Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mój łabędziu


Rekomendowane odpowiedzi

czasami
aż powietrze się unosi
i wyrywa – kocham
ale nie powraca

echo zamienia się w białego łabędzia
rozmów
robię na drutach kubraczek

myśl tęsknie drga na wietrze  
zapatrzona nasłuchuję trzepotu

dziergam ze wspomnień

kolejny rządek i szorstkie chwile

ranią dłonie
ścieg wyrównam
będzie dobrze


tylko

znowu tracę wątek

na wpół pewna
jakby – mój ty
już nie miało się dokonać

 

 

Edytowane przez beta_b (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zuzia Tekst nawiązuje do baśni Braci Grimm o łabędziach; zastosowałam archaiczną może formę: mój ci ty, ale celowo - sens trzyma. W baśni klątwa zatrzymała braci w ciele łabędzi, dopiero plecione koszule miały je odczarować. Tu klątwa dotyczy nieodwzajemnionej miłości. Dzięki za komentarz, bb

 

 

@Dag jestem nieco zaskoczona pochwałą ;) A co do dopelniaczówek to się nie znam, ale jestem otwarta na sugestie. Tu mi rzęzi ostatnia zwrotka. bb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Beta, zdecyduj sama, nie czuję się upoważniona wchodzenia w szpilkach na Twoje wersy.

Poczekaj, zaraz zerknę na ostatnią zwrotkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@beta_b

" ale znowu tracę wątek"

gorąca fala powraca 

ukłuciem życie w mozaikę kruszy

 

zaczynam od początku 

ściegiem krzyżykowym

 

jakby mój ci ty

już nie miało się dokonać

 

Tak tylko luźne myśli.

Pozdrawiam

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beatrycze

 

trochę pokombinowałem, co Ty na to...

 

czasami
aż powietrze się unosi
i wyrywa – kocham
ale nie powraca

echo zamienia się w białego łabędzia
rozmów
robię na drutach kubraczek

myśl tęsknie drga na wietrze  
zapatrzona nasłuchuję trzepotu

dziergam ze wspomnień

kolejny rządek szorstkie chwile

ranią dłonie
ścieg wyrównam
będzie dobrze


ale znowu

tracę wątek

na wpół pewna
jakby – mój ty
już nie miało się dokonać.

 

Pozdrowieństwa

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beatuś

 

jestem, bo to ładny wiersz. Miło, że akceptacja nastąpiła bez odautorskich "ale".

A teraz z innej beczki Twojej twórczości.

Z uwagi na to, że wiersz znajduje się, nie wiem dlaczego w warsztacie, to taka reminiscencja;

w Moich Dokumentach mam Twój wiersz i sprawdziłem go z tym samym na Twoim profilu,

ale on u mnie inaczej brzmi, nie wiem dlaczego, oto on:

 

          Prowadziłam cię

 

przez wierzchołek złości.

 

z bezsilności biłaś ścianę,

a i mnie myślami, zaciskałaś oczy

chcąc niemożliwego, upierając się że 

ego ma prawo do tego.

 

zrobiłyśmy jeszcze postój na wybuch,
popiłaś go łzami i wargę zagryzłaś 
jak baton, patrząc spod grzywki w dolinę 
goryczy, gdy z powiek spadł kamień.

buty mam mocne, ale nogi słabe
od śliskiej krawędzi matczynej kontroli;
widziałam walkę i to, że odpuszczasz,
przez skórę czułam, jak bardzo cię boli
szukałam znaków na trasie i w niebie,
byś nie zgubiła prostej ścieżki przed sobą.

                             *

łąka pachniała, gdy we mnie wtulona
paplałaś z radością i wzięłaś pod rękę,
śpiewając w spokoju.

oj ty moja kochana, 
dojrzewająca
wisienko.

 

Piękny wiersz bez dwóch zdań

a propos

kiedy ujrzy światło Twój wytęskniony tomik?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@egzegeta to wiersz z 2013, jeszcze była z nami Gabrysia Cabaj, dla mnie autorytet. Ta wersja poniżej nie jest może lepsza? A co do tomiku - nie czuję się na siłach. I nie kokietuję - naprawdę mam problemy z wyceną ich jakości. Ściskam ciepło, czekam na Twoje wiersze. bb

 

Prowadziłam

...cię córeczko przez wierzchołek złości
z bezsilności biłaś ścianę a i mnie
myślami, zaciskałaś oczy chcąc
niemożliwego, upierając się że
ego ma prawo do tego

zrobiłyśmy jeszcze postój na wybuch
popiłaś go łzami i wargę gryzłaś
jak baton, patrząc spod grzywki w dolinę
goryczy gdy z nieba spadł kamień

buty mam mocne ale nogi słabe
od śliskiej krawędzi matczynej kontroli
widziałam walkę i to że odpuszczasz
przez skórę czułam że emocja boli
szukałam znaków na trasie i w niebie
by ścieżki nie zgubić prostej przed siebie

łąka pachniała gdy we mnie wtulona
paplałaś z radością i wzięłaś pod rękę
śpiewając piosenkę uspokojona

oj ty moja kochana
w okresie dojrzewania
wisienko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Beatrycze

o czym Ty prawisz, to jest kokietowanie na wskroś poetyckie.

Ty masz dobre i b. dobre wiersze (oprócz rymowanek).

Twoje:

"On patrzył w niebo ja patrzę w niego" -  figuruje w moich ulubionych :)

Co do mnie, może gdzieś tam przeczytasz moje nowe.

Ciekaw jestem wierszy Siostry Twej :)

 

Pozdrawiam

taki jeden :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ~~ Felek fryzjerem w mieście Tucholi - zgodnie z zawodem strzyże i goli. Usługi również dla pań; lecz jako lubieżny drań, sprawdza się często w .. tej drugiej roli. :-))) Mężom zaś rosną .. rosną .. rogi - szczególnie tym w .. korzeń ubogim ~~
    • @iwonaroma     Dziękuję.                                     @Wiesław J.K. Tobie Wiesławie też dziękuję z przypomnieniem :) iż wiersz ten czytałeś już kilka lat temu i prawdopodobnie - jako znawcy j. angielskiego - bardziej podobała się wersja w przekładzie Marcela Weylanda :) Obojgu ślę serdeczne pozdrowienia.
    • to nie sen  świat rozpada się na kawałki  fruwające ręce nogi  kawałki dzieci  szarpane przez  zgłodniałe psy  choroby zjadają żywcem  z dziurawych ścian  spoglądają smutne oczy  nie przerażają nikogo wywołują uśmiech  takie obrazki są  codziennością  konsumujemy je tlumnie w TV po kolacji na deser    to zabawy w wojnę  panów polityków  w białych koszulach  nie tylko na Ukrainie i Libanie    a my  my... nas jakby nie było  namaszczamy ich    12.2024  andrew
    • A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy.   Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat.   Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba.     A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail.   Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time.   Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...