Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Bardzo trafny opis. Znam kilku podobnych i tak to wygląda. Czasami ich wspomagam paroma złotymi. Ich poziom zadowolenia nie odbiega od innych. W lecie mieszkają czasami w leśnych szałasach, w zimie gdzieś w noclegowni, ale niechętnie, bo pić nie dają, lub na ogródkach działkowych, ruderach itp. 

Dodam, że kilku z nich chodzi w moich ciuchach. Od butów, przez spodnie do kurtek.

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Agrafka Wiesz że tymi ludźmi gardzi się w naszym kraju, a są wśród nich ludzie wykształceni, inteligentni. Czasami życiowy przypadek skierował ich na taką drogę, czasami własny wolnościowy wybór. A o służbie zdrowia nie powiem ani jednego pozytywnego zdania, musimy brać co dają... uff tracąc przy tym zdrowie, ot dylemat odwrotnościowy.

Miłego dnia.

@Marek.zak1 Marku znam ich całe multum, na moich oczach zmarł pod budką z piwem mój szkolny kolega, napisałem nawet o tym wiersz, mając nawet do siebie pretensje że go nie ratowałem. Chodzi właśnie o to aby ich nie wspomagać ale im pomagać, a to nie to samo. Bo nasze złotówki przelewają, a pomoc instytucjonalna jest pod psem. Dasz bułkę to zje, dasz złotówkę to przepije.


Trzymaj się zdrowo.

Opublikowano

@Marek.zak1 Masz rację nie są, ale masz spokojne sumienie... chciałeś pomóc, a że odrzuca taką pomoc, znaczy jest mu bardzo dobrze. Mi chodziło o całkiem coś innego, mało tutaj robi Pomoc Społeczna, ta instytucjonalna machina, która siedzi za biurkami, zamiast profesjonalnie pomagać. Leczenie z alkoholizmu, ośrodki terapeutyczne, pomoc psychologów itp.

Kłaniam się.

Opublikowano

@8fun Prawo popytu i podaży, trzeba spytać ile chce, cena w sklepie też tak działa. A tego wyreżyserowanego pana oglądałem na FB, set razy. Nie chce tyle co daję... nie dostanie nic. Trzaskowski dał 20 groszy kobiecie i nie było takiego lamentu jak u tego pana.

Pozdrawiam. Ten wiersz nie jest o dawaniu im czegokolwiek, tylko o ich stylu życia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kiedyś przed teatrem Wielkim jeden taki znalazł mi miejsce parkingowe. Coś mu dałem, a on do mnie: to przez kobietę, zostawiła mnie i wywaliła z mieszkania. To co miałem robić? Zacząłem pić, logiczne.  Co mu miałem powiedzieć, że miałem szczęście i mnie nie zostawiła? Przecież tak mogło być, że to ja mógłbym stać na jego miejscu. 

Opublikowano

@Marek.zak1 Wyłgał się żoną, chociaż wielu facetów po utracie żon z różnych przyczyn idą właśnie tą drogą. Są słabi, pokazują rolę kobiety w rodzinie. Czemuś słaby boś chłop, nie możesz inaczej więc żłop.

Trzymaj się żony Marku.

@8fun Jest jeszcze siódmy,
                 chyba on główny.
                 Pracujesz... masz-

                 wtedy ty... dasz.

Miłego dnia.

Opublikowano

Smutny, bardzo smutny wiersz. Ludzka bieda , nieszczęście, nieporadność życiowa to bardzo trudne tematy. Ci ludzie, bez względu gdzie śpią , co piją i w co się ubierają,  są przede wszystkim ludźmi . Jeżeli mogę - pomagam. Jednak staram się nie narzucać. 

Jest mi smutno ...

Opublikowano

Zycie różnie się ludziom układa. Ja rozumiem, że tekst jest w formie żartobliwej, a jeżeli nawet nie, to może może być autowstrząsem do naszych społecznych sumień. Czasem warto poruszyć trudny temat. Analizy szczegółowej problemu sie nie podejmę, ale ogólnie empatia w życiu jest ważna. 

 

Z punktu warsztatu wiersz dobry. Ogólnie --> jak to ty, ambitny od strony technicznej a i temat wzbudza wrażenia, o to chodzi.

Pozdrawiam Grześ.

Opublikowano

@Ewa Witek Ewo może i smutny, ale próbowałem go rozweselić formą takiego infantylnego podejścia do tematu przez właśnie tych ludzi. Czy my aby nie za bardzo się nimi przejmujemy? Chciałem w podtekście zadać pytanie, przecież oni sami mają chęć poradzić sobie z tematem. Musimy mieć tylko świadomość, że Ci ludzie żyją niejednokrotnie na ostrzu noża i wtedy nasza pomoc jest nieodzowna.

 

Miłego dnia Ewciu.

@Tomasz Kucina Tomku masz rację temat poważny, ale podany w formie żartobliwej, humorystycznej, wynikający niejednokrotnie z Ich podejścia do życia. Zobacz powyższe filmiki i ujrzysz, wesołych ludzi, pełnych chęci do życia, a że ono Ich potraktowało z buta... o tym nie chcą pamiętać.

Wszystkiego dobrego.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No właśnie. Reasumując, żadna psychologia społeczna nie ma uprawnienia obligatoryjnego, bo świat jest indywidualny i indywidualne są problemy ludzi.  Ale ma zawsze sens. A winy i czyny po różnych stronach mogą być. Dlatego czasem jeden wiersz i choćby w formule delikatnego sarkazmu może więcej uczynić od spin doctorów od społeczeństw, jednak i oni są potrzebni, wszystko w życiu ma uzasadnienie, nawet ludzkie wybory. Dobry wiersz - bo wywołał dyskusję. 

Pozdrawiam jeszcze raz. 

Opublikowano

@[email protected] hm...no takim menelom to często wesoło :) Hm... Z naszej perspektywy obraz ten wygląda strasznie. Nie każdy menel ma świadomość tego, że postępuje w niewłaściwy sposób. Najgorsza jest sytuacja, gdy no właśnie, straciło się rodzinę, majątek i zapija się ból. Fajny wiersz. Pozdrawiam.  

Opublikowano

@M.A.R.G.O.T U mnie zapijają się samotni mężczyźni, ale raczej z wyboru niż sytuacji życiowej, bo zawsze byli sami. Taki styl życia, kobiety to sporadyczne przypadki, a Zezowata Ewcia jest takim autentycznym przypadkiem, nie miał Jej tylko mój kogut na ogrodzie. Smutny wycinek życia Margot, ale dlaczego by o takich sprawach nie pisać. Wybory w USA już mnie nudzą, więc zajrzałem na ławkę w parku kto tam śpi.


Miłego dnia.

Opublikowano

Tak niby z jednej strony zero obowiązków, błękitnoptactwo stosowane, ale nie wierzę, że to szczęście. Miałem okazję porozmawiać przy papierochu, a nawet puszczce piwa (kiedy jeszcze nie stroniłem od tych używek) z niejednym z przedstawicieli podmiotu powyższego wiersza. Żaden nie był szczęśliwy. Nawet na milimetr. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Tectosmith  Czytelnik jak czytelnik, ale co dopiero Mikołaj...:)) Pozdrawiam serdecznie.
    • No cóż, po tylu komentarzach, dodam tylko, że podoba mi się.
    • @andrew Powiem szczerze, to prosty i naiwny tekst i kiepsko napisany np: co lustro wie o mnie co twoje o tobie, oczywiście, to jest przenośnia ale wyświechtana i kiepska. Sorry, ale ja tu widzę tylko grafomanię.    
    • @huzarc Puenta świetnie balansuje całość. :) Pozdrawiam serdecznie.
    • Skończyło się tak, jak miało się skończyć. Gdy tylko przekroczyłem tunel światłości I ujrzałem u jego wylotu,  wiszące ogrody niebios. Z postaciami aniołów i świętych, przechadzających się  we frywolnej wolności bytu duchowego, po zakwitłych miododajnym kwieciem,  Polach Elizejskich. Poczułem się jak żebrak, co dla kaprysu możnych  lub z zupełnego przypadku losu, znalazł się na salonach magnackich.     Ależ musiałem wzbudzić sensację  swym pojawieniem się. Ich szaty z atłasu i jedwabiu. Togi wyszywane złotymi i rubinowymi nićmi. Złote sygnety i bransolety, świecące jaśniej  od nawigujących żeglarzom gwiazd. Ich lica i ciała. Wymasowane i wygładzone, ambrozyjnymi maściami. Nie trupioblade a zaróżowione i pełne wigoru. Oczy brązowo-złote.  Mieniące się lekką wilgością perłowych łez. A głosy, donośne acz śpiewne i czyste  jak pierwotne, ziemskie powietrze. Język ich zapomniany od eonów. Muskał, spragnione jego świętości,  uszy niedawnego śmiertelnika. Słowem niebiańska harmonia w miejscu najczystszego spełnienia i szczęścia.     Westchnąłem ciężko  i nie mogąc już zawrócić, wsparłem się na drewnianych kulach, i jedynej nodze jaka mi pozostała. Ruszyłem przed siebie,  wiedząc dobrze co usłyszę. Jak już rzekłem,  ostała mi się jedynie lewa noga. Prawa urwana była poniżej kolana. Obwiązany starą gazą i koszulą kikut, krwawił obficie i rwał bólem  tak obłąkańczo nieludzkim,  że gdybym już nie żył,  to jedyne czego bym pragnął to umrzeć, by nie odczuwać jego destrukcyjnej mocy  w komórkach tego przeklętego ciała. Twarz miałem nabrzmiałą i spuchniętą. Blizna ciągnąca się od lewego boku szyi, biegnącą aż do oka.  Była wypalonym śladem po ostrzu sztyletu.  Na prawe oko nie widziałem zbyt wiele. Nie przywykłe do jasności krain  na powierzchni i niebiosach, Było mi bardziej ciężarem  niż przydatnym zmysłem. Skórę miałem spaloną i czarną. Jak gdybym wytarzał się od stóp do głów w węglowym pyle. Dłonie cierpiały na równi z resztą ciała. Palce ich były otępiałe i spuchnięte. Artretycznie skrzywione kości, nadały im wygląd  demonicznym drzew lub krzewów. Mimo braku serca. Krew pulsowała i to tak prędko, że nadal słyszałem echo tętna, którego przecież nie powinno tam być. Otwierałem, spękane i suche usta. Lecz jedyne na co się wysiliłem, to jęki i krwiste pomruki. Nie mogłem używać w niebie, wężowego języka demonów. Sznur wisielczy nadal dyndał mi na piersi. Angelisa, która przyszła po mnie  w chwili śmierci, odcięła mnie tylko lecz nie zdjęła pętli. A ja widząc jej doskonałe rysy  i hebanową, magiczną czerń włosów, zapomniałem prosić ją  by uwolniła mnie z symbolu potępienia  i słabości ludzkich nerwów.   Mieszkańcy nieba  z początku byli chyba  w zbyt wielkim szoku i odrętwieniu  by rzec choćby słowo  na mój bluźnierczy widok. Stali jak posągi,  zamarli w półkroku, półsłowie. Nie szydzili, nie uciekali. Nie próbowali mnie przepędzić. Po prostu patrzyli. Na to czym mogli się stać. Gdyby nie wiara. W zbożny żywot. W nadzieję i drugiego człowieka. W cokolwiek co miało wartość odkupienia win. Ich milczenie też było złotem a nie osądem. Nie czułem się  wzgardzony ani gorszy wśród nich. W niebie każdy jest sobie równy i zbawiony. Dziwne uczucie. Czuć lekkość zbawienia  a nie ciężar kajdan grzechu. Szkoda, że za życia  nie czułem się tak dobrze, nie dane było mi poznać szczęścia i miłości, gdzie wtedy byłeś szalony Starcze? Chciałem pomyśleć o tym zdaniu, lecz nie byłem w stanie. W niebie nie ma grzechu. Nie można grzeszyć.  Myślą, mową i uczynkiem. Ciężkie jest życie upiora w niebie.     Podszedłem do małego cherubinka o złotych lokach. Nie mogąc mówić wprost. Przesłałem mu swoją myśl. Szukam klucznika, moje dziecko, czy jest tutaj z Wami? Cherubin uśmiechnął się, pokiwał głową i wskazał palcem postać  siedzącą niedaleko od nas, nad brzegiem jeziora o krystalicznej toni. Klucznik bo zaiste był to on, rozmawiał z Nauczycielem. Siedzieli na piasku plaży i pochyleni ku sobie, dyskutowali o czymś zawzięcie. Klucznik żywo gestykulował i opowiadał a Nauczyciel wydawać by się mogło odpowiadał rzadko i krótko, lecz ciągle pisał i rysował coś na piasku  małym kijkiem i zachęcał Klucznika by ten patrzył na jego znaki i skupił się na nich.     Podszedłem tak by widzieli mnie  z dalszej odległości. Nauczyciel przerwał swój rysunek  i obrzucił mnie wzrokiem. Odczułem to tak jakbym  rozpadł się od wewnątrz  na najdrobniejsze atomy. Widział wszystko i wiedział wszystko. W jednej sekundzie. Opisał całe moje życie. Wszystkie dobre i złe uczynki. Nic się nie ukryło. Przywołał moją utraconą duszę i scalił ją ze mną na powrót. A więc jesteś. Usłyszałem w myślach jego głos. I wtedy do mnie dotarło. Ten głos. Słyszałem go już. W godzinie śmierci. Gdy pętla spoczywała na mojej szyi. Gdy krzesło chybotało się  u jeszcze dwóch nóg. Pamiętam obróciłem głowę w prawą stronę. Nad futryną drzwi do salonu. Wisiał krzyż z jego postacią. Ostatni jaki miałem w tym domu. Nie to, że chciałem się go pozbyć. Był mi w zasadzie obojętny. Wisiał od lat  i był w zasadzie niewidocznym detalem. Lecz wtedy zatrzymałem na nim swój wzrok. Wiele złego uczyniłem bliźnim i sobie, lecz wspomnij na mnie Jezu gdy przyjdziesz do swego królestwa. A on mi odrzekł. Zaprawdę powiadam Ci, że jeszcze dziś będziesz ze mną w raju.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...