtrami hadeera

kosmaty kundel 

ujada nerwowo 

widzę cię okiem 

wyjętym z oczodołu 

półtorej wieku temu

twoją smukłą sylwetkę 

o którą dbasz przesadnie 

twoje kosmetyki 

taty fabryki 

tajemniczy uśmiech 

wszystko w piach 

 

przewiń 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się żyło beztrosko, wygodnie, syto i wesoło, a z bagateli czyniło wielkie problemy egzystencjalne i polityczne, to jak przyszedł rok w jakim poniżej pleców dostało się kilka kuksańców pluszowymi pałkami, to już piętrzą się katastroficzne wizje i malują się obrazy wszędobylskich zgliszcz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lahaj Refleksja moja była na wskroś ogólna, daleka od psychoanalitycznych ambicji recenzowania jednostkowego przypadku, tak dla równowagi dla wszędobylskich czarnych wizji i spłaszczania obrazu sytuacji, dla tonu apokaliptycznego, który jest elementem a nie całością obrazu ostatnich czasów. Znam je także w perspektywy bieżącej, bezpośredniej i namacalnej, ale pomimo tego jesteś ostrożny w malowaniu wszystkiego epidemiologiczną barwą.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@huzarc dzięki za doprecyzowanie. Epidemia choć najbliższa ciału teraz, nie wydaje mi się czymś, co jest największym zagrożeniem. Pandemia może być nawet pomocna w jakimś zakresie. Nieumiejętność korzystania z technologii. Ograniczone dobra. Ocieplanie klimatu. Drastyczny spadek bioróżnorodności, to są problemy które się nie przydarzą (jak pandemia) a są niejako następstwem ograniczeń człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dylematy i problemy stare jak świat. Tak jak kapłani egipscy straszyli zaćmieniem słońca, tak teraz starszy się ociepleniem klimatu, był lęk przez bronią atomową i zimą atomową, jest to teraz ubrane w inną narracje. A klimat i tak się zmienia, bo robi tak od miliardów lat, tylko my może posługujemy się zbyt wąską pespektywą, skoro może 200 lat je badamy, stawiamy nazbyt oczywiste wnioski na tej podstawie. Życie ma to do siebie, że zawsze zmierza do punktu równowagi, ewolucja się nie zatrzymała, tylko przystosowuje się do warunki jakie są, a to właśnie największy jej atut. A jak w ludzkim mrowisku budzi się niepokój to przynajmniej pojawia się ruch myśli i nowe pomysły, nowe aspiracje, nowa odwaga a to jej najwięcej jej ostatnio brak. Właśnie odwagi. Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Owszem zmieniał się  ale nie w takim tempie i nie za sprawą człowieka. Myśle ze nawet dłużej badamy klimat ale nie chodzi o to jak długo robimy pomiary bo są pośrednie metody badawcze i to one dają wyobrażenie. Staram się nie słuchać tego co mówią aktywiści czy politycy słucham tego co mówią naukowcy. Nie ma tutaj żadnej niezgody. Świat naukowy mówi jednym głosem. Więc nie próbuj proszę rozmydlać problemu. Z życiem tez nie jest tak jak mówisz bo życie absolutnie nie dąży do stanu równowagi wręcz przeciwnie prowadzi do  wzrostu entropii. Z jednym się zgodzę ze ewolucja działa i życie znajdzie swoją drogę. Czy człowiek na nią zasłuży czy nie to się okaże.

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat naukowy jeśli mówi jednym głosem to jest to dziwnie, bo wielogłos w nauce był zawsze miarą uczciwego traktowania problemów, ale dziś mamy do czynienia raczej z ideologią naukową niż nauką w sensie klasycznie akademickim. Dowody pośrednie potrafią wysuwać różne wnioski. A klimat potrafił załamywać nagle i na wielką skalę bez udziału człowieka, wybuch Tambory w 1816to tylko przedsmak tego, wcześniej było średniowieczne optimum klimatyczne i jego gwałtowna zmiana w kierunku małej epoki lodowcowej. Do tego są teorie, ze glacjały ustępowały bardzo krótkim czasie i lądolód potrafił ustąpić w ciągu kilku sezonów. Problem z ludźmi z ludźmi jest taki, ze chcą zatrzymać procesy naturalne często tak, gdzie właśnie to naturalnie przebiega. Entropia to model dla układów zamkniętym, a jakoś nasza planeta nie jest odizolowana w bance poza wpływami całego wszechświata. Życie jest za to bardzo zaraźliwe,  a nasz gatunek stawał już tyle razy na progu swego istnienia, wbrew wielu kasandrycznym opiniom, że trzeba  zachowywać umiar. A poza tym nasz czas jako gatunku też kiedyś się po prostu skończy, w taki czy w inny sposób, zostanie przetransformowany w jakąś inną formą, ale to już są spekulacje transhumanistyczne, frapujące, ale tylko spekulacje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@huzarc co do wielogłosu naukowego zasadniczo zgadzam się ale w obrębie konsensusu. Mówi się o drzewie poznania nie bez kozery. Pojedynczy liść nie porusza gałęzią. A pojedyncza gałąź nie porusza pniem. Największym zagrożeniem jest drastyczny spadek bioroznorodnosci za sprawa działalności człowieka. I tu owszem może się coś odbudować ale czy musi? i w jakiej perspektywie? Nie ma dowodów na to ze życie jest koniecznością. Dzięki za pogawędkę Pozdro 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Myślałem, że życie chce mi powiedzieć jedno

      Lecz się pomyliłem, gdy trafiłem w samo sedno

      Potencjał swój pełny odkryłem 

      Spodobał mi się, w końcu poczułem, że odżyłem 

      Konsekwencje może i będą duże, 

      Ale też i czemu miałbym się sprzeciwiać własnej naturze?

      W domku opuszczonym się zaszyję 

      I kto wie, może ludzie uznają, że już nie żyję.

       

                                *********

       

      Od dzieciństwa wmawiano mi, że będę nikim

      Nic nie osiągnę, mimo, że zawsze miałem dobre wyniki

      Rodzice - durnie - codziennie alkohol pili

      Często mnie do czerwoności bili

      Wstydziłem się gdziekolwiek wyjść 

      Gdyż rany, które miałem ciężko było zakryć.

       

      Rówieśnicy wcale lepsi nie byli,

      Do różnych czynów się odważyli,

      Nigdzie bezpiecznie się nie czułem,

      Dla nauczycieli byłem chyba duchem,

      Prośby i skargi moje zostały zignorowane,

      Mieli na mnie totalnie wyjebane,

      I co, czy jakoś na to zareagowałem?

      Nie - dzieckiem byłem i strasznie się wtedy bałem.

       

      Lata mijały, a ja wciąż taki sam

      Cichy, nielubiany, w skrócie jeden wielki chłam 

      W świat dorosłych wdrążyć się chciałem 

      Lecz prawdę powiedziawszy, niczego nie umiałem 

      Praca, pomyślałem, pozwoli mi się ogarnąć 

      Myśli złych natłok na bok zepchnąć.

       

      W warsztacie samochodowym mnie zatrudnili,

      Jedynie sprzątania i mycia nauczyli

      Dziwnych bardzo ludzi tam spotkałem 

      Chyba to nie dla mnie - pomyślałem 

      Szkoda jednak tak szybko było się poddać, 

      W końcu sam chciałem dorosłe życie poznać.

       

      Z czasem, okazało się, że popełniłem błąd 

      Mogłem uciec jak najdalej z tamtąd

      Wparowali ludzie w broń palną uzbrojeni

      Jakieś pieniądze oni bardzo chcieli

      Bez wahania szefa mojego zastrzelili,

      Resztę pracowników śmiertelnie pobili

      Ja ukryłem się w jednej z szafek

      Głupi sądziłem, że nie zajrzą do wszystkich wnęk.

       

      Moje najgorsze obawy się spełniły 

      Wydarzyły się rzeczy, które do końca życia będą mi się śniły 

      Drzwiczki raptownie otworzyli

      Wyciągnęli mnie z kryjówki, kogoś zawołali, a potem mocno w głowę uderzyli

      Traciłem powoli przytomność, mocno na podłogę upadłem 

      Krew ze mnie leciała, gdyż mokro pod głową miałem...

       

      Ocknąłem się po dłuższym czasie,

      Nie wiedziałem, co się wydarzyło właśnie 

      Otumaniony przez chwilę byłem 

      Lecz w końcu do podniesienia się odważyłem.

      Głowa mnie bolała jak cholera 

      Cóż, przeżyłem jako jedyny, trochę szkoda

      W duchu tak bardzo umrzeć bym chciał, 

      Ale los najwyraźniej inne plany miał. 

       

      Udało mi się w końcu wstać 

      Trochę ciężko mi było równowagę złapać 

      Rozejrzałem się dookoła siebie uważnie 

      Nie wiedziałem, czy ten spokój mogłem traktować na poważnie 

      Po chwili ruszyłem przed siebie

      Nie ukrywam, czułem się wtedy bardzo niepewnie

      Otworzyłem pobliskie drzwi i wszedłem do głównej hali

      Cisza, nikogo nie było, wszyscy już pojechali...

       

      Nie miałem pojęcia jak zareagować 

      Tak szczerze, to chciało mi śmiać,

      Widok tych wszystkich trupów 

      Uświadomił mi ile w życiu doznałem trudów, 

      Przecież ten jeden gość pod wpływem 

      Dotykał mnie, kiedy po pracy się myłem 

      A teraz leżał na ziemi martwy

      I tak jak cała reszta, zostanie on zapomniany. 

       

      Od tego momentu inaczej się czuję, 

      Morderstwami się strasznie lubuję, 

      Nikomu tego nie mówiłem,

      W tamtym zakładzie niedobitków dobiłem,  

      Dziwną przyjemność mi to sprawiło

      I to uczucie w pamięci utkwiło,

      Zabrzmi to wręcz niepokojąco 

      Myślenie o tym, działa na mnie kojąco. 

       

      Rodzice całe życie mnie bili,

      Ogromną krzywdę psychiczną mi wyrządzili,

      W własnym domu bezpiecznie się nie czułem 

      Z lękami się codziennie budziłem 

      Siniaki miałem praktycznie na całym ciele,

      Tego całego gówna było jeszcze wiele, 

      Ale powiedziałem temu dość,

      Niech sprawiedliwości stanie się zadość!

       

      Obudziło się we mnie dzikie zwierzę,

      A więc, zrobiłem to, do tej pory w to nie wierzę, 

      Matka i ojciec 

       

       

       

       

       

      Ogólnie to nie jest dokończone, pytam się was - czytelników, czy póki co ma to sens co pisze, wiele mam do poprawki, coś Chce jeszcze dodać, także na matka i ojciec się to nie skończy, ale chciałbym poznać waszą opinię co o tym wstępnie sądzicie, czy składniowo ma to sens itd

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...