Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Prognoza choroby


Pan Ropuch

Rekomendowane odpowiedzi

przyszła Pani popatrzyła i rzekła
Pan już nic nie może

przyszedł Pan zerknął pocmokał pod wąsem
Pan już może więcej niż Panu się wydaje

przyszło w końcu i Trzecie wymamrotało
Pan już może wszystko

zaprawdę powiadam Wam
móc i może są pogodą woli i ducha

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za 9 serc!!!

 

@ais :D

@Dag :D

@Czarek Płatak :D winotu winotam ;)

@Franek K :D

@M.A.R.G.O.T :D

@milczenie owiec :D

@Radosław :D

@Victoria :D

@huzarc :D

@Tomasz Kucina :D

 

Pozdrawiam jak zawsze

Pan Ropuch

 

@fregamo Fregamo mój fregamo.

222

111

pa pa pa

 

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina onoja ( on ona ono ja) taki termin mi się napatoczył. wola rodzaj żeński, duch męski, działanie nijaki i na końcu jeszcze ten wyimaginowany ja :D To trzecie ukryte to właśnie działanie. Dlaczego prognoza choroby? bo to ma delikatnie nawiązywać do niemocy tej jakże typowej dla kogoś obłożnie chorego czy to na ciele czy na umyśle.

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wszystko jasne. Skoro tak, to ja sobie przyswoję w ten sposób:

 

jej - wola czyli decyzja o wszystkim co ich wspólne

jego - duch czyli  wiara w gatunkowe samcze reproduktywne możliwości

onego - działanie czyli bujanie innych nieonych o płciach kulturowych

ty - czyli wyimagnowany ja jako człowiek który potrafi jeszcze racjonalnie analizować otoczenie

 

i ogólnie cały wiersz jako choroba społecznych podziałów narzuconych każdej jednostce 

 

Pozwól mi proszę pozostać sobie w tejże interpretacji ;)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomasz Kucina Oczywiście, że tak na niczym mi bardziej nie zależy niż na własnych interpretacjach, najbardziej by jakakolwiek została popełniona bo wtedy mamy ten sygnał zwrotny, że czytelnik wszedł z nami w interakcję ;)

Pańskie interpretacje zawsze są mi miłe i bliskie, a na pewno rzetelne jak amen w pacierzu. 

 

Pan Ropuch

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
    • @Marcin Sztelak Dobre pisanie, mała uwaga, wszechświat raczej nas przeżyje, przetrwa
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...