Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wpajano mi od dziecka, że pierwsza była Ewa,

że to za jej namowom zerwano jabłko z drzewa

wierzyłem nawet wtedy gdy lat już naście miałem

bo wtedy po raz pierwszy ja Ewę zdobywałem.

 

Minęło lat pięćdziesiąt i nagle konsternacja

bo mitologii greckiej pobieżna penetracja

wskazała, że nie Ewa, że pierwsza to Pandora

i jakby tu nie patrzeć rozbieżność dosyć spora.

 

Dalej się nie zagłębiam a to z takowej racji,

że mogę jeszcze trafić kobietę z innej nacji

podobnie także pierwszą a nie chcę trafić w matnie

- ważne, że są kobiety choćby i te ostatnie.

Opublikowano

Przed Ewą była Lilith - kobieta diaboliczna,

lecz Adam jej się znudził, a była wręcz prześliczna,

więc poszła z raju w diabły, została wielką wiedźmą,

lecz księża o niej milczą, bo się jej boją pewno.

Opublikowano

Lilith wciąż kłóciła się ze swym Adamem,

kto ma spać na górze, a kto zaś na dole -

kto tu jest poddanym, a kto będzie panem;

czuła się mu równą na ziemskim padole,

 

bo oboje z ziemi ulepieni byli,

ale Adam chciał być władcą niepodzielnym,

chciał kobietą rządzić, chciał ujarzmić Lilith,

dlatego oddała się władzom piekielnym.

 

Od tej pory każda kobieta ma moce

wiedźmy i demona, co wciąż w siłę rośnie,

stąd właśnie przysłowie szatańskie ad vocem:

gdzie diabeł nie może, tam kobitę pośle.

Opublikowano

@Oxyvia

To by się zgadzało z tą siłą demona

za przykład posłuży jak zwykle ma żona

bo gdy nie ma racji a tak często bywa

to piekielne moce na pomoc przyzywa

 

jaką pierwszą wzywa rzecz wiadoma mamę

bo tak jak córeczka z diabłem trzyma sztamę

potem starszą siostrę, młodszego braciszka

bo choć zezowaty wzrok ma bazyliszka

 

co do dalszych krewnych to przemilczeć wolę

nie chcę by po śmierci taplali mnie w smole

czarne antychrysty, pachołki piekielne

zaprzedane piekłu, podłe i bezczelne.

 

Muszę też o sobie choćby ze dwa salowa

a wiec proszę bardzo, postawa wzorcowa,

poeta, romantyk, szlachetny, uczynny

i jak każdy anioł boski i niewinny.

 

Serdecznie pozdrawiam

 

Opublikowano

@Oxyvia

A co robi kogut, gdy w swoim haremie

nie siedzi na grzędzie, nie pieje, nie drzemie?

Każde dziecko ze wsi zna odpowiedź na to

- kogut depcze kury, nie wiedziałeś tato?

 

Pozdrawiam

 

Często popełniam takie błędy. Nie wiem czy w innych programach też tak jest jak w moim.

Program zmienia wyrazy - nie wiem z jakiego powodu, ale tak się dzieje.

Miałem bardzo wiele szczęścia przed kilkoma laty. Napisałem laurkę dla znajomej. Jej imię

Renata. Laurka kończyła się słowami: Serdeczne życzenia dla Renatki. Program zmienił na

... dla Denatki. Wydrukowałem, ale jeszcze przed przekazaniem czytając wychwyciłem ten błąd.

To moje szczęście, bo za denatkę chyba by się śmiertelnie obraziła.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jura, dała za kozła koza; z oka łzo - kazał, a daruj.  
    • @viola arvensis dziękuję za miłe słowa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97    Dziękuję Ci wielce za uważne czytanie. I za uznanie oraz oczywiście za komentarz.     Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokojnego week-end'u.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...