Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ławka w lesie •*• Sensowny pech •*• Szambi


Rekomendowane odpowiedzi

Ławka w lesie

   

Jestem w lesie.

Nagle z tyłu czuję drgania.

Jakby czasoprzestrzeń na harfie zagrała.

 

Odwracam się.

Na ławce siedzi cud dziewczyna.

Nawet anioł byłby brzydalem, gdyby siedział obok.

 

Nie siedzi. Dlatego siadam ja. Chce pogadać.

Doznaję szoku.

Piękność jest kamiennym posągiem.

 

Wstaję.

Znowu jest żywa.

Lecz teraz patrzy inaczej.

 

Zamykam oczy. Gdy otwieram, ławka jest pusta.

Siadam.

 

Powtórnie odczuwam drgania. Stoi przy mnie.

–– Dlaczego mnie nie pocałowałeś?

–– Miałem całować kamień?

–– Gdybyś wyszedł poza swoje…

 

Nie wiem dlaczego, ale zaczynam płakać. Słyszę słowa:

–– Widzę łzy. Na pewno ci zawadzają.

Nie mogę odpowiedzieć.

–– Nie martw się. Mam dłuto i młotek. Zaraz je odrąbię.

 

 

 

Sensowny pech

 

Jednorazowe, łatwe w montażu szubienice, stały się główną atrakcja turystyczną naszego miasteczka. Szczególnie dla przyjezdnych, pragnących w tym uroczym zakątku popełnić samobójstwo. Niestety, pewien incydent zakłócił dochodowy proceder.

 

–– To wybrakowany towar. Chwilkę podyndałem i spadłem. Na domiar złego, doznałem awarii członków, przygnieciony konstrukcją co złamała mi żebro. Myślałem, że spokojnie na łonie natury ulegnę powieszeniu, a tu masz ci los: bubel – szajs, który uniemożliwił działanie zgodnie z instrukcją, z wytęsknionym skutkiem. Ponadto, co woła o pomstę do nieba, zlekceważono podstawowe zasady bezpieczeństwa.

 

~~~

Życie nabrało sensu. Przestało mu wszystko zwisać. Ma jasno wytyczony cel.

Włóczyć się po sądach, wygrać i dostać odszkodowanie.

 

 

 

Szambi

 

U podnóża góry leży niewielkie miasteczko.

 

Tubylcy wiedli spokojne życie, ale nie całkiem.

Egzystencje zakłócał wieczny smród dobiegający z Szambiego.

Miał pseudonim pasujący do skazy.

Nawet po wielokrotnych kąpielach w olejkach wonnych,

zostawała uporczywie w nim.

 

Pewnego razu, społeczność nawiedził tajemniczy morderca.

Niby każdy wiedział jak wygląda,

ale żadne służby oraz obywatelski komitet, nie zdołali go schwytać.

Zarówno na gorącym uczynku, jak i po.

Liczebność mieszkańców niepokojąco malała.

 

Kiedyś o świtaniu, cuchnący spacerował szlakiem górskim.

Napotkał mordercę, a ten odruchowo cofnął ciało, porażony odorem.

Deczko za daleko. Poza krawędź przepaści.

Zdecydowano nie uwierzyć Szambiemu.

Wdzięczność zobowiązuje.

A przecież nadal śmierdział.

 

 

Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Annie

Annie↔Dzięki:)↔skoro skaza zostawała uporczywie w nim,

to sączyła swój śmierdzący charakter na zewnątrz, w nosy społeczeństwa.

Gdyby uwierzyli, to by się wypadało odwdzięczyć.

Pozwolić chodzić blisko, a nie w górach spacerować:))

Choć przyznaję, że czasami piszę dziwnie:))↔Pozdrawiam:)0

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...