Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Samochód jadąc z dużą prędkością wpadł w poślizg, przekoziołkował, zatrzymując się na drzewie. Po paru minutach przyjechało pogotowie i szybko przewiozło poszkodowanych do szpitala.

- Kim jesteś?

- A kto mówi? Nie widzę, jest ciemno.

- To my zadajemy pytania.

- Ale…? Czy jestem na tamtym świecie?

- Można tak powiedzieć.

- Jestem arcybiskupem, nazywam się Mędraszewski.

- A jakie były twoje marzenia?

- Żeby być papieżem, ale się nie udało. Zresztą miałem małe szanse.

- Czego nienawidziłeś?

- Wielu rzeczy, mleka, kaszy gryczanej a ostatnio tęczowej zarazy!

- A komuny?

- Z nią nie było tak źle. Oni o nas trochę dbali… no może nie o wszystkich, ale przymykali oko na nasze…

- Zboczenia?

-  Teraz, gdy jest tyle zboczeń, to nas się czepiają, a przecież wiele zawodów ma jakieś ulgi. Mogą iść na wcześniejszą emeryturę. A my? Przecież tych zboczeńców wcale nie jest tak dużo, a te wredne dzieciaki same się tulą i siadają na kolana. Powołań coraz mniej, zapewne wielu by chciało, ale…

- Ale?

- Boją się, teraz nie ma zmiłuj dla zboczeńców w sutannach.

- No cóż, tutaj od zawsze się uważa, że to trzeba leczyć.

- A skąd my tam o tym mamy wiedzieć?

- A czytałeś Biblię?

- Bardzo pobieżnie, tak do egzaminów, zakuj, zdaj, zapomnij.

- No i w tym problem.

- Wiem, wiem, ale przecież nikt tego nie czyta.

- Co byś chciałbyś robić po śmierci?

- Hm…? Może… ingerować w życie?

- W jaki sposób?

- No, żeby było na nasze, niszczyłbym to całe gender, odebrałbym nobla Tokarczuk. Wyciąłbym wszystkie drzewa na świecie, wystrzelał wszystkie dzikie zwierzęta i uczyniłbym sobie ziemię poddaną. Z kapłanów zrobiłbym najbogatszą kastę.

- Ciekawe? A przecież Chrystus żył skromnie, jeździł co najwyżej na osiołku, ze wszystkimi się dzielił…

- On był Bogiem, po co mu bogactwa, władza i poklask, on nie miał potrzeb, wątpię by w ogóle w coś wierzył.

-  Ale tutaj rozlicza się ludzi, a oni powinni być wierzący, mieć pozytywne potrzeby i realizować je w swoim życiu.

- Wiem.

- Więc co zrobiłeś dobrego?

- No… pomogłem takiej jednej małolacie.

- W jaki sposób?

- Chciała popełnić samobójstwo, przekonałem, żeby tego nie robiła.

- O! To naprawdę chwalebne, powiedz coś więcej?

- Pewien ksiądz ją wykorzystywał seksualnie. Wkładał ręce w majtki i nie tylko ręce. Była bardzo tym zdołowana i popadała w coraz większą depresję. Sytuacja była bardzo delikatna, więc powiedziałem jej, że nie ma czym się przejmować. To taka energoterapia, która pogłębia jedność z mocą bożą. I udało się, dziewczyna uwierzyła i ozdrowiała.

-  A ja już miałem nadzieję, że jednak masz w sobie małą cząstkę dobra.

-  Święty Piotrze ukaż mi się, rozmawianie z samym głosem jest takie…

- Nie jestem Świętym Piotrem.

- A kim?

- Głosem Orkiestry Świątecznej Pomocy.

- Co!!! – krzyknął z przerażeniem.

- Co się tak unosisz?

- Nienawidzę!!!

Obudził się przerażony.

- O Boże to był tylko sen. – Odetchnął z ulgą Arcybiskup. Spróbował się podnieść. – Au! – Zabolało go w krzyżu, a i głowa była  taka ciężka. Leżał w łóżku wokół panowała ciemność. Próbował sobie coś przypomnieć…

- Tak… poślizg, wypadek, drzewo. – Pamięć zaczęła wracać. – Jestem zapewne w szpitalu i żyję, żyję! –  Ciesząc się, szukał po omacku dłonią włącznika światła.

- Jest! – powiedział z zadowoleniem.

Zrobiło się jasno, delikatnie podciągnął się na łóżku.

- Ma się farta – pomyślał z satysfakcją. Potem zauważył czerwone serduszko na ścianie z informacją „Łóżka wielofunkcyjne, zafundowane przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy”

- Co!!! – krzyknął na cały głos, potem coś go zakłuło w okolicy serca, zajęczał i osunął się na poduszkę.

 

****

 

- Trzeba przekazać, że zachował się jak trzeba – powiedział kardynał Nitz.

- Tak, wolał zginąć niż oddać się w ręce Orkiestry – stwierdził biskup Pitz.

 

 

Edytowane przez Gerber (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Cienia tu nie dostrzegłem;) raczej tak intensywny proces spalania, że wystarczyłoby budulca - lirycznego, metaforycznego, emocjonalnego - na kilka wierszy. Gdy już opadnie ferwor, może warto pomyśleć nad uporządkowaniem tej materii. Tekst odsłania bogatą wyobraźnię, swobodnie przemieszcza się między obserwacją realnych zjawisk a warstwą metafizyczną i symboliką odniesień, a jednocześnie miejscami skręca w obszary, które poezja powinna omijać. Pył rozkoszy, żar serc, ciężar pustki, ból, wieczność, ból kwitnący w ekstazie.... W tekście jest tyle fantastycznych metafor, oddających siłę, brutalność i niesamowitość opisywanej namiętności (np. kapitalny fragment o rekinach), które bezlitośnie docierają do samego szpiku pierwotnej zmysłowości, że nie potrzeba dodatkowo ich tak łopatologicznie rozkodowywać na oczach czytelnika. W utworze jest też bardzo dużo powtórzeń, nie wszystkie wydają mi się konieczne. Za jakiś czas weź ten wiersz do tablicy i przepytaj z każdej linijki. Co jest naprawdę uzasadnione, a z czego można zrezygnować. Zdaję sobie sprawę że chaos tekstu (nawiasem mówiąc, bodajże trzykrotnie pojawił się w utworze) jest zamierzony, bo chaos to dzikość a wiersz ma być kosmiczno - cielesną topielą. Jednak Twoim zdaniem, jako poety, jest wywołać wrażenie żywiołowości w głowie odbiorcy, a samemu zachować kontrolę nad słowami. To istotne, zwłaszcza że lubisz utwory raczej dłuższe niż krótsze, gdzie nie można pozwolić sobie na werbalny bezład i na to, żeby treść zjadała sama siebie.  
    • Była taka knajpa, porządna nawet ceny w niej były zupełnie dzisiejsze ktoś poprosił o stawki sprzed trzech lat i ok. Cóż, nie dało się tego zrobić. No ale ktoś w knajpie wpadł na ceny z niechybnej półki za dwa lata... I dopiero wtedy nastał rodzaj końca. Knajpa - owszem świeciła - ale głównie pustkami. Popijał w niej właściwie tylko pewien pan bogacz, ale on już osiągnął pensję w wysokości za dwa lata.   Warszawa – Stegny, 19.07.2025r.  
    • @Corleone 11 Cieszy mnie, że tak wnikliwie przeczytałeś mój tekst. Bardzo, bardzo dziękuję. Postaram się wszystko poprawić według powyższego i zapamiętać na przyszłość;-)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję za odwiedziny! Pozdrawiam serdecznie! @Leszczym Bardzo mi miło, pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Nie wiem, co mam ze sobą w życiu zrobić, to pójdę w politykę. Słabe. Nie w sensie poetyckim, oczywiście. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...