Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

pamiętam czasy gdy mówiło się bez didaskaliów

obszernych aksjologicznych odniesień 

słowa proste jak cios w mordę 

nokautowały nie jednego mędrka

 

pamiętam czasy gdy z nożem w plecach

spokojnie można było się wyspać 

by następnego dnia w południe 

posłodzić ranę ostateczną zemstą

wypłacić ekstra bonus zdrajcy

 

pamiętam czasy kiedy księżyc 

świecił tylko nam w głodne oczy 

a my śmiejąc się nonszalancko 

braliśmy na muszkę przeciwności 

obracając w stos kości i mięsa

 

dziś moim jedynym godnym

przeciwnikiem okazał się czas 

otaczają mnie już tylko cienie 

ja od cieni nie będę się różnił 

niebawem lecz gdy spotkam się z Tobą

może  

pokażę Ci środkowy palec całym sobą
Boże

 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaimki osobowe zostały napisane majuskułą? Ze środkowym palcem?

 

Wiesz boże szanuję Cię, ale pokazuję Ci środkowy palec

Wal się, boże!

 

Ta....

Opublikowano

@AOU nie masz się czego przyczepić;-)) ?zastanawiałem się nad tym przed publikacją małe litery poprawiłem na wielkie  to jest w moim odczuciu mała sprzeczność. Taka mała sprzeczność jak haczyk.

Opublikowano

To twoja wrażliwość i powab weny. Miałem nie pisać tego komentarza. Ale, jak rozumiem ustawienie Boga w takiej dość niewdzięcznej roli zwłaszcza do tego dość symbolicznego gestu, może oznaczać brak wiary autora, albo co najmniej zwątpienie teologiczne, ale raczej w kontekście do twoich innych publikacji - to pierwsze. Zastanawiam się po co, ludzie bez wiary piszą takie prowokacyjne wiersze, wobec nie Boga przecież, ale innych ludzi, którzy uznają Absolut za istotę swojego życia. Przecież skoro nie wierzą, to po co piszą takie teksty właśnie i notabene bezpośrednio w odniesieniu do kontrowersyjnej istoty Stwórcy? W ich sumieniu, uznaniu, stylu życia (do czego mają prawo) Bóg nie jest istotny, albo Go nie ma w ogóle, nie istnieje. Więc po co - tak? To nie lepiej napisać wiersz do diabła, przynajmniej przypuszczalny człowiek jakiejkolwiek wiary pomyśli - jego wola (autora), jego powab liryczny, jego sprawa i sumienie - mojego Boga nie narusza. Autorskie perspektywy czucia obszarów wrażliwych muszę uszanować, sposób raportowania świata nie drażni obszarów kultu, a choćby to wiersz o belzebubie, … ale w tym wypadku? …? 

Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina dziękuję za komentarz. Postaram się zaspokoić Pańską ciekawość 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

piszą bo mogą, piszą bo chcą i nie jest to przeciw tym ludziom ale właśnie być może dla nich 

Zastanawiam się dlaczego zamykać się w jednej perspektywie i nazywać ją absolutem???

nie pojmuję też dlaczego autor doświadczony jak Pan utożsamia mnie z PL-em?

A może ja jako autor wyobraziłem sobie narrację Mackie Majchra albo Mickey'ego Knoxa a może Clyde'a.  Mogłem?

 

 

 

 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Słowa proste jak cios w mordę :)

Tylko kochanym mówimy bez owijania w bawełnę,  oraz okazujemy najbardziej negatywne emocje...albo najbardziej niekochanym ;) Tutaj wielkie litery ukazują, do którego sortu należy adresat :)

 

Opublikowano

@iwonaroma mamy taką sektę biegaczy w Białymstoku pozdrowieniem jest wspomniany w wierszu gest a mottem "rusz dupę gruba świnio" nikt nie robi z tego problemu... no chyba że nie kuma konwencji i padły ostatnio oskarżenia o treści fatshamingowe.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Autorze, ja nie mam zamiaru przerzucać się w argumentach, każda racja autora pod własnym tekstem jest uzasadniona. To pański utwór, i nie wolno mi wkraczać w pańskie wartościowanie świata. Dlatego przyjmuję odpowiedź. Chciałbym tylko zauważyć, że ja nie pisałem o perspektywie autora (to czucie i introwertyzm, subiektywny rys - należą - do piszącego), ja (jako odbiorca) wypowiedziałem się tylko co do perspektywy i spojrzenia na tego typu teksty ludzi którzy posiadają pewną ważną z ich punktu widzenia wrażliwość teologiczną. Bo przecież są tacy ludzie, dla których tego typu tekst będzie mega drastyczny. Możemy, wolno nam pisać o ludziach, o życiu, nawet o dramatycznych sytuacjach, możemy używać języka turpistycznego jako środka poetyckiego nacisku, ale są pewne kanały wrażliwości, estetyki, które w sposób szczególny oddziałują i rezonują emocjonalnie. Umówiliśmy się jako cywilizacja wielokulturowa, że nie będziemy propagować ekstremy -  faszyzmu, nacjonalizmów, ksenofobii co do rasy, do takich tematów zaliczyć należy również i zakaz krytyki Wiary którą uznają praktykujący w słowie Bożym, często mówimy, że to - tematy tabu. To nie jest oczywiście żadne tabu, tylko drażliwy passus subiektywnej normy w kwalifikacji do nas wszystkich choć różniących się względem siebie . Jeżeli będziemy stosować tu zasadę wybiórczości, tzn. np. ksenofobię czy szacunek dla ludzi starszych, albo altruizm wobec zwierząt ewentualnie - klimatu, zaczniemy ustalać w prestiżu, a ludzi Wiary traktować jako prototyp zaściankowy - to wywołamy rewoltę moralną. Czy o to chodzi? O grandę? Nie ja zahaczam tu w komentarzu o drażliwe tematy teologiczne i o cywilizacyjny antykompromis. To szerszy zakres. Pisze pan, "piszą bo mogą, piszą bo chcą i nie jest to przeciw tym ludziom ale właśnie być może dla nich" - rozumiem, że to o ludziach piszących w negatywnym kontekście do Boga, skoro przeciw "tym" ludziom to nie jest - a ma być za to dla nich - czymś mobilizującym? Tak tylko należy mi rozumieć pański punkt widzenia. Bo przecież, drwina z Absolutu nie może być próbą kompromisu i skuteczną metodą dotarcia do świadomości ludzi wierzących w Boga, czy reprezentujących dowolne wspólnoty religijne? Rozumiem, zatem, że wchodzenie w krytykę obiektów kultu jest dla ludzi stojących w kontrze do Boga (jakiegokolwiek), czymś dopingującym i użytecznym? Dziwne to rozumienie świata, zwłaszcza w kontekście całej tej "lewostronnej" teorii o afirmatywnym wręcz stosunku do tolerancji. Jaka to tolerancja? Lewicowość to powinien być szczególny poziom wrażliwości, ja tak rozumiem lewicowość (której co prawda nie reprezentuje - ale rozumiem - i nie stoję do niej w kontrze), nie mogę pojąć, skąd u ludzi o lewicowych perspektywach ta awersja a czasem nawet obstrukcja wobec wierzących, przecież wszystkie Wiary, a w szczególności katolicka są bliskie ideałom lewicowym, ktoś kiedyś nawet twierdził, że sam Jezus Chrystus był "lewakiem", i coś w tym jest, bo blisko stał ludzi, ich problemów i nawet bólu egzystencji zbiorowej. Wyrastał z zasad egalitaryzmu - równości ludzi wobec siebie, wymagał szacunku oraz rozwalił liberalne kramy pod Świątynią. Czego wymagać od tak utylitarnego i sprawiedliwego Boga, albo jego wyznawców? Dziwne? Pisze pan o Mickie Majcherze (słynnym nożowniku), ale jakże to się ma do Boga i ludzi wiary? Nijak. Brecht, opowiadał nam od życiu, o ludziach, o kompromitujących stosunkach społecznych, o zaginionych dzieciach, o gwałcie na młodej kobiecie - wdowie, o zabójstwie mężczyzny i zadźganiu nożem Jennie Towler. Brecht- autor to fatalista i krytyk wątpliwych moralnie układów, to o czym pan sugeruje - w "Operze za trzy grosze" - to jest studium społeczne ówczesnego Londynu.  Kazik o tym też śpiewał - A jak ma się Bóg któremu wystawia szanowny pan palec w epilogu wiersza, do masowych mordów w Nebrasce Charlesa Starkweathera vel. tytuowego Mickey'ego Knoxa i Cair Fugate - to już nie pojmuję. W tym pańskim wierszu trochę to dręczące porównania i metafory dla statystycznych katolików. Jednak, tak jak napisałem zaraz na początku, pański to tekst i subiektywne wrażenia, jeżeli tylko w wyobrażeniu narracyjnym jak pan próbuje sugerować w tej odpowiedzi, to szkoda, że w końcowym akcencie z prowokacją zamierzoną co do istoty Wiary i kultu.  A pierwszy komentarz napisałem w kontekście własnych odczuć jako katolika, ja nie wnikam w pańskie rozumienie Wiary i sumienie - Pisałem o MOICH wrażeniach jako kogoś stojącego w uszanowaniu Stwórcy, po bezpośrednim kontakcie z pańskim utworem i wrażeniu in flagranti - zaraz na gorącym uczynku z "własnym neuronem". Dlatego też uznałem, że wiersz o belzebubie, stanowiłby mniejszy rezonans w absmaku pewnej grupy społecznej (szerokiej) zwanej katolikami, którą reprezentuję - zresztą "pi razy drzwi" - jak 90% społeczeństwa. Tylko dlatego postawiłem taki a nie inny pierwszy komentarz. Na tym kończę. To raptem tekst, a pana prawo do ekspansji osobistego światopoglądu. Nie będę przeciągał, następnej odpowiedzi nie będzie. Szanuję pańskie zdanie, autor stawia kropkę, pod własnym tekstem a komentujący powinien to uszanować. Ale warto chociaż przemyśleć o czym tu nabazgrałem. Przepraszam za rozwlekłość. Pozdrawiam.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Przepraszam, może nie powinnam uczestniczyć w dyskusji obu Panów, ale chyba troche inaczej widzę wiersz, albowiem jest napisane

lecz gdy spotkam się z Tobą

może  (bo nie wiadomo, czy się spotkają/ nie wiadomo, czy peel wogle wykona gest)

pokażę Ci środkowy palec całym sobą
Boże

 

Tak rozumiem słowa z wiersza: jest w nich zawahanie, ale i wybrzmiewa złość, a wiadomo, kiedy człowieka ponoszą emocje jest zdolny do wszystkiego. I do każdej reakcji. 

Nie czuję w utworze nienawiści, ale dziecięcą złość na ojca, który nie wykonał prośby syna. 

 

 

Usunęłam wpis o Pani K.P.

 

 

Edytowane przez AOU
Bo musiałam (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie podejmuję dyskusji z innymi komentującymi pod tekstem autora. Napiszę tylko na koniec, że nie ważne czy używa się formy domniemującej, tzw. gdybania "okołolirycznego" czy konfiguracji dokonanej, chodzi o zasady, o szacunek, a wystawianie palca czy "całego" ciała do Stwórcy jest metaforą nieestetyczną w stosunku do szerokorozumianego grona wyznawców Boga. Dowolnego. Jahwe, Allaha, czy Boga w Trójcy Świętej. Obojętnie.

 

Natomiast cytowanie nazwisk i to polityków, a w szczególności sędziów i wpraszanie ich do kontekstu dyskusji o małoważnych wierszach jest moim zdaniem dużym nadużyciem. Proszę nie wstawiać mnie między Panią profesor a grono ich wielbicieli. Ale uważam, że tak, miałoby to prawo ich rozsierdzić. Bowiem wystawianie palca do każdej Kobiety jest w cywilizowanej kulturze mega abstrakcyjne.  Proszę nie prowokować komentując, zwłaszcza jako kobieta, o czym wiemy. Kończę dyskusję, prosiłbym wykreślić  mnie poza nawias kolejnych komentarzy. Więcej nic dodać - nie potrafię. 

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

uzurpowanie sobie prawa do niekrytykowania swoich wyobrażeń odejdzie niestety w niebyt albo się pozabijamy. Pisząc

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

miałem na myśli właśnie nie piszących prowokacyjne treści a ludzi którzy tkwią kurczowo w swoim nieweryfikowalnym wyobrażeniu. Być może lektura być dla nich szansą na rozbicie mentalnej skorupy a może pogłębić w nich syndrom oblężonej twierdzy i historia przyśpieszy ;-)

Jeśli się odwołujemy do wartości lewicowych nie są one jednorodnym polem po horyzont. Z gruntu jestem lewicowcem i owszem ateistą. Śledząc jednak ateistyczny ferment widzę że zbiory lewicowości i ateizmu nie są łączne w całości. Ateizm to brak wiary w boga lub bogów. Ateistą może być lewicujący gej jak również prawicowiec narodowiec,  może być ksiądz (bardzo częste) itd. Nowy ateizm krytykuje wszystkie pozycje wszystkich religii i nie widzę naprawdę powodu aby tego nie robić. Wolność religii i wolność wyznania nie polega na tym w moim odczuciu by chronić swoje wyobrażenie przed jakąkolwiek krytyką (jaka by nie była) Mamy kuriozalne prawo, identyfikuje i chroni coś tak absurdalnego jak "uczucia religijne" bo cóż to jest? Penalizacja obrazy uczuć religijnych w naszym kraju jest faktem i ja na to się nie godzę. 

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bo Ci którzy znają Twoją ideologię i podejście do wiary nie mogą bezosobowo czytać tego wiersza :)

Co do wiersza to bardzo mi się podoba i szanuję podejście 

Ponieważ jest niezmienne, a to już jakiś fundament. Mam nadzieję że palec zobaczy skoro całym Sobą go pokażesz ;) tak samo mam nadzieję że im dalej będziesz się posuwał w latach to nie zmienisz podejścia, bo przecież na czymś trzeba się opierać, skoro nie na Bogu, to chociaż na kpinach w Jego kierunku... 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

pomimo że Twojej postawy nie popieram,to w tym wszystkim podoba mi się Twoja niezmienność@Tomasz Kucina już przesadnie dobitnie zauważył wiele osób dostało by piany na ustach ze złości. Tutaj dochodzę do meritum sprawy, fanatyzm jest jeszcze gorszy niż nadęta i grubiańska postawa bo pomimo że Go obrażasz to myśli najwidoczniej kierujesz do Niego dość często a to już samo w sobie jest jakimś oznakiem wiary, nie żebym Ci ją teraz wciskał na siłę :P

Opublikowano

Do @Lahaj:

Oczywiście, że ludzie lewicy są różni, a to o czym pisałem, o tolerancji i równości mają wypisane na sztandarach i w sercu. Dlatego ja deliberowałem trochę w ich obronie, to kuriozalne bo jestem lekko na prawo (czyli bez ekstremizmów),  wszak jak się domyśliłem - okazuje się że trafnie - otóż jest pan "lewicowcem" co teraz w ostatnim komentarzu pan potwierdził, zauważam też, że lewicowość w czasach współczesnych wychodzi z krytyki teologii, do czego ma prawo, a odchodzi werbalnie od postulatów socjalnych (nie mylić z socjalistycznymi) mam nadzieje że tylko pozornie, dlatego taka była moja konstatacja. Stwierdziłem fakt statystyczny, nic poza tym. Pana wiersz jako ateisty ma swoje uzasadnienie, wolałbym jednak by przy okazji nie godził w te wyżej wspomniane ustalenia cywilizacyjne, bo są kompromisem ludzi różnej proweniencji. A w komentarzu odniosłem się tylko li wyłącznie do własnej estetyki jako katolika, która emanuje w absmaku po kontakcie z treścią pańskiej pracy, no nic na to nie poradzę. Przepraszam za to, że czuję inaczej, nie walczę z panem, gdyby do był wiersz do belzebuba, nie miałbym szczególnych uwag, każdy czuje jak chce.

 

Coś takiego jak "mentalna skorupa" u statystycznych katolików nie istnieje, to raczej ludzie w sposób bardzo subiektywny pojmujący Boga, nic poza tym. Zupełnie jak ateiści, którzy domniemają materialistycznie. Trudno by ich moderować jednych poprzez krytykę - egalitaryzmu a drugich - Stwórcy. Zastanawiam się teraz nad pańskim autentyzmem w woli do skruszenia tejże "mentalnej skorupy", skoro prowadzi pan dialog z (z Bogiem), z czymś co dla pana jest fantazmatem i iluzją raczej nie przemówi pan do świadomości katolickiej, judaistycznej, prawosławnej, czy nawet muzułmańskiej. Może buddyści skłonni są do jakichś stanów poza Absolutnych, ale dokładnie nie przesądzam. Chyba tyle.   

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...