Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dzisiaj każdy z nas rycerzem

i z wirusem boje toczy,

a że bestia jest podstępna

i nie widać jej na oczy

 

a nie każdy ma mikroskop

nie ma też laboratorium

więc na razie naszą tarczą

jest i będzie moratorium

 

lecz do czasu, gdy badania

w ostateczną wejdą fazę

to lekarstwo nam pozwoli

jak pchłę rozgnieść tę zarazę.

 

Wstęp mi wyszedł minorowy,

ale jest rzeczywistością

ja odkładam na bok troski

przyozdabiam twarz radością  

 

wszak niebawem mamy święta

więc ja życzę tradycyjnie

chociaż w okrojonym gronie

ale jednak familijnie

 

spędźmy je przy sutym stole

spożywając boskie dary

w dobrym zdrowiu i nastoju

w pełni siły oraz wiary

 

w to, że jutro będzie lepsze

a nam będzie dane zdrowie

resztę życzeń wedle woli

każdy sobie sam dopowie.

Opublikowano

ja dołączam się do życzeń

lub dołanczam jak kto woli

z cierpliwości ten plik ćwiczeń

znieśmy w smutku i spokoju

 

przeżywajmy w swoich domach

Mękę Pańska Zmrtwychwstanie

Chrystus dla nas śmierć pokonał

byśmy mogli Jemu zanieść

nasze troski i zmartwienia

chwile szczęścia i radości

oraz słowa dziękczynienia

za dążenia do wolności

 

póki co to wśród najbliższych

szaleństw w rannym oblewaniu

najsmaczniejszych potraw wszystkich

i umiaru ...  w odkażaniu

:)

 

 

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz

Z odkażaniem różnie bywa

w szczególności wśród Polaków

bo wiadomo, my Polacy

to możemy z braku laku

 

sięgnąć nawet po spryskiwacz,

(co tam szyby samochodu)

denaturat też być może

byle tylko nie paść z głodu

 

tutaj zakradł mi się lapsus

(autor szybko to wymienia)

nie chodziło mi o strawę

lecz o płyny by z pragnienia

 

nie odwodnić organizmu

więc co tylko jest pod ręką

to się pije, choć niesmaczne

a łykanie jest udręką

 

jednak trzeba poświęcenia

potraw, płynów oraz siebie

by świętować w swoim domu

a nie z aniołkami w niebie

 

a że cel uświeca środki

otrzymamy rozgrzeszenie

idę, więc po odkażacze

póki jeszcze w dobrej cenie.

 

pozdrawiam :))

H

Opublikowano (edytowane)

@Henryk_Jakowiec

Takich świąt chyba jeszcze nie było!
Mur niewidzialny pomiędzy nami...
składać życzenia czy wyznać miłość
dziś najbezpieczniej sms-ami.
Lecz bądźmy razem - chociaż osobno,
bliżsi niż kiedyś - choć oddaleni,
bo izolacja taka - podobno
nasze relacje na lepsze zmieni.
Znów zatęsknimy do Świąt z rodziną,
wizyt, uścisków i serdeczności,
a dziś niech mile godziny płyną,
w zdrowiu, spokoju - jednak bez gości.

 

ZDROWYCH SPOKOJNYCH ŚWIĄT!

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Allicja

Jeśli małżeństwo czy narzeczeni

mieszkają razem to są wygrani

gdyż gorzej od nich mają samotni,

którzy nie mogą być odwiedzani

 

ale bez względu gdzie nam wypadnie

w domu, w szpitalu lub na obczyźnie

świętować można na różny sposób

tak by przynosić chlubę ojczyźnie

 

my potrafimy mężnie i karnie

przestrzegać tego, co nam kazano

bowiem od dziecka w domu i w szkole

od lat młodzieńczych to nam wpajano

 

dzisiaj my dzieciom dajemy przykład

tego, co trzeba w życiu szanować

żeby się ustrzec od zarażenia

wirusem COVID i nie chorować.

Pozdrawiam :)

H

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Ojejku, jak miło :))))  Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy,  za późno chyba :)))   Umykam do spania :)   Dobrej nocy :)))   Deo 
    • @Deonix_  Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
    • @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
    • @infelia No wybacz, zapomniała ja...  Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :)   D.
    • To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła  - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...