Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nieznośna lekkość bytu


Rekomendowane odpowiedzi

zapach nocy rozwiany przez wiatr

czuły jak dotyk krawędzi szkła

kaleczy strofy tłumaczące jak

zrozumieć puentę pisaną za dnia

ciężko unieść ideę ponad rozumem

potem zrozumieć co do niej czujesz

pogodzić szczęście z lojalnością

klęcząc upity nieznośną lekkością 

znaleść odwagę opartą wygodnie

nie mieć potrzeby by się upomnieć

o to co zbyt ciężko nam dźwigać

i tylko noc nam o tym przypomina

to miłość jak drzazga w sercu tkwi

a dzień z nocą gryzą się w szale

to właśnie jej ciężar określa nasz byt

a lekkość to jedynie przypadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sekret @Sekret dziękuję za opinię. przepraszam za potknięcia będe się pilnował. jeśli chodzi o czcionkę to byłem bardzo pijany i nie zwróciłem na to uwagi. jeśli chodzi o słowo ,,czuły ‚ to taki był zamysł , jest to odniesienie do piosenki Roberta kasprzyckiego ,,Na krawędzi dnia,, chodzi tu o alkochol. dziękuję i pozdrawiam. Korneliusz

@Annie dziękuję za opinię. tytuł zdecydowanie jest tytułem książki M Kundery. A wiersz odniesieniem .kupiłem tą książkę koleżance na 21 urodziny i postanowiłem napisać jej dedykację. Jednak biorąc pod uwagę to że podczas pisania ,wzrastał mój poziom alkocholu we krwi , wyszedł z tego wiersz, którym postanowiłem się podzielić za nim przekaże go dalej.  z tąd ta nie profesionalna czciąka za którą przepraszam. dziękuję i pozdrawiam Korneliusz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iwonaroma bardzo mi przykro że tak zostało to odebrane . Szczerze

nie chciałem nikogo urazić. Może faktycznie popełniłem gdzieś błąd.

Człowiek uczy się całe życie ,a i tak umiera głupi. Jeżeli kiedyś rzozumien że postawa jest ważniejsza niż szczerość , może nazwę siebie poetą. Tym czasem życze powodzenia w odnalezieniu prawdy ,zrezygnowany Koreczek...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Czytałam kilka Twoich wierszy. Ciagle obiecujesz poprawę ale nadal walisz rażące byki ort. i int. Jakby specjalnie :) Jaja sobie z nas robisz udając biednego, uzależnionego, zrezygnowanego 'Koreczka' ;). Osobiście w to nie wierzę.

Pozdrawiam - iwonka :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@iwonaroma no tak . wychyla się nie ogarnięty małolat bez szkoły który po latach odważył się opublikować komu kolwiek to co czuję , bo nie ma odwagi powiedzieć nikomu prosto w twarz. i nagle zostaje zbesztany przez błyszczących poetów którzy nie zeszli z piedestału za błąd ortograficzny w 16 wersach uczuć. szkoda że Polska poezja jest tak ograniczona przez ludzi którzy ją tworzą. w tym momencie szczerze się zawiodłem że ludzie na pozór wrażliwi ,zamiast wesprzeć , potraktowali mnie jak bym stał przed tablicą....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Bardzo mi się spodobało :)))
    • Za dużo jaskółek, ale schabowych akurat:) powodzi się:) Ładny talerzyk
    • Wącham jaśmin w sukience bez ramiączek  i to zabawne, bo chcę na dębowe drzewo, a ty ściągasz do ściółki naszego królestwa delikatnym mrowieniem ciebie na wietrze.        
    • Na kuchni się gotuje, a w kuchni przygotuje, to tak jak: na piecu się gotuje i w piecu pali się...   Łukasz Jasiński 
    • Lwów, pierwsza sobota kwietnia 1940 roku. Udręczone Miasto wciąż jakby w śpiączce po zimie infernalnej, kiedy w bezkresy zlodowaciałego imperium wywożono setkami tysięcy najsłabszych ze słabych, natomiast w bolszewickich więzieniach w sposób rutynowo okrutny dokonywano mrożących krew w żyłach, morderstw. Opowiada Krystyna Feldman[1]: „… byłam świadkiem […] otwarcia lwowskich więzień. Byłam tylko na Łąckiego […]. Bardzo wyraźnie przypominam sobie zwłaszcza jeden obraz. To musiała być młoda dziewczyna. Cała jakimś takim mazidłem oblepiona… oblepiona krwią. Musiała mieć długie blond włosy, bo cała jej zmasakrowana twarz była tymi włosami pokryta. Uciekłam […]. A Niemcy łapali Żydów i kazali im te trupy wynosić […]. Do innych więzień już nie poszłam”. Twarz zmasakrowana, włosy sklejone krwią… Niczym na cudownym Wizerunku umęczonego Chrystusa Pana z Brzozdowiec[2], o którym to miejscu informuje na, poświęconej Kresom, stronie internetowej[3] Marek A. Koprowski. Według informacji tegoż, parafia w Brzozdowcach została erygowana w 1410 roku, lecz rozgłos zyskała w chwili, gdy w domu Jadwigi Dolińskiej z Annopola k. Brzozdowiec, 16 maja 1746 roku zapłakał krwawymi łzami obraz [właściwie: obrazek o liczonej powierzchni w (centymetrach) : 0,32 x 0,22]. Dalej wypadki potoczyły się szybko. Proboszcz Michał Mikoszowicz [vel Mikoszewicz] obraz przeniósł do kościoła, gdzie modlący się przed Wizerunkiem obu obrządków doznawali wiele cudów i łask (zwłaszcza uzdrowień, których do 1752 roku naliczono 29) więc po wnikliwej ekspertyzie arcybiskup lwowski - Mikołaj Wyżycki uznał go za „cudowny”. W roku 1777 została ukończona budowa nowego kościoła-sanktuarium i ta Świątynia w prawie niezmienionym stanie funkcjonowała do 1944 roku, czyli do momentu, kiedy na Kresach południowo wschodnich rozpoczęły masowe rzezie na polskich mieszkańcach. Zdeterminowani ludzie powiatu bobreckiego szukali schronienia w Sanktuarium Chrystusa Brzozdowieckiego – i się nie zawiedli. Bo choć wokół płonęły wsie, banderowcy Sanktuarium nie zaatakowali.[4] Wpatrując się w ukrzyżowanego Zbawiciela z Brzozdowiec mimo woli powinno tegoż patrzącego zastanowić profetyczne wizjonerstwo twórcy czczonego Malowidła. I tak np. zmaltretowane Oblicze Boga-Człowieka to przecież (prawie) wszystkie twarze oraz postaci pomordowanych na tych Ziemiach. Rozdarte (czarne) łono [5] Pana Jezusa , chcąc nie chcąc, kojarzy się wyprutymi wnętrznościami zadręczonych. I jeszcze ta na tle Krzyża łuna podpalonych domostw symbolicznego miasteczka. Tułaczy Bóg wraz ze swymi Wyznawcami, 16 października 1945 roku, wyjechać musi w nieznane. Podający się za „wyzwolicieli” Sowieci zamieniają Sanktuarium na spichlerz oraz magazyn środków chemicznych. Cudowny Wizerunek Pana Brzozdowieckiego znalazł tymczasem przytulisko w Katedrze p. w. św. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim. Sanktuarium w Brzozdowcach poczęło się odradzać w 1992 roku; 23 stycznia następnego roku sprawowano uroczystą Eucharystię rozpoczynającą nową epokę brzozdowieckiej parafii. Mszy świętej przewodniczył ksiądz Biskup Marcjan Trofimiak. Anno Domini 1995 do Brzozdowiec udała się pielgrzymka z Kamienia Pomorskiego z wierną kopią cudownego Obrazu, natomiast 10 lat później Metropolita Lwowski obrządku łacińskiego - ksiądz Kardynał Marian Jaworski ustanowił w Brzozdowcach sanktuarium Krzyża Świętego. * Lwów, pierwsza sobota kwietnia Roku Pańskiego 1940, moja podówczas trzydziestotrzyletnia Mama ma nad ranem osobliwy sen. Nie dłużej niż przed momentem spotkała się twarzą w twarz z samym Chrystusem – Wędrowcem. Na pewno On do Emaus nie podążał, ponieważ szedł przez bielejące dojrzewającym zbożem, pole. Przypuszczalnie był bezdomny, niósł bowiem zarzucony na ramię tobołek, zaś w ręce prawej ściskał, nazywany laską, kij żebraczy (względnie pasterski). Musiał być bardzo zmęczony, skoro – z niejakim wysiłkiem – przystanął. Spojrzał na Mamę z bezbrzeżnie miłosiernym smutkiem, i poszedł dalej. Mama przerażona i zaskoczona zaraz zaczęła budzić swoją rodzinę. Niebawem, kiedy wyszła na podwórze, to dowiedziała się od mieszkającej w oficynie sąsiadki Żydówki, że właśnie, około godziny czwartej nad ranem przyszli bolszewicy i zgarnęli wszystkich lokatorów. [1] Zob.: Tadeusz Żukowski: Krystyna Feldman albo Festiwal tysiąca i jednego epizodu. Poznań 2001. – s. 65. [2] Sanktuarium Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzozdowcach w dekanacie stryjskim, leżące w dzisiejszym rejonie Mikołajewskim było w swoim czasie jednym z najważniejszych w Ziemi Halickiej. [3]www.kresy.pl/ [4] Tamże. [5] W tym miejscu powołam się na książkę Ojca św. Benedykta XVI pt. „Jezus z Nazaretu”, cz.1., gdzie Autor zwraca wyjątkowo baczną uwagę na przyrównywaną do miłości macierzyńskiej miłość naszego Stwórcy. „Tajemnica macierzyńskiej miłości Boga w szczególnie wymowny sposób wyraża się w hebrajskim słowie „rahamim”, które oznacza właściwie łono matczyne, potem jednak oznaczało również współcierpienie Boga z człowiekiem, miłosierdzie Boże”. (Kraków 2007. – s. 123 – 124).
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...