Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Małżeński Dialog:)


Rekomendowane odpowiedzi

Wszelkie podobieństwo do autentycznych zdarzeń,

jest zamierzone i nieprzypadkowe :~)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

– Kochanie! Mężusiu najdroższy!

– Tak skarbie! Słoneczko bez burz!

– Widziałeś przypadkiem moje wdzianko?

– Widziałem. Masz je na sobie.

– No właśnie pytam. Do twarzy mi w nim? Jak sądzisz?

– Skąd mam wiedzieć. Masz ją całą w jakimś mazidle z ogórkami.

– To maseczka odmładzająca. Nie chcesz mieć pięknej młodej żoneczki?

– Póki co widzę ogórki. Jak mam ocenić, czy pasuje do twarzy.

– Ty mi kochanie nerwów nie poganiaj. Przecież tyle razy widziałeś moją nagą twarz. Nie potrafisz sobie wyobrazić  jak wygląda?

– Mam apetyt na mizerię.

– Naprawdę. Chodź do mnie. Weź sobie. A tak w ogóle, moi rodzice dzisiaj przyjadą. Zapewne się cieszysz. Słyszę, że tak.

– Jeszcze nic nie powiedziałem.

– Leniuszek z ciebie. Ty mój pysiaczku. Odkurz dywan, bo normalnie jakbym była w chlewie.

– Twoja urocza świnka nie odkurzy, bo zepsuła odkurzacz.

– Co znowu wymyśliłeś.

– Nie ja, tylko mysz wleciała. Albo dwie. Same się ustawiły na wciąganie.

– Co? Jak mogłeś sadysto jeden. Na pewno biedne zdechły. Masz je w tej chwili wypuścić, bo się uduszą. A jakby ciebie włożono do odkurzacza, to co?

Byłbyś zadowolony.

– Przynajmniej trochę spokoju.

– Chcesz powiedzieć, że ode mnie popaprańcu jeden.

– Przecież wiesz, że dziwak ze mnie. Po co te nerwy. To zaszkodzi twojej urodzie.

– Za to twojej już nic nie zaszkodzi.

– To po co wyszłaś za brzydala?

– Psycholog się znalazł co ludzi naucza. A czy ty wiesz, że moi rodzice…

– Wiem. Już mówiłaś. Moi też.

– Co też?

– Przyjadą.

– I będziemy się tłoczyć pod jednym dachem, tak? A u nas ściany blisko.

– Mamy jeszcze kota i psa z pierwszego tłoczenia.

– Chociaż coś kup do jedzenia. Zapomniałeś o wszystkim.

– Co racja to racja. Wczoraj mi mówiłaś, że mam kupić. Tylko ja błądziłem myślami…

– Ty mi za często błądzisz. A pamiętasz jak leżałeś pod rynną?

– A po co?

– Jak to po co? Czekałeś, aż ci na czoło spadnie. Guza sobie nabiłeś, a noża nie mogłeś znaleźć. Dlatego wymyśliłeś, że taka zimna, mokra, wilgotna rynna… na pewno go zlikwiduje.

– I co? Zlikwidowała? Bo nie pamiętam.

– Nie. Nabiła ci drugiego. Dlatego, nie jarzysz.

– Jestem twoim jarzącym neonem. Widzisz, jak świecę.

– A właśnie. Świece też musimy kupić. Dla lepszego nastroju.

– Myślisz, że nastrój trzeba będzie polepszać blaskiem świec?

– Z twoją pomocą na pewno. A tak w ogóle, to się uspokój.

– Jestem spokojny, jak poległy na wojnie.

– Poległy jest spokojny z racji sytuacji w jakiej się znalazł. Ty na jego miejscu, byś się zachowywał dokładnie tak samo.

– Och te twoje militarne rozważania o życiu. Do prawdy fascynujące.

– Ktoś musi w tym domu rozważać. Ty jedynie wagi psujesz.

– Tylko te po gwarancji… no dobra… wiem, że mi czasami z lekka odbija, ale kocham cię ponad poręcz schodów.

– Co ty znowu o schodach. W naszym domu nie ma żadnych schodów. Zrobić ci zimne okłady? Najlepiej na wszystko.

– A tylko na głowę nie wystarczy?

– Wyparuje od razu. A na całość, to się siły rozłożą i mokra ścierka wystarczy na dłużej.

– Widzę, że pasujemy do siebie. Jak dwie krople…

– Piasku.

– Bądź optymistką. Zawsze może być gorzej.

– Z tobą na pewno.

– Przecież wiesz, że mam talent. I to nie jeden.

– Doprawdy. To umyj naczynia po obiedzie.

– Jakim obiedzie?

– Znowu stwarzasz problemy. Czy musisz mnie ciągle denerwować?

– A mam przestać?

– Głupol jesteś i tyle.

– Chyba kot się zesrał.

– Żaden kot, tylko twój pies, którego mój mężuś musi mieć.

– A ty masz kota na tle mojego psa. Zazdrościsz mi.

– Coś takiego! Byle kundla mam ci zazdrościć. Wybij to sobie z głowy.

– Idę pod rynnę. A tak w ogóle… zdejm mizerię z twarzy.

– Zjedz ją ze mnie. Są pyszne i wilgotne.

– Od razu lepiej.

– Cholera jasna! A łaj! Opanuj się!

– Cicho bądź, bo myszy w odkurzaczu… nie dosyć, że w agonii, to jeszcze muszą słuchać twoich krzyków… i zapewne mają wątpliwości, czy to się anioł wydziera. Nie wstyd ci?

– Ale to jest mój nos, a nie twój.

– Trudno, żebym miał gryźć swój.

– Jak mam żyć z takim czubkiem. Czasami jesteś tępy jak gwóźdź łbem wbijany!

– Oj… fajna metafora.

– Ja ci dam metaforę, jak sam w sypialni zostaniesz.

– O zgrozo litościwa! Powiedz, że jesteś zjawą i  tylko  straszysz. No nie bądź taką jędzą. No co? Nie będziesz?

– Wariat. Chcesz?

– Chcę.

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I sikawa pana woja majowa napawa, kisi.  
    • łatwo  i MIŁĄ zgubimy  gdy grosza  skąpimy    więc liczmy  mniej troszeczkę  starczy do Rzymu  na wycieczkę    więc niech rozsądnie płynie  spodoba się to  i dziewczynie    11.2024 andrew  Sobota,Już weekend  
    • Potencjał od potencji  Jak wilk za owcą lecisz   Byleby nie mieć dzieci  Im lepsza tym jest większy    To nie tekst jak Szekspir  Od lekkości po niebyt Od rzeczy czy na rzeczy Tu nie ma żadnej puenty
    • - To zapał; za to kota złap. - Azot?                     Kota but, tu bat - 'ok.            Azo, kot i kogut tu. Go... kito - koza.                Natala; kotku, tu kto kala tan?    
    • Stojąc nad spokojną wodą, spoglądamy w kierunku oddalających się deszczowych chmur, gdy za nami zachodzi słońce następnego dnia mozołu nad życiem doczesnym.   Widzimy tęczę poniżej waniliowo brunatnych spodów chmur oświetlanych jakimś dziwnym złotym blaskiem zza pleców, na tle granatowego nieba.   Wszystko wydaje się zalane jakby ciepłem i światłością, kontrastem tego co było i co nastąpi.   Tego, czego tak poszukujemy wędrując pomiędzy barwami życia.   Właśnie tak patrząc i szukając opadamy już z sił, skalani bezradnością.   Prawdę mówiąc ileż można się katować i mordować by tę syzyfową pracę doprowadzić do końca i poczuć, że znowu trzeba będzie zacząć   Zacząć następny dzień, obładowany kolejnym ciężarem. Ciężarem bezskutecznych prób wzajemnego zrozumienia. Ciężarem bezskutecznych prób wypowiedzenia tego, co leży na sercu. Jedno i drugie nigdy nie zostało ustanowione, ni usłyszane.   Może byłoby lekko po prostu udawać, wypić razem kawę czy herbatę. Rytualnie odmówić pacierz przed zbawicielami samotności Rytualnie wejść do łóżka i odbyć cowieczorne bębnienie ciał   Może byłoby ani to lekko, ani to ciężko zacząć studia z przykazania matki i ojca. Popołudniami zasiąść przy tytule magistra nad telewizyjnymi bujdami posolonymi zawiłościami z zaskoczeniami. Popołudniami zasiąść przy szachach i łamigłówkach z nadzieją, że uznanie innych da nam moc władcy Eterni.   Może byłoby pikantnie zjeść trochę boczku, karkóweczkę; przyjarać wielbłądkiem lub pobawić się z Marysią. Cmoknąć wujka Janusza czerwonymi, niespełnionymi od namiętności ustami Grażynki. Cmoknąć obrazek Jezuska, który powędrował do zeszytu 10-latka podczas noworocznej kolędy.   Nie mówmy o bólu, to takie passe.. teraz mówimy już wprost o chorobach i niedoli. O demencji starości, gdy człowiek nie może zapomnieć o tym, jak będąc dzieckiem robił w majtki O demencji starości, gdy człowiek nie może przypomnieć sobie o tym, jak będąc w kwiecie wieku bawił się drogimi zabawkami   Gadane, gadane, gadane całe życie przerobione.   Może najmniej myśleć musi ten, który myśleć nie musi.. oczywiste Może najmniej spożywać musi ten, który spożywać nie musi.. oczywiste Może najmniej cierpieć musi ten, który cierpień nie rozumie no cóż, chyba nie trafiłem tutaj z sensem i z rytmu wybiłem tę pieśń. Praca nie jest pracą dla kogoś, kto się jej wyuczył i wykonuje ją bez zastanowienia Umysł przydymiony nie przejmuje się konsekwencjami nieprawidłowości, w które wpadł a jazda na ostro przypomina co najwyżej bieganie dzikiego wieprza po zagrodzie.   Nie ma ciężarów i nie jest lekko właściwie wszystko jest w stanie nieważkości; grawitacja bawi się udając istnienie. Względne, bowiem cóż istnieje?   Szczęśliwy ten, który nie wie czym jest szczęście. Radosny ten, który nie wie, czym jest radość. Przejrzał ten, który nigdy niczego nie widział. Mądry ten, który nie wie, czym jest wiedza. Uznany ten, który nie wie, czym jest uznanie. Odważny ten, który nie wie, czym jest odwaga. Sprawiedliwy ten, który nie wie, czym jest sprawiedliwość. Prawdomówny ten, który nie wie, czym jest prawda. Zbawiony ten, który nie wie czym jest zbawienie. Poznał Boga ten, który nie wie kim jest Bóg. Żywy ten, który nie wie czym jest życie.   Wiara w tym, który nie wie, czym jest wiara. Nadzieja w tym, który nie wie, czym jest nadzieja.   Nie ma go ani tu, ani tam. Nie ma go ani jutro, ani dziś.   Jak wiatr przeminął już, bowiem nie ma ni czasu, ni przestrzeni. Wszystko jest tym czym jest i czym nigdy nie było.   Taka w swojej istocie jest śmierć a skoro w ogóle jest śmierć nie ma miłości.     Tak właśnie kończy się jesień zmiana jest tym, co jest stałe zmiana jaźni w nicość.   Żadne teorie nie odpowiedzą na żadne pytanie jesteśmy w kropce i nie ma wyjścia Czarna dziura - mówiąc potocznie przemieniła się w więzienie niczym czeluść cyklu życia i śmierci zabezpieczona męskim orgazmem zapieczętowana wytryskiem nasienia i wchłonięciem plemnika przez kobiece jajeczko   Chociaż w sumie.. mamy metody, by i to powstrzymać. Spirala domaciczna - spiralą wyginającego ludzkiego gatunku jest w dwóch kierunkach biegnącą. Tak właśnie jest lżej, czyż nie?   Niektórzy twierdzą, że wiemy o świecie dużo ale znajomość praw nie jest wiedzą, co najwyżej, właśnie - znajomością praw. To co się wydarzyło... to, co się wydarzy... Wszystko wyjaśni determinizm, pomimo i tak nieistotnych anomalii na poziomie kwantowym Bo któż je ogarnie?   Więc wędruj przez życie i nie daj się znieść prądom wmawianego sensu. Korzystaj ze wszystkiego, bo przecież z czego miałbyś nie korzystać, a cóż masz do stracenia? Wiatr w polu.   A na końcu? Cóż, będzie ciekawie! Bowiem.. przecież, jak to wszyscy lubimy sobie śpiewać: "wesołe jest życie staruszka". A jeśli nie masz na to wszystko ochoty? Cóż, każdy znajduje swoje drzwi, bo jak to bywa mało kto zna słowa Królowej Popu: "you will find the gate that's open even though your spirit's broken".   Skrajności. Kiedy jeszcze kochałem i myślałem, że jestem kochany miałem ksywkę na portalu o poezji SkrajSkraj   Zwiastun tego czym stanie się ta miłość która nigdy przecież miłością nie była.   Lecz teraz cieszę się bardzo, że po tej całej burzy przyszło mi poznać pierwsze słowa wypowiedziane przy założeniu świata, których treść ukryta jest w literach powyżej. Słowa, których nikomu nie zdradzę, bo czeka mnie za nie tylko zdrada.   I znam te, które wybrzmiewały wcześniej i wybrzmiewać będą już zawsze. Słowa, których nikomu nie zdradzę, bo czeka mnie za nie tylko wzajemność.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...