Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

O, WoW!!!

 

@[email protected] Dziękuję za piosenkę. Przyznam, że nie znałam wcześniej, kurczaki, aż mi wstyd.

 

@joanna53 To prawda, jednak Człowiek to zachłanny potwór i dopiero stwierdza ten fakt w pewnych okolicznościach.

 

@opal Wiem, że wczoraj był taki dzień, bo daty umieściłam o tu:

Nie wkurza Cię to?! Nie wkurza Cię, że ktoś sobie wymyślił dzień bez przemocy dla kobiet sugerując, że w pozostałe dni może lać babę, bo jak się BABY nie bije, to jej wątroba gnije...  Także tego.

 

@Radosław Hahaha, to znasz mnie na wylot

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  Czy to Twój misió do przytulania

 

@Agrafka To jest grafomania high level, ale mnie takie wierczyczki potrafią uśmiechnąć, jeśli kogoś również, to jest mi szalenie przyjemnie, jak każdemu twórcy.

Awek zmienię w grudniu po południu

 

UPRZEJMIE DZIĘKUJĘ ZA SERDUSZKA:

 

@Bogdan Brzozka @[email protected] @_Marianna, @Gathas

@joanna53 @opal @MIROSŁAW C. @Kot @Waldemar_Talar_Talar

@Franek K @Radosław @Agrafka

 

 

Edytowane przez ais (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@aisNie. Cieszę się, że chociaż w tym dniu mówi się o tym głośno. O ile głośniej nie mówi się o misiach, oczywiście

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Chociaż... misie są o wiele bardziej nośnym tematem.
Tak Misię  przynajmniej wydajePozdr

Opublikowano

@Radosław  Obiadki w taki towarzystwie muszę być jeszcze smaczniejsze

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozdrówka.

 

@opal Chciałabym, żeby mówiono głośno każdego dnia, nie tylko 25 listopada.

Bo ten dzień nic nie znaczy. To tylko 6 słów, z których z nich nie wynika.

Misiowy temat jest odprężający niczym kwadrans na papieroska i lecisz dalej.

Nie idź z prądem, idź pod prąd. Myślisz, że jak napiszesz wierszyk w dniu bez przemocy, to nagłośnisz problem? Serio?

***

To święto ma zwrócić uwagę na problem przemocy wobec kobiet podczas konfliktów wojennych i prześladowanych z przyczyn politycznych. Data 25 listopada upamiętnia trzy siostry Mirabal, które tego dnia w 1960 roku zostały zamordowane na Dominikanie przez dyktatora Rafaela Trujillo.

 

Pozdrówka.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...