Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Jej święte oczy o barwie gorącej kawy

Płoną tęczą rozczulone swoją słodyczą

Na nagich kształtach szalonego snu i jawy

Noc za dnia malując wokół mnie tajemniczą

 

Jej uśmiech harmonią mosiężnego rymu

W przygaszonym światłe gestów i szeptu łagodzi

Połyskiem warg moje myśli i je uwodzi

Jak pikantna strużka tytoniowego dymu

 

Jej oddech jak śpiące w kącie sali klawisze

Fortepianu, który gładzi nadętą cisze

Aby nie mogła wściekła emocją wybuchać

Chwyta za krtań i rozkazuje tylko słuchać

 

Jej pocałunek o smaku słodkiego ciastka

Wędruję w nerwach mego policzka spokojnie

Jak gdyby ukuła mnie swym żądełkiem gwiazdka

Jaka ponad nami rozbłyskuje dostojnie

 

Jej głos płynie wodospadem dźwięku muzyki

Sypiąc nuty, jak bursztynowe koraliki

W powietrzu lśniącym od baśniowej akustyki

Gdzie ja próżno uciszam serca swego krzyki

 

Jej słowa kwitną nocą, niby gwiezdne zorze

Musujące, jak spienione piwo w krysztale

Zaklinając na wieki - cudnie i wspaniale,

Nasze rozmowy w śnie o jedwabnym kolorze.

 

Jej usta lśniącej winorośli słodkie grona

Szepczą przejmująco a me wina spragnione

Wargi drżą schowane za majdanem milczenia

I czekam aż me bóle zetną jej spojrzenia

 

Jej dotyk wynurza się za epileptycznej

Mgły sklejającej moje przejęte powieki

I gładzi guzy na mej duszy zbyt lirycznej

Pragnę jej i czekam tak bliski tak daleki

 

Zmysłowa woń pożegnania jak gram popiołu

Rzucony w oczy i odchodzisz już od stołu,

Ja chcąc pamiętać każdy szczegół wytężam wzrok

I pozostaje po chwili sam wrośnięty w mrok.

Opublikowano

Rozumiem takie młodzieńcze zauroczenie, ale jeżeli chodzi o wiersz, to gdzieś tak w połowie odpadłem. Zabrakło mi w nim czegoś co wciągnęłoby mnie w wir tego uniesienia. Pierwsza zwrotka nawet mi się podoba, ale potem to pasmo nieustannych zachwytów staje się niestety nieco nużące. W żadnym wypadku nie chcę urazić uczuć PeeLa, ani krytykować wzbudzającej w Nim ten bezgraniczny zachwyt piękności. Pozwalam sobie jedynie odnieść się do wiersza i do wrażenia jakie na mnie zrobił. Jeżeli chodzi o stronę techniczną, to, tak jak napisałem wyżej, pierwsza zwrotka mnie nawet zaciekawiła i spodobała mi się. Coś w niej jest! Ciekawe środki artystycznego wyrazu i nawet niezłe rymy. Niestety dalej już jest dużo słabiej. W układzie rymów totalna dowolność, bardzo dużo gramatycznych, bardzo prostych, a użyte środki nie robią już takiego wrażenia, lub po prostu giną w formie. Najgorzej wypadła, moim zdaniem, zwrotka piąta, która cała jest praktycznie na jeden dosyć niewyrafinowany rym:

muzyki

koraliki

akustyki

krzyki

 

Podsumowując. Jest widoczny u Autora spory potencjał i niewątpliwe zaangażowanie, wrażliwość i pracowitość, ale także konieczność pracy nad rzemiosłem i duuużo pracy nad własnym rozwojem... i coś powinno się z tego urodzić ;)

Czy warto pracować nad tym wierszem dalej? Myślę, że nie. Myślę, że więcej korzyści mogą przynieść kolejne próby i ich dopieszczenie.

 

Pozdrawiam

Opublikowano

@huzarc To jeszcze parę groszy dodam od siebie, że może warto zainwestować w średniówkę, zwłaszcza w trzynastozgłoskowcu. Ten tekst jest niby równy, ale ,,rozchełstany" bez niej.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A to moja ulubiona zwrotka :) W szczególności ten majdan milczenia (oryginalne moim zdaniem).

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chodzi o ten wiersz, to piszę jedynie o tym, jak go odbieram. Myślę, że niczego Autorowi nie narzucam, ani tym bardziej nie nakazuję. Jeśli chodzi o tamten mój wiersz sprzed lat, to bardzo sobie ceniłem taką wspólną pracę nad tekstem. Jeśli inni piszący się zaangażowali i nieco otwierali przy takiej pracy nad tekstem naprawdę bardzo dużo można się było nauczyć. Sporo piszących miało wiedzę, której mi brakował... i pewnie ciągle brakuje. Teraz czegoś takiego raczej na forum nie zauważam... chociaż dostrzegam inne walory :)

Pozdrawiam :)

Przyznam szczerze, nie chciało mi się liczyć :))))), ale też mi chodziło po głowie żeby to napisać. Ciekawe czy Autor wie, co to jest średniówka? Poczekajmy na Jego odpowiedź :)

Opublikowano

@Sylwester_Lasota @dmnkgl  Przy wierszu każdej nowo przybyłej na orgu osoby widnieje prośba admina - Ten użytkownik jest na orgu od niedawna. Bądź dla niego wyrozumiały/a!

Więc może zamiast zaraz na początku atakować Autora swoimi dobrymi radami i pouczać jak ma pisać, w ramach zwykłej życzliwości skupilibyście się na pozytywach wiersza, których jest tutaj bez wątpienia dużo. A nawet dali na dobry początek serduszko. Ale zamiast tego wolicie tutaj sami się adorować serduszkami ;) Pozdrawiam :)

Opublikowano

@Victoria Wydaje mi się, że przeczytałaś mój komentarz bez zrozumienia, jeśli tak piszesz. Jeśli krytyka (która podkreślam ponownie, powinna dotyczyć konkretnych rzeczy, a nie "weź idź stąd, nie umiesz pisać") jest brana za atak, to ręce mi opadają. Krytyka to podstawa rozwoju warsztatu i osobiście zawsze się cieszę, jeśli ktoś mi coś wypunktuje. Oczywiście to czy ma rację to inna sprawa, ale lepsze to, niż po prostu ,,ładnie napisałeś, postaraj się bardziej następnym razem".

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No tak, to na pewno do niczego dobrego nie dojdziemy :)))). Powiadasz, serduszko tylko dlatego, że ktoś nowy? Nie wiem czy to słuszna droga i słuszne zasady. Nie wiem, ale myślę, że raczej nie. Mówiąc szczerze staram się oceniać wiersz, nie Autora. Po drugie, staram się być zawsze wyrozumiały, bo trzecie, nigdy nie próbuję nikogo urazić, wiem, że ludzie piszą różnie i z bardzo różnych powodów, dlatego nie oczekuję, że każdy jest Gałczyńskim czy Staffem. Jeśli pozwalam sobie na odrobiny krytyki, to z reguły, kieruję się dobrem piszącego (tutaj, tak jak napisałem, dostrzegam pewien potencjał). Jeśli ktoś reaguje histerycznie na uwagi, nie chce się uczyć, to z reguły sobie odpuszczam. Czyli ma mnie z głowy :). Co widzisz w tym złego? Osobiście bardziej sobie cenię uczciwą szczerą krytykę niż nieustanne, nie do końca szczere głaskanie. Naprawdę, niektórzy są w stanie zagłaskać bliźniego na śmierć. To nic dobrego, moim zdaniem.

Wzajemnie.

Opublikowano

Dzień Dobry... mi że średniówką kojarzy się tylko, że jest to nadbudówka w środkowej części statku... No, ale nadrabiam swoje niedouczenie  i pilnię się uczę, słucham rad wszelakich, mądrych i uczonych:)

 

Jej święte oczy gorzką barwą ciepłej kawy

Płoną tęczą swoich rzęs powabną słodyczą

Na nagich kształtach snu szalonego i jawy

Wokół mnie noc malując za dnia tajemniczą

 

Jej uśmiech harmonijnym aksamitem rymu

W światłe gestów i szeptów przygaszonych łagodzi

Połyskiem warg me myśli potem je uwodzi

Jak tytoniowa strużka pikantnego dymu

 

Jej oddechy śpią w kącie sali jak klawisze

Fortepianu nadętą gładząc wokół cisze

Aby nie mogła wściekłą emocją wybuchać

Lecz chwycić za krtań aby jej wyłącznie słuchać

 

Jej pocałunek drżący mlecznym smakiem ciastka

Wędruję w nerwach mego policzka spokojnie

Jak gdyby ukuła mnie swym żądełkiem gwiazdka

Jaka błyszczy nad nami miękko i upojnie

 

Jej głos spływa dźwiękami szumiącej muzyki

Malując bursztynowych taktów koraliki

I powietrze lśni od tej baśniowej akustyki

Gdzie ja próżno uciszam serca swego krzyki

 

Jej słowa kwitną nocą, niby gwiezdne zorze

Musujące, jak piwo spienione w krysztale

Zaklinając na wieki - cudnie i wspaniale,

Nasze rozmowy w śnie o jedwabnym kolorze.

 

Jej słodkie winoroślą ust czerwone grona

Szepczą przejmująco a me wina spragnione

Wargi drżą schowane za majdanem milczenia

I czekam aż me bóle zetną jej spojrzenia

 

Jej dotyk wynurza się za epileptycznej

Mgły sklejającej moje przejęte powieki

I gładzi guzy na mej duszy zbyt lirycznej

Pragnę jej i czekam tak bliski tak daleki

 

Zmysłowa woń pożegnania jak gram popiołu

Rzucona w oczy już i odchodzisz od stołu,

Ja chcąc pamiętać każdy szczegół wytężam wzrok

I pozostaje sam po chwili wrośnięty w mrok

 

Postanowiłem przetrącić wiersz w druga stronę, teraz kuleję na obie stopy:) Pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...