Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lisa Wonderful

Użytkownicy
  • Postów

    162
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Lisa Wonderful

  1. kiedy jesień przybiera najcieplejszą z barw nienawidzę się z Berlinem wracam do matki Piły gdzie język matczyny a kraj ojcowski na stole w barze zasiada cytrynowa herbata i delikatnie parujące wężyki makaronu okno wyznacza dwa bieguny ciemno zimno - dyskretny mrok i ciepło tam na zewnątrz w vaterlandzie zamarzłeś zresztą zamarzaliśmy razem całą wiosnę lato też makaron rozgrzewa od środka topniejące lody najbardziej kolorową stroną mnie mojego popękanego wnętrza jest przełykana posępnie czerwona papryka i żółta kukurydza (wraz z zawiłościami bladego makaronu) Piła, 27.11.2009, bar Niko i tylko na czarny humor było mnie stać
  2. Dobrze, ale to nie jest już wtedy mój wiersz. Pani całkowicie usunęła moją myśl główną. 'Gadanie' jest celowe.
  3. Kaszląc biegam po Poznaniu w poszukiwaniu przychodni. Mam 21 lat, a choruję jak przedszkolak. Jestem ruchomym punktem wrzuconym w monumentalność zabrudzonej architektury. Szyldy wołają: Apteka, Żabka, Biblioteka. Ulica pani Musierowicz spływa wraz z deszczem. Deszcz jest brudny. Wygląda niewinnie. Jest nieprzezroczyście. Biegnę do lekarza. Głowa ściśnięta myślami: zaliczenie z kultury języka, lektura z niemieckiego, praca z teorii literatury. Nawet kubeł deszczu nie rozluźnia wieży ciała. Lekarz dziś nie przyjmie zagubionej studentki z nie tego miasta. Brnę dalej przez rozmoczony Poznań, pomaga mi w tym rozmoczona wysokopodłogowa siedemnastka. Teraz osadzona w popruskim budynku w sali Śniadeckich z widokiem na Zamek i czerwony kościół udaję, że słucham wykładu teorii literatury, a moja mokra głowa widzi babuleńkę z reklamówką lekarstw uradowaną bonifikatą. Praktyka literatury. Skład, opis działania, wskazania, przeciwwskazania.
  4. To miałby być wiersz chwalący kobiecą urodę :P Zdjęcie proszę sobie wyobrazić - 165 cm wzrostu, długowłosa blondynka, zielone oczy, cera jasna :P:P:P
  5. To może jeszcze wkleję tu swoją fotkę, by jeszcze bardziej zainspirować do wiersza :P:P:P:P
  6. Ach, och, jestem inspirująca :D I wcale nie Barbie! Barbie jest be!
  7. Właśnie, właśnie. Odcinam ostatnią strofę i ostatni wers.
  8. "Ideały kładą się do trumien" - Orzeszkowa Chciałabym być Barbie. Mieć przesmukłe nogi, permanentny makijaż obejmujący nie mniej permanetny uśmiech. Mieć domek bez potrzeby zaciągania kredytu, a w domku kram z sukniami - miniGucci, miniDior. W zestawie mieć mężczyznę bez oznak łysienia. Tak bezgłośnie rozmawiać z koleżankami (wszystkie z rodu Matel) i popijać suchą herbatkę. Nie mieć teściów, nie wstawać na ósmą do pracy. Fajnie. A jednak bycie Barbie ma swoje minusy. Ken może ją zdradzić z Cindy, jeden bucik może się zgubić, a włosy przepaść na zawsze za sprawą niebacznego fryzjera. Będąc Barbie, mierzyłabym 175 centymetrów, a ważyła - 24 kilogramy. Miałabym wymiary 84-46-80, a nogi dwa razy dłuższe od rąk. Byłabym kaleką. Droga dziewczynko, jeśli już wyrośniesz z Barbie, oddaj ją młodszym koleżankom. A najlepiej zrób jej pogrzeb. Wrzuć ją do żółtego pojemnika na podwórku. Tak, dokładnie tam, gdzie widnieje napis "Tworzywa sztuczne". Trumny typu PCV i PET.
  9. Grzegorzowi Ciechowskiemu Moja krew gładko uczesana abstynentka cukry proste i poskładane lepka domatorka nudna oczekująca na to bym wreszcie musiała założyć jej kaganiec
  10. Szczerze powiedziawszy, przeczytała, ale nie wgłębiłam się w treść, więc nie powinnam komentować, ale podoba mi się... wersyfikacja. Odpowiednia do tego wiersza!
  11. Dobre. Chciałabym jeszcze przeczytać wiersz o zabiegach kosmetycznych zimy, bo spodobało mi się tuszowanie rzęs. Biała dostojna pani przed lustrem, ach...
  12. Dzięki za komentarz. Krótkie objaśnienie: Wiersz dotyczy, jak wiadomo, samobójcy: łamie się - dwuznaczność ---> załamuje się (psychicznie), łamie - kark, gdy Curtis się wiesza łamie ---> powtórzenie ;) traci kontrolę ---> aluzja do utworu Curtisa i tytułu filmu o nim - grafitowa chmura głosu wydyszana złamanym karkiem ---> ostatni jęk powieszonego pękła najgrubsza struna ---> najgrubsza struna to: nić żywota, łamiący się kark, struna głosowa, jak na wokalistę przystało Nie traktuję czytelnika jak kretyna, objaśniam tylko, bo na innym forum niektórym co nieco się nie spodobało, myślę, że nie dotarli do końca sensu. Pozdrawiam.
  13. Tak, bo Brzechwa komunistą był :P I jakoś takich jego wierszy się nie omawia...
  14. Ociupinkę doszlifować proszę ;) Tak jak szlifuje się diamenty, by ładnie świeciły. Taniec połamaniec to break dance :P:P:P A ja widzę Panią w wierszach dla dzieci i basta ;) Sama mieszkam na ul. Brzechwy. Nie chce mieć Pani własnej ulicy?
  15. Studiowanie filologii w pocie żył Nadliczbowo, ponadczasowo, pozaczasowo, niepoliczalnie Za-uf-au-o mnie, Skonana jestem jak tytoń u progu filtra. Praktyki zawodowe to wstrzykiwanie drżącym umysłem Surrrealjaizmów w sine linie papieru, Z których nie tusz, a krew spływa, Wzbijając się w ogień. Banał. Tusz zjeżdża z rzęs. Szukam (ja, nie podmiot, bo dojny podmiot rozhasał się na łące) definicji Grafomanii. Słownik trzaśnięty w literę o, A wariatka w zmechaconych kudłach Wstrzykuje w kajet (z rozleniwionym, mruczącym grzbietem POEZJE) Literka po literce – P o d m i o t l i r y c z n y nie jest tożsamy z autorem; O d b i o r c a nie istnieje. Cześć, nazywam się Marika, mam dwadzieścia jeden lat, Nie przyjęto mnie do szkoły poetów, została tylko filologia, Więc w wolnych chwilach między Cullerem a Bujnickim piszę siebie, Nie poezje.
  16. Oczy - biała kalka rozwieszona na linach ściśle mocno przeraźliwie napięta Głos - ze strun naderwanej harfy przypalonej skłębioną melancholią Brwi - wyłamane poręcze schodów przykurzonych w szklance piwa ugaszone promienie Koszula - bramą do bezradności Obrączka na palcu - bólem niczyistości łamie się łamie traci kontrolę - grafitowa chmura głosu wydyszana złamanym karkiem pękła najgrubsza struna
  17. Tytuł fajny, ale reszta - niet.
  18. Im dłużej piszę i im starsza jestem, tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego, jak 'nieocenialna' jest poezja. Prosty przykład. Dziady nr 3 czytane w liceum - dno. Dziady 3 czytane na 2 roku studiów - cudo. Mało jest tekstów, które docierają do wszystkich. Na przykład - zgrzeszę, ale nie lubię Herberta, zupełnie do mnie nie dociera. Uwielbiam za to Barańczaka i Wojaczka. No i tyle. Chyba już zrezygnuję z usług tego forum ;) Bez sensu wystawiać swoje wiersze i czekać na to, aż ktoś westchnie bądź skrytykuje. Przecież my, amatorscy poeci, nie piszemy pod publiczkę?
  19. hormony bakteriami? w poezji wszystko jest możliwe. lubię odrealnienia, lubię przełamywanie granic pojmowania. skaczące obrazy, zmieniające się, pomieszane slajdy wyciągnięte z kapelusza...
  20. Mnóstwo pracy??? cegły beton bajeczna finezja ---> to obraz przywołany w moich wspomnieniach, cegły katedry, beton na ziemi i widok na stary gród - iście bajeczny. Wielowymiarowa przestrzeń, rozglądanie się. Tam zatrzymał się czas, tam powiewały nasze czarne i blond włosy. A we wspomnieniach czarny dym z komina zlewa się z ceglastą czerwienią. Wszystko jest widziane przez mgłę. To mój wiersz, który (egotycznie!) uwielbiam. Mam ten dziwaczny styl i, szczerze powiedziawszy, wróciłam na to forum po dwóch latach, już po maturze, na drugim roku studiów polonistycznych i nie oczekuję aplauzu. Wiedziałam, że wrócą komentarze o grafomanii (vide - "Czy chciałaby pani?"). Ludzie zbyt dosłownie odczytują to, co piszę. Odrealniam, wychodzę pzoa świadomość, odczuwam. Transgresje różnorodne... Może teraz ktoś spojrzy na ten tekst z innej strony, od strony uczuć-obrazów?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...