Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

kości rzucane o ścianę
to taka gra w oswajanie chłodu
im bardziej rzucasz tym bardziej
nie potrafię zliczyć do trzech

 

mam lat sto pięćdziesiąt pięć
i niejedną twarz ze swojej
zdarłam do krwi

 

czy boli
pytasz przy porannej kawie
nie nie boli

 

grzeczna dziewczynka

 

mam lat sto dziewięćdziesiąt pięć
nie stoję na wysokim balkonie

nie jestem już nią

 


 

091220






 

Edytowane przez w kropki bordo (wyświetl historię edycji)
  • w kropki bordo zmienił(a) tytuł na nie powiem ci tego głośno
Opublikowano

@Somalija Och.... aż kilka razy????

Bardzo mi miło :) 

Chyba jednak wiem.... swoją drogą, od czasu, do czasu próbujesz mi w komentarzach trochę utrzeć noska, średnio ci to wychodzi, ale próbuj, trening czyni mistrza !!!!

Miłego weekendu :) Dziękuję za komentarz i odwiedziny

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@w kropki bordo dziękuję, jestem stabilna emocjonalnie, nie  muszę się  doładowywać w taki sposób.

Każdy na swój sposób na przetrwanie, ja preferuję silne osobowości. Nic u Ciebie dla mnie. Pozdrawiam. Do następnego  czytania

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kaj mi nagle hop i Helga na nim jak?  
    • - Jaki ci to rów? - Twór, ot... I ci Kaj.  
    • - Postójmy tak jeszcze - odparł na moje pytanie, czy chce usiąść. - Tak łatwiej przyglądać się swoim myślom - dodał po chwili ściszonym głosem.     - Andrzej, Andrzej! - myśli same, może nawet trochę wbrew mnie - ale czy na pewno? - powtórzyły jego imię. Zupełnie tak, jakby zaistniały gdzieś obok mnie, a w każdym razie poza moim umysłem. Zupełnie tak, jakby wykreowały same siebie - a może zostały wykreowane - w przestrzeni obok mnie. Nie - poprawiłam - nie obok mnie. W przestrzeni obok nas.     - Czy musiałeś mówić to wszystko? - myśli kształtowały się jedna za drugą. - Nazywać? Określać? Czy musiałeś słowami sprawić, aby to, co odsuwałam od siebie, to, czego nie chciałam się domyślić, stało się oczywiste? Cholera, mogłam to przewidzieć! A przecież jakby ostrzegłeś, że być może zacznie ci na mnie zależeć! Odepchnęłam wówczas od siebie to zdanie. Ty? We mnie?? To absolutnie  niemożliwe, bo i aracjonalne! Każdy, ale nie ty! Nie dość, że starszy, to jeszcze artysta, z dorobkiem, z planem na swobodne i spokojne życie bez kobiety! Ach! - westchnęłam wewnętrznie. - Widocznie musiałeś...     - Usiądźmy już - zaproponowałam, uwalniając się z jego objęć. Celowo nie wzięłam go za rękę, chociaż wiedziałam, że czeka na ten gest. Chociaż sama chciałam go wykonać. - Nie, Andrzej. Daruj. Nie zawsze jest łatwo, nie zawsze bywa łatwo. Wiesz coś o tym, i ja też.     Usiedliśmy. Siadając, starałam się zrobić to tak, aby nie dostrzegł napięcia na mojej twarzy. Które za nic chciało ustąpić. Nic dziwnego po doświadczeniach, o których mu opowiedziałam. Obróciłam się szybko i usiadłam bokiem do ściany tak, aby naturalnym było, że usiądzie za mną.  I że oprę się o niego plecami, a wtedy... Nie pozwolił się zwieść. Nim usiadł, spojrzał na mnie z boku. Wystarczyło. Odwróciłam głowę w płonnej nadziei, że... Za późno.    - Co mam teraz zrobić? - myślałam szybko. - Co powiedzieć? Niczym w końcu już mogę odwrócić jego uwagę! A niech to...    - Marta - powiedział - nie milcz. Odruchowo chciałam odpowiedzieć, że nie milczę, ale przecież...    Wstał z kanapy i stanął tuż obok mnie. Siedziałam w bezruchu, mierząc się z myślami... własnymi?    Usiadł na podłodze i sięgnął prawą dłonią do mojej lewej. Ledwie opanowałam odruch, aby ją wyrwać.    - Obróć się do mnie - poprosił. Najchętniej siedziałabym tak nadal ze wzrokiem wbitym w ścianę albo jeszcze lepiej znów odwróciła się plecami, ale przecież... W napięciu, nadal malującym się na mojej twarzy, widział pytania. O to, co teraz zrobi. O to, co zadecyduje i o to, jak postąpi, skoro ja... Czekałam, co powie. Nadal niespokojna.    - Wyszedłbym na głupca, który nie wie, czego chce... - powiedział głosem tylko pozornie spokojnym. Przerwał myśl: - Gdy planowałem wszystko, nie wiedziałem - bo i skąd? - o tym, w jakiej jesteś sytuacji. Po czym kontynuował:    - ... gdybym nie zmienił planów. Ogarniemy to, bądź spokojna - delikatnie ujął moją twarz w dłonie.     Patrzyłam z niedowierzaniem, nie będąc pewną, czy rzeczywiście słyszę to, co słyszę. A jednak powiedział właśnie to!    - Obietnice obietnicami - pomyślałam. - Zobaczymy, Andrzej, co teraz zrobisz! Co z tego rzeczywiście spełnisz...      Hua-Hin, 5. Czerwca 2025      
    • Ile ma wina pani w Ameli.  
    • - Iza.  - Kota w drapak? - A jaka pardwa? - Kazi.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...