Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

gotuje diabeł

w kotle grzesznika

ten wciąż się wierci

pływa i bryka

 

bies narzeka co jest mi dane

ja przez ciebie mam przechlapane

dodaje spocony tyś jasna cholera

jesteś gorszy od lucyfera

 

na to grzesznik wyskoczył z kotła

diabła przytulił

chwaścik uczesał

gdyż wyglądał jak stara miotła

 

wyczyścił kopytka po rogach pogłaskał

wtem zagrzmiały gdzieś słowa z nieba

dawać go do nas tego golaska

takiej miłości zawsze nam trzeba

 

@

poszła igła do doktora

taka jestem strasznie chora

mogę leżeć lub się wić

nie chce wleźć

do dziurki nić

 

@

chciał skoczyć człowiek tak prosto z dachu

choć pełne gacie miał całe strachu

dach się przechylił nie tak jak trzeba

człowiek nie trafił do piekła lub nieba

przechył w antenę go nadział bo rzucił

oglądającym obraz zakłócił

 

@

krasnal siedzi w swoim grzybie

atakują go robale

musi wybrać walczyć z nimi

albo domku nie mieć wcale

 

@

dzisiaj misio był zachłanny

wsadził rękę w beczkę miodu

lecz za chwilę wypluł wszystko

piołun nabrał gdzieś od spodu

 

@

dwie biedronki się kłóciły

która więcej ma kropeczek

ktoś paluchem je rozpłaszczył

konwersacja zagłuszyła

moment startu by odlecieć

 

@

mały Jasio bardzo chętnie

po policzkach twarze głaska

kiedyś trochę się pomylił

skóry szukał i nie znalazł

bo na ziemi była czaszka

 

@

lepiej w palec dostać młotkiem

takim twardym jak z tytanu

niż przyjaciel miałby walnąć

zwiewnym lekkim i bielutkim

takim no… ze styropianu

 

@

kiedyś zając miał apetyt

na kapusty wielkie głowy

innym jednak nie powiedział

gdzie te cuda można znaleźć

biegł po jadło był jedynym

dostał kulką nie zjadł wcale

 

@

jeden fruwać chciał się uczyć

nie jadł wiele się nie tuczył

wszedł na górę spadł jak kłoda

skrzydeł swych nie zamocował

 

@

tak bardzo dbał o uśmiech swój

aż kiedyś zęby wypadły w gnój

nie podniósł szczęki złożył w ofierze

dzięki temu uśmiecha się szczerzej

 

@

stary wampir leży w trumience

nie marudzi nawet nie stęknie

młody obok ciągle narzeka

że dziurawy krew mu ucieka

 

a że staruszek to był wesołek

wbił młodemu niebawem kołek

teraz młodzieniec leży cichutko

a stary z niego

krew spija zimniutką

 

@

na kibelku cały dzień

siedzi mały tłusty leń

mruczy jęczy i narzeka

chociaż sprawnie jemu ścieka

mimo wszystko jest kochany

w śpiew skowronka zasłuchany

taki wciąż nie nakichany

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Szedłem sobie do baru o nazwie Atlantyda zwyczajowo i po dwa piwka, kilkanaście papierosów i po parę rozmów. Zimno było, rzeczywiście zimno, choć śniegu brakowało na duszy. Zamiast śniegu była mgła, co też można uznać za meteorologiczną ciekawostkę, zwłaszcza o tej porze roku. Dzień wcześniej zapobiegliwie kupiłem parę rękawiczek z napisem Route 66, niestety nie przymierzając ich na wstępie, co zaraz potem okazało się tragiczne w skutkach, ale nie uprzedzajmy zbytnio wypadków. I gdy tak szedłem chodnikiem spróbowałem rękawiczki założyć na swoje zmarznięte ręce. Ale nie dało się tego zrobić, bo rękawiczki były zwyczajnie za małe. Postanowiłem więc je wyrzucić, co okazało się nie najlepszym pomysłem. Ba, wyrzuciłem je nawet. Traf chciał, że moje wyrzucenie miało miejsce obok ładnej, lekko zadziornej dziewczyny we fryzurze interesujący blond. Jest to zresztą jedna z ostatnich rzeczy, jaką zapamiętałem. Dziewczyna była z gościem. Jej gach odebrał zdarzenie bardzo dosłownie, a mianowicie szybko, bardzo szybko doszedł do wniosku, że moje wyrzucenie rękawiczek jest niczym innym jak rzuceniem mu rękawicy. Ale to jeszcze wcale nie koniec tej historii. Gość był wielki jak szafa, potężny i pracowicie umięśniony. Można rzec, że był wyrobiony w przemocy. Wyglądało na to, że nawet napis pt. Route 66 na rękawiczkach jeszcze dodatkowo go rozjuszył. Sytuacja błyskawicznie poszła nie po mojej myśli, albowiem wpakowałem się w pojedynek i można go nazwać pojedynkiem Dawida z Goliatem. Pojedynku wcale nie chciałem, ale moje tłumaczenia odbiły się od tej dziwnej pary, zresztą wartej siebie wzajemnie. Moje największe nieszczęście polegało na tym, że za mały ze mnie Dawid, a z gacha za duży był Goliat więc cóż przegrałem. The End.   Warszawa – Stegny, 20.12.2025r.   Inspiracja – Poetka i Prozatorka Berenika 97 (poezja.org).
    • to może coś z suszonych truskawek...
    • @Berenika97 Dziękuję i pozdrawiam. Jak zwykle świetnie odczytujesz zamiary twórcy.
    • @Starzec Jesion nie mówi, ale działa - unosi gałąź. To może być gest protestu, pytania, a może po prostu bycia sobą, gdy wszyscy milczą. A może dlatego, że jesion należy do mniejszości gatunkowej - jest przecież w dąbrowie.   
    • @iwonaroma Pytanie "czy jeśli liczę to patrzę?" sugeruje, że patrzenie i liczenie to nie to samo, a może nawet są ze sobą w konflikcie. Bo gdy pojawia się liczenie - czyli abstrakcja, analityczne podejście - "całość nagle pryska". Bardzo ciekawe!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...