Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Piotr znanawy grafoman spod Wrocławia

pisze tyle i tak, że aż inni poeci się dławią.

Pewnego ranka niezły cyrk

spod jego pióra o masz!!! Hit.

Publika do dziś ówczesny wiersz wysławia.

 

 

Niniejszym przesyłam serdeczne pozdrowienia wszystkim "grafomanom", w tym rzecz jasna w pierwszej kolejności sobie.

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

W końcu jest równouprawnienie :) walczymy o żeńskie odpowiedniki typowo męskich zawodów, typu dyrektor - dyrektorka, prezydent - prezydentka. Można więc pójść jeszcze dalej :))

Pozdrawiam świątecznie :)

Opublikowano

@Annie @szept wiatru Dziękuję Wam za dyskusję. Faktycznie może i można by było w imię równouprawnienia płci mówić grafowomen:) Choć akurat w tym przypadku widziałbym bardziej słowo grafomanka. Tak, czy inaczej jestem zdania żebyśmy pisali. Lepiej, gorzej to bez znaczenia. Dziś popełnisz gafę i knota, a jutro może uda Ci się napisać coś pięknego :) Próbujmy :) Mierzmy się :) Usiłujmy :) Układajmy :)

Opublikowano

Oczywiście, chociaż wena kapryśną panią jest i tu nie ma równouprawnienia :)

Mój komentarz trochę przekorny, dział - limeryki, irracjonalne wierszyki, więc chciałam wpisać się w tym duchu :)

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Albowiem dotykając…   Wiesz, piszę w świetle idącym od gwiazd. W drżących rozpryskach iskier. W powietrzu piszę słowa spokojne jak niebo, jak noc. W zapachu jaśminów. W woni słodkawej i tkliwej. W przestworze ogromnej melancholii.   W tej otchłannej zmysłowości, co mnie okrywa szalem utkanym na drutach matki będącej w niebie. Jakby to był jej prezydent i błogosławieństwo na pierwszy krok naszej wspólnej drogi.     To od księżyca. To wszystko płynące od niego. Albowiem omiata srebrnymi brwiami pustkę ogrodu, ścieżki niknące w dali. I przemyka chyłkiem, rozsuwając gałęzie cichym szmerem wiatru.   To od księżyca. To od niego miłość się niesie jak echo.   Wszystko zbyt długo dławiłem w gardle, nie mogąc z siebie wykrztusić słowa. I szedłem od drzewa do drzewa. Od krzewu jaśminu do róż nabiegłych krwią, czerwonych jak spragnione usta.   Twoje? Moje? … nasze…   … choć na razie w tej samotni niczyje…   I widzę twoje włosy. Rozfalowane. I czuję na skroniach twoje dłonie…   Na jawie? We śnie?   Nie wiem.   Ale wiem, że tęsknię, kochanie.   Omiatasz mnie w noc każdą tym spojrzeniem, wzrokiem zastygłych oczu. I omiatasz mnie podwójnie, potrójnie snem skrzydlatym jak nigdy dotąd.   I bardziej. I jeszcze..   I kiedy ulatujemy w przestwór, złączeni, mijamy wierzby kulejące, co się podpierają na zgrubiałych sękach.   I topole strzeliste, i dęby, kasztany…   Dużo tego. Tak bardzo wiele…   I pamiętam, że w dłoń moją weszłaś ciepło jak lato.   To było wtedy. A teraz?   Zamykam cię w sobie tak jak zamyka się kwiat drżący w powiewie. I byłaś we mnie.   I jesteś...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-05-13)    
    • @Alicja_Wysocka miałby towarzystwo:)
    • @violetta  Och Violka, Ty to potrafisz rozbroić człowieka :))
    • To prawda kobieta by ci się przydała:)
    • @Lidia Maria Concertina Żeby tak przed sobą można było uciec na dłużej...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...