Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

pisze wiersze bez kwalifikacji 
taki katarzis 
zajęte ręce nie sięgają po
whisky z colą 


na szkle przesuwam kreskę
Światowy eksperyment trwa
test ludzkich barier

kiwasz głową starając się zrozumieć 
epidemie uzależnień 
terroryzm depresja strach 

 

zamroczony 

oglądam tłum 
szaro białych myszy 


A Ty 
Cowid(zisz) ???

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Marcin Krzysica  Jak wielu ludziom mi również wydaje się, że jesteśmy częścią jakiegoś dobrze zaplanowanego eksperymentu... Jak na razie zostaliśmy skutecznie zastraszeni, ale czy te wszystkie podjęte odgórnie środki ostrożności i poziom naszego strachu rzeczywiście są adekwatne do sytuacji...? Co widzę w kontekście Cowid-19...? Zastraszonych ludzi, którzy bez większego szemrania będą się zapewne szczepić na wszystko, co im zostanie zaproponowane, no i powrót do dyskusji o wycofywaniu pieniędzy, czyli płaceniu jedynie za pomocą kart. No bo przecież poprzez przechodzące z rąk do rąk pieniądze tak łatwo się czymś zarazić... Zapewne zwolennicy NWO już zacierają ręce... ;)

Ciekawie podszedłeś do tematu :) Pozdrawiam :)

Opublikowano

Ludzie to taki głupi gatunek, który robi wszystko żeby zejść, żarciem, sposobem życia, nawykami itp. A kiedy teraz przyszło "coś" i mówi no dobra, to teraz możesz ze sobą skończyć, to on na to, że nie, że on już nie chce... i się katuje na wszelkie sposoby, żeby pozostać. Brak mi zrozumienia dla ludzkich postępowań.

 

Pozdrawiam :)

 

Opublikowano

@CafeLatte też słyszałam, że głównym celem całej "akcji" jest zmuszenie ludzi do szczepień. Nie powiem nic więcej żeby nie wywołać burzy, bo to (tj. obowiązek szczepień) jeden z gorących tematów, których (tak myślę) należy unikać - i tak nikt nikogo nie przekona do swoich racji. Pozdrawiam.

Opublikowano

@Allicja Swojego czasu trochę się interesowałam tematyką szczepień. I zauważyłam ( zresztą nie tylko ja... ) taką zależność - tam gdzie jest najwięcej szczepień dzieci, tam jest właśnie najwięcej przewlekle chorych dzieci... Nie pamiętam już o który stan w USA chodziło, ale był to stan w którym wyszczepialność ludzi zalecanymi szczepionkami była największa - 99,9%. I paradoksalnie był to stan, w którym liczba chorych przewlekle dorosłych i dzieci była największa w całym kraju. Zdaje się, że nawet było o tym swojego czasu dość głośno w mediach, no ale szybko sprawę wyciszono... Jak jest teraz - nie wiem. I taka ciekawostka. Jeżeli chodzi o autyzm to "normą" jest, że na 10 000 urodzonych dzieci jedno rodzi się z autyzmem. A np. w USA, gdzie dzieci szczepi się na potęgę, rodzi się dzisiaj  jedno autystyczne dziecko na 57-58 zdrowych. Szok... A najciekawsze, że coraz więcej autystycznych dzieci rodzi się również w Polsce. No ale jakoś nikogo - poza rodzicami oczywiście - to nie martwi... Nikt specjalnie nie docieka przyczyn narastającego wśród dzieci autyzmu... Temat rzeka...

Pozdrawiam, Alicjo :)

@Marcin Krzysica  Przepraszam, że się tak rozpisałam pod Twoim wierszem... ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...