Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Trup ironiczny


Rekomendowane odpowiedzi

w kolejce do urzędu wojewódzkiego
dostrzegłam wąsy, które przyprawione zostaną
politykowi jednemu z wielu na afiszu
dumnie i jak chochlik sterczące na piedestale
walca ogłoszeniowego.

jak mówił ktoś z Biblii, zaprawdę
godne to i sprawiedliwe emigrować
do nieba i znikać, pozostając na ziemi.
bo gdyby przeorać ziemię całą,
rzec można, konstatować,
mówiąc językiem uczonych i aniołów,
deptamy po trupach, którym
wyciągnięto do nieba duszę.

a na to wszystko mój cudowny
młoteczek, bynajmniej nie o mentalności
młotka ni klucza francuskiego,
wyrzygał się na trupy przyśnione
mojej głowie co najmniej trzy razy
tygodniowo.

a wąsy na trupach szelmowsko
podkreślały uśmiech jak pomadka
z kolagenem Anderson Pameli.

i w tej scenie, w tym akcie miłosnym
mój trup wyszedł pierdnąwszy
niczym Wojaczkowa poezja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

konstatować?
i
co najmniej...

to drobiazgi techniczne


.....................

proponuję tytuł "trup ironicznie..."


w kolejce do urzędu wojewódzkiego
dostrzegłam wąsy,
które przyprawione zostaną
politykowi jednemu z wielu na afiszu
dumnie i jak chochlik sterczące na piedestale
walca ogłoszeniowego. może wystawić trochę wers (?)


zakończenie brylantowe jak dla mnie :)
całość ciekawą 'wizją' jest.....
chyna namaluję dziś w nocy coś do tego tekstu :))

/ktotam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję! Bóg zapłać. Za superlatywy, rzecz jasna. Ale prosze też o wytykanie błędów. A co do komuny - jeszcze na historii nie miałam XX w. Noszę się z zamiarem pisania matury z historii (mam kochanego korepetytora) ze względu na to, że lubię historię, choć... nie bardzo ją umiem :D O komunie było coś w gimnazjum. Nie pamiętam tego. Muszę poczytać, żeby poczuć klimat. Nie chcę mylić Gierka z Piłsudzkim :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a z tą pomadką to możnaby też:
jak silicon w ustach
na pół twarzy
anorektyczek

Mi wystarczyło obejrzenie kilku filmów satyrycznie niepoprawnych/ Moje lekcje historii kojarzyły mi się raczej z drewnianą łyżką:]
---------
"Dziewczyny do wzięcia" - robię reklamę Kondratiukowi:)
&
"Miś", of course:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja się trochę poczepiam dla odmiany:

1)"jak mówił ktoś z Biblii" - niezgrabny zwrot, z Biblii są kartki albo cytaty
2)"zaprawdę" owszem wyrażenie biblijne, ale już "godne to i sprawiedliwe" to raczej z mszału rzymskiego, chociaż pewności nie mam
3)"konstatować" chyba miało być - owszem można to uznać za język uczonych, ale dlaczego aniołów, chyba że chodzi o słowo "deptamy" - ale to ani nie uczenie, ani nie anielsko, poprawnie powinno być depczemy, bo jeśli chodzi o zabieg stylistyczny - takie zdziecinnienie -to kompletnie nie ma tu racji bytu
4)wyciąga się coś na zewnątrz, a do nieba to raczej wciągnięto i dusze(l.mn.) a nie duszę(l.poj.), chyba że w wizjoner chce powiedzieć, że jest jedna dusza dla wszystkich trupów
5)"wyrzygał"- czasownik dokonany np. raz się wyrzygał, ale trzy razy tygodniowo to jest dość regularnie więc raczej "rzygał"
6)Anderson Pameli - przestawienie niespójne z całością, czemu miało służyć?
7) osobiście nie akceptuję fizjologicznych metafor w wierszach, ale to oczywiście rzecz gustu, chyba, że są niezbędne dla precyzyjnego wyrażenia myśli - tutaj są raczej efekciarskie, odnoszę wrażenie, że służyły dodaniu powagi, cynicznego dystansu, ewentualnie dojrzałości do tekstu który zapowiadał sie w pierwszej zwrotce ciekawie, a w ostatniej skończył banalnie - vide: "pierdnąwszy niczym Wojaczkowa poezja"

ogólnie: wiersz kreujący nieporadnie atmosferę intelektualną, czytajac nie mam żadnych skojarzeń z kamieniami szlachetnymi,
dla mnie nie jest to takie wonderful Liso
ale pewnie nie jestem z twojej epoki
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kalino, dzięki za wnikliwą analizę.
Ktoś z Biblii - postać biblijna
Zaprawdę godne to i sprawiedliwe - Stachura bodajże w "Prefacji" użył tego zwrotu. To z katolicyzmu
wyrzygał się na trupy - to jeden związek wyrazowy
przyśnionemojej głowie co namniej trzy razy tygodniowo - opis tych trupów
Pamela - porównanie, nie lubię banalnych porównań albo porównań związanych z tekstem
Lubię turpizm.
I jestem młoda i głupia, o tyle!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nikt z Biblii nie użył tych słów, więc teza z gruntu błędna.
O ile wiem, Stachura też nie występuje w żadnej z ksiąg biblijnych, więc ten punkt też upada.
"Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy Tobie, Ojcze święty, zawsze i wszędzie składali dziękczynienie przez umiłowanego Syna Twojego, Jezusa Chrystusa." - druga modlitwa eucharystyczna
Warto wiedzieć o czym się pisze. Nieprawdaż?
Kolejny punkt mnie nie przekonuje
Jeżeli Pamela jako taka ze swoim silikonem i innymi plastikami nie jest banalnym porównaniem, to ja chyba jeszcze śnię.
Lubi Pani turpizm, ale co z tego? Temu wierszowi daleko do turpizmu. Turpizm to nie jest pisanie o trupach, rzyganiu, puszczaniu gazów, wydalaniu i cholera go wie o czym jeszcze. Turpizm to umiłowanie brzydoty, znajdowanie w niej czegoś pięknego, szlachetnego, czym można się, wbrew pozorom zachwycać. A ja jakoś nie mam ochoty zachwycać się pierdzącym trupem licealistki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeszcze jedno. Ja też chyba jestem ignorantem historycznym, bo w życiu o żadnym Pilsudzkim nie słyszałem.
Kiedyś był taki mało znaczący żołnierz, który nazywał się Józef Piłsudski, ale pewnie myślimy o dwóch różnych osobach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może ten wiersz da do myślenia i naprowadzi na właściwe tory.

*** (To, co utrwalam...)
Stanisław Grochowiak

To, co utrwalam, przelotne jest,
To chwila jest - strzęp nieistotny.
Wykopią słowa cienkie jak ości,
Oni - o wargach soczystych jak miąższ.

I tylko obraz im może zostanie,
Przeczucie wiatru i nocy, i mgły.
W ciemnym pokoju głupia dziewczyna,
Loki jak brezent czarnozielone.

Może zobaczą ściśniętą dłoń,
Lichtarz przyssany do białej firany.
Wysoki płomień, żółtość i kurz.
Motyl popiołu wzlatujący w niebo.

Tak z moim wierszem. Tyle w nim trwania,
Tyle w nim światła - zielone, zielone...
- Ktoś chciał podpalić fundamenty światów,
A teraz płacze, wyłamując dłonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurwa mać! Nie napisałam, że mój wiersz jest turpistyczny, tylko że lubię turpizm!!!
Iść do nieba - to było w Biblii! O osiąganiu życia wiecznego.
Piłsudski - może i napisałam z błędem, przynaję.
W kontekście Pamela wyróznia się - i nie Pamela, a kolagen.
Pierdolone staruchy, które nigdy nie zaczynały pisać.
Chrzanione staruchy, które nigdy nie były w liceum.
Ignoranci.
Wszystko co chwila daje mi do myslenia. I co, mam siedziec i mysleć nad soba całymi dniami, nie robiąc nic??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje podejrzenia się potwierdzają.
Jest Pani wulgarna i ordynarna.
I wypraszam sobie nazywanie kogokolwiek tutaj "pierdolonym staruchem" oraz "chrzanionym staruchem" czy też "ignorantem" Szczególnie biorąc pod uwagę jakość tego wiersza mam wszelkie podstawy, aby sobie wypraszać.. Dwa pierwsze słowa Pani wypowiedzi też nie powinny być nigdy napisane.
Ale czegóż można się spodziewać po Cudownej Lizie? No czego? jeszcze cudowniejszych wierszy i jeszcze cudowniejszych wypowiedzi świadczących o prawdziwym szlachectwie. Czyż nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"jak mówił ktoś z Biblii, zaprawdę
godne to i sprawiedliwe emigrować
do nieba i znikać, pozostając na ziemi."

Poznaje Pani ten fragment, czy nie? Co było w Biblii?

Niniejszym przyrzekam, że od dnia dzisiejszego będę się wypowiadał o Pani wierszach tylko w samych superlatywach, aby za wszelką cenę podtrzymać Pani dobry nastrój i więcej nie narażać tak cudownej poetki na konieczność używania słów nieparlamentarnych.

Podpisane własną krwią:

Pani oddany i wieczny adorator.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tania prowokacja. Tak, "wonderful" to przymiotnik pozytywnie wartościujący, ale wymysł lat dziecięcych. I Lisa, nie Liza.
Tak z gówna powstałam, w gówno się obrócę.
Zniknę stąd, przestanę pisać. Piszecie, że to, co tworzę, to beznadzieja. Mam czuć się jak nic nie warta małolata w różowej mini? Przecież ja się STARAM, nie raz słyszałam od ludzi związanych z literaturą, że powinnam coś zrobić ze swoją twórczością, muszę pisać i to gdzieś publikować.
Irytują mnie ludzie, którzy skreślaja młode talenty już na starcie, używając zwrotów jak Wojewódzki. Nigdy nie mieliście 18 lat? Od dzieciństwa tworzyliście genialne frazy? Urodziliście się z długopisem w ręku?
Wulgarna i ordynarna to synonimy. Więc zbytkiem było napisanie "Jest Pani wulgarna i ordynarna." Lubię czasem użyć wulgaryzmu jako podkreślenie wagi słów, czy nawet uczuć, nie zawsze pozytywnych.
Dlaczego mam się tłumaczyć komuś, kto jest cyniczny albo od razu krytykuje wiersz, nie rozumiejąc przekazu i zastosowania środków stylistycznych? Nie są one przypadkowe, tworzą spójną całość.
Nie chcę pańskich komentarzy. Nie wnoszą niczego prócz niewybrednego cynizmu.

Wiersz dla pana:

siedzę w pokoju i myślę
smutno mi
chłopak do którego bije me serce
odszedł w siną dal
i nie wiem kiedy wróci
jestem sama
niezrozumiana
jak ma poezja
nauka mnie denerwuje
a mama mówi że nie kuję
nic mi nie wychodzi
starzy i młodzi
czuję się źle
dzban mojej duszy
wylewa łzy
ach jak mi smutno

Może takie coś jest w pańskim stylu. Nie pozdrawiam.



turpizm:
określenie wprowadzone przez Juliana Przybosia jako nazwa nurtu dążeń poetyckich po 1956 roku, którego przestawiciele (m.in. Różewicz, Białoszewski, Grochowiak) w swoich utworach darzyli szczególnym upodobaniem motywy brzydoty, choroby, śmierci, zniszczenia, kalectwa i tandety, ostentacyjnie odchodząc od kanonicznej dziedziny "stosownych" tematów poetyckich.


Ja z kolei wypraszam sobie "pierdzące trupy licealistki". Podmiot liryczny to nie zawsze autor.
Zresztą - nie muszę sobie niczego wypraszać. I tak napiszesz, ze jestem fe, ble i nie umiem pisać. Może powyższy "wiersz" pana ukontentuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby nie było niedomówień. Najpierw odpowiedziałem na PW, a później przeczytałem powyższy komentarz.
Wylgarny i ordynarny to oczywiście synonimy, ale nie do końca. Te słowa użyte w tym samym znaczeniu nie w pełni oddają to, co chciałem przekazać.
"Zniknę"? Pani wybór, ale nie radzę tego robić. Czy wypowiedź takiego ignoranta. starego dziada bez średniego wykształcenia i nic nierozumiejącego czytelnika o ilorazie inteligencji niższym od przeciętnego goryla mogłaby kogokolwiek poruszyć albo zmusić do myslenia? Kto się przejmuje takimi komentarzami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liso, najpierw skomentowałam wiersz, teraz skomentuję twoje wypowiedzi, bo aż mi się cisną obelgi, jednak mam świadomość, że jesteśmy na forum publicznym, zatem swoje emocje "ubiorę" w słowa parlamentarne.
Nie umiesz przyjąć krytyki - to cecha typowa dla niedojrzałych osób, ja nie widzę cynizmu u komentorów twojego wiersza, może prędzej irytację, co do której mają pełne prawo, czytając twoje wulgaryzmy.
Krytyka jest czymś wartościowym, uczy więcej niż pochwała. Jeśli jest rzeczowa ma wielką wartość edukacyjną, jeśli jest bezpodstawna lub niekonstruktywna (nie podaje bodaj kierunku lepszych rozwiązań) - przynajmniej hartuje ducha.
Kolejna twoja wada to megalomania (widząc z kim mam do czynienia wyjaśniam:jest przekonanie o swojej wielkości - doprawdy niczym nieuzasadnione)
Piszesz " Przecież ja się STARAM, nie raz słyszałam od ludzi związanych z literaturą, że powinnam coś zrobić ze swoją twórczością, muszę pisać i to gdzieś publikować.
Irytują mnie ludzie, którzy skreślaja młode talenty już na starcie..." dlaczego uważasz że jesteś talentem - bo ktoś ci powiedział że musisz pisać? To była jedna z wielu opinii, tak samo istotna jak te krytyczne, które napisano pod twoim wierszem.
Jeśli nawet ktoś uważa, że to co tworzysz, to beznadzieja - to jeszcze nie powód żeby czuć się nic nie wartym. Człowiek jest czymś(kimś) więcej niż to co tworzy. I nie myśl, że jak uciekniesz z tego forum (a jest to prawdopodobnie zupełnie obojętne dla większości publikujących) to coś się zmieni. Zawsze ktoś może cię skrytykować, a wtedy co? - może zaczniesz zabijać?
Odnośnie twojej sentencji:cyt."Tak z gówna powstałam, w gówno się obrócę" - jest obraźliwa dla twoich rodziców, czym sobie zasłużyli na to by z ich wartościowego materiału genetycznego powstało "gówno", które na dodatek chce "gównem" pozostać na wieki - nie pojmuję

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jaja słów moich pełne słodkiej jawy Jazem otwartym usta słonej ziawy Pęcznieją jaja pryßczeją uroki Urzeczą ciebie rzek gore wyroki   Ja zewsząd plecy nigdzie nie mam przodu Tylko pustota pozbawi cię głodu Pustką i pußczą będzie twe zbawienie Ode wszystkiego tyś swoje więzienie   Zabawię tutaj jajecznicę baśni Oddaj mi uszy swojej słuchaj jaśni Wszystko co będzie bogów oko wędzi Duch stoi w progu dym w kominie swędzi    
    • Kocham cię. Kocham… Wiesz?  Wiesz to? To wiedz. Albowiem  wiedz. Dowiedz się w tym dowiedzeniu. W tym…   Coś miałem zrobić, ale już nie wiem co. Zapomniałem… Tak jakoś to wszystko stało się mgliste. Niewyraźne. Co jeszcze? Nie wiem. Nic. Nic… Nic…   Jakiś szmer. Jeszcze jeden krok. Jeszcze jeden… Szumią w ciemnych kątach pokoju mżące piksele ciszy. Tej oto ciszy, którą jest przepojona noc. Ta noc. Ta właśnie noc.   Dręczy mnie. Dręczą mnie czyjeś obce ręce. Topole za oknami. Chwieją się. Szeleszczą liście.   Wyimaginowane byty. Nieistniejące. Lecz istniejące w mojej chorej wyobraźni. W mojej…   Wszystko szumi i mży.   Wszystko opływa szmerem.   Kroplistym szmerem strumienia. Kroplistą esencją nocy, której łzy… Której kropliste łzy…   I jeszcze raz. I jeszcze…   Ptaki wirują wysoko pod niebem.   Jak te jaskółki przed burzą.   Choć coraz zimniej. Coraz goręcej… Sam już nie wiem jak.   Ale wiem, że drżę, tak jak wtedy, kiedy byliśmy we śnie.   W tym właśnie sennym krajobrazie. Wewnątrz seansu swojego własnego kina. W noweli. W balladzie. W krótkiej etiudzie, co była jedynie pracą dyplomową przyszłego reżysera.   W krótkim zrywie. W takim błysku chwilowego spięcia…   Ale byliśmy. Byliśmy na pewno. Byliśmy wtedy….   W drugim pokoju śmiech i gwar. Brzęk srebrnej zastawy, kryształu…   Wchodzę, oczekując zaskoczonych moim przybyciem spojrzeń.   Lecz widzę ściany zadymione wspomnieniem.   Zaciągnięte story.   Odsunięte od stołu krzesło.   Na stole pęknięty wazon na wpół. Zwiędnięte róże. Na talerzu okruchy czerstwego chleba, kieliszek.   Kurz…   Więcej nic.   A więc nikogo tu nigdy nie było. Albowiem nie było… Poza kimś, kto wznosił toast do samego siebie. Za wszechobecną nieobecność. Za pustkę…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-01)    
    • Mój pierwszy w życiu najprawdziwszy komputer... I pierwsze ośmiobitowe gry niezapomniane... Gdy nocą do snu powieki zmrużę, Powracają do mnie w sny przyobleczone… Gdy wieczorami niekiedy zatapiam się w wspomnieniach, Dociera do mnie ta prosta prawda... - Moja mała Atarynka, Podarowała mi najdrogocenniejsze wspomnienia z dzieciństwa!   Gdy w wieku zaledwie sześciu lat, Dostałem ją w prezencie od dorosłego kuzyna, Tamto niewysłowione szczęście w oczach kilkulatka, Odbiło się w cieknących po policzkach łzach… I odtąd była już tylko moja by uczynić wyjątkowym dzieciństwa czas… - Moja mała Atarynka, Tylu dziecięcych emocji i wrażeń królowa…   I każda dłuższa przerwa od szkoły, Była czasem wielkich przygód z małym Atari, Testowania wciąż nowych gier kolejnych, Cierpliwego poznawania ich mechaniki… A gdy każda kolejna gra Od poprzedniej tak bardzo się różniła... - Moja mała Atarynka, Pokładanych w niej oczekiwań przenigdy nie zawiodła…   Tyle gier rozmaitych, wszelakich, Choć ośmiobitowych tak bardzo grywalnych, Pośród radosnego dzieciństwa długich dni, Wrażliwość i wyobraźnię tak bardzo kształtowały… Gdy kilkudziesięciu tytułów biblioteczka, Długie lata zabawy zapewniła - Moja mała Atarynka, Mimo upływu czasu przenigdy się nie znudziła!   Pośród gier masy zróżnicowanych gatunków, Zręcznościówek, komnatówek, strategii, symulatorów, Każda niemal przypadła mi do gustu, Nie szczędząc emocji i na twarzy wypieków… A gdy wciąż powiększała się moja kolekcja, Gier na plastikowych kartridżach i magnetofonowych kasetach - Moja mała Atarynka, Podarowała mi zabawy co niemiara!   Kiedy to proste gry ośmiobitowe Rozbudzały tak bardzo kilkulatka wyobraźnię, Rozniecone nimi rzewne emocje, Przyoblekały się nocami w niejeden barwny sen… A podświadomość pędzlem sennej wyobraźni odmalowywała, Dwuwymiarowych gier w snów wymiarze nieograniczony świat - Moja mała Atarynka, Inspiracją podświadomości dla tajemniczych snów była…   Czy to egipskie czy azteckie piramidy, Tajemnic swoich nie mogły już kryć, Przed kilkuletnim graczem wrażeń spragnionym, Ściskającym kurczowo analogowy joystick… I Zemstę Montezumy zniweczyć mi pomogła I złamała z milionami graczy Klątwę Faraona - Moja mała Atarynka, Niekończących się przygód wielka skarbnica…   Gdy sterując joystickiem zionącym ogniem smokiem, Tnąc rozłożystymi skrzydłami przestworza rozległe, Szybując opadałem w podziemne jaskinie, By zuchwale bez trwogi plądrować ich czeluście, Na przemian delikatnymi i nerwowymi ruchami joysticka Wykradając ukryte w ich zakamarkach smocze jaja… - Moja mała Atarynka, Odkryła przede mną legendarnych smoków świat…   Gdy kierując poczynaniami nieustraszonego podróżnika, Przemierzałem dwuwymiarowej dżungli rozległy świat, Zuchwale przy tym bujając się na lianach, Unikając szczęki niejednego ośmiobitowego krokodyla, By żółtowłosą wybrankę serca Z kotła ludożerców czym prędzej uratować… - Moja mała Atarynka, Niejeden uśmiech na twarzy dziecka wycisnęła...   Gdy rozplanowanymi ruchami małego joysticka, Przechwytując wroga rakietowy ostrzał, Strzegłem swoich rozproszonych baz, Przed zniszczeniem na ekranie telewizora, Jednocześnie roztropnie przypuszczając kontratak, By z komputerem kolejne starcie wygrać… - Moja mała Atarynka, Uczyła czym jest zbrojnych konfliktów strategia…   A gdy kończyły się zimowe ferie, Ze łzami odkładałem Atarynkę na półkę, Wierząc że gdy nadejdą wyśnione Wakacje, Całe dnie będziemy spędzać znów razem… I gdy nadszedł wytęsknionych Wakacji czas, Od wschodu niemal do zachodu słońca - Moja mała Atarynka, Czyniła jakże wyjątkowym tamten beztroski świat...   Dziś gdy pośród trudów dorosłego życia, Na wspomnienie mojego pierwszego komputera, W oku czasem zakręci się łza I powracam do najodleglejszych wspomnień z dzieciństwa, Gdy snem znużona przymknie się powieka, A w objęcia Morfeusza nieśpiesznie odpływam - Moja mała Atarynka, Powraca do mnie niekiedy w snach…   - Tekst zainspirowany wierszem ,,Wagary" autorstwa Artura Oppmana.
    • Będzie do końca świata i nigdy nie zdradzi. Będzie wiecznie kochać, w pole nie wyprowadzi. Będzie, gdy ludzie zwątpią, krzyżyk większość postawi. Będzie w momencie śmierci, gdy nie dasz sobie rady.                                   *** Będzie przyczyną szczęścia, obłudna maska truje. Będzie powoli sprawiać, że dno wyda się cudne. Będzie stale Cię krzywdzić, aż w końcu nie poczujesz. Będzie niepostrzeżenie, łamać twą czystą duszę. Odbierze Ci wszystko, jej zdania nie podważysz. Zostawi pustkę w sercu, powoli się wykrwawisz. Gdy koniec nadejdzie, klapki z przed oczu znikną. Dostrzeżesz, lecz za późno, co naprawdę Cię wykończyło...
    • superksiężyc lekkość miękkość świt    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...