Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jako człowiek starej daty

choć nie śpieszno mi w zaświaty

robię pewne poczynania

a zaczynam od zebrania

 

pewnej kwoty by z funduszy

uszczknąć coś dla mojej duszy

więc zakładam dziś fundację

żeby syn mógł mi laudację

 

pieprznąć zaraz po pogrzebie

ja zaś będę w siódmym niebie

choć dziś z duszą na ramieniu

siedzę sobie na kamieniu

 

snując plany, co to będzie

bowiem i to mam na względzie

że wysoko się nie zajdzie

gdy funduszy się nie znajdzie

 

na łapówki, na napiwki

darowizny i na dziwki

żeby w niebie mi anioły

nie kazały iść do szkoły

 

żebym tytuł miał doktora

a gdy przyjdzie na to pora

dostał się do wyższej władzy

pośród tych, co chodzą nadzy.

Opublikowano

@Marek.zak1

Jeszcze nie wiem lecz być może

nasze złote w ich kantorze

a podobno mają białe

część wymienię, pozostałe

 

będę wciąż przy sobie nosił

i nikogo się nie prosił

o pożyczkę, kiedy wściekła

Rada Starszych mnie do piekła

 

zrzuci za to, że grzeszyłem

anielice nauczyłem

seks uprawiać z ziemianinem

raczyć się wódeczką, winem.

Opublikowano (edytowane)

@MIROSŁAW C.

Wesołe jest życie staruszka... 

 

 

Żebyś wiedział przyjacielu

a szczególnie, gdy bez celu

patrzysz w okno, tak przed siebie

na te chmurki, co na niebie

 

jeszcze gorzej, gdy staruszka

uzależni się od wózka

a on mieszka, piętro czwarte

cóż jest wtedy życie warte

 

choć bywają chwile miłe

ale wtedy całą siłę

trzeba skupić na ekranie

jeśli tam są nagie panie

 

i to jest rozrywki koniec

bo synalek, powiem dzwoniec

ściszył głos, wyłączył wizję

- szlaban masz na telewizję.

:)

  

Edytowane przez Henryk_Jakowiec (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@fregamo

Celny koniec miał staruszek

gdy był młody, gdy mu brzuszek

to, co słuszne nie zasłaniał

kiedy w pas się paniom kłaniał

 

dziś potrzymać cybuch fajki

może a seks między bajki

odłożony wraz z pamięcią

dziś się dziadek żywi chęcią

 

bo chcieć, mu się nie zabrania

ale dzisiaj do trzepania

bierze dywan i trzepaczkę

z braku laku wali laczkiem.

 

pozdrawiam. HJ

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...