Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czarodzieju, mistrzu cyfrowego zaklęcia,

nie bój się – dotknij moich ran, jakże prawdziwych.

Uwierz, to ja wyszłam spod gruzów Hiroszimy,

zabliźnionych tkanką nowej architektury.

 

Dziś turyści robią selfie z cieniem na ścianie,

a potem stawiają binarne znicze kciuków.

A ty, dla którego pestką wiśni jest znosić,

albo przenosić góry, proszę, zatrzymaj się,

 

zanim mi cyfrowy krem do skóry nałożysz.

Opublikowano (edytowane)

@Krakelura pytanie jest czy my mamy jeszcze wybór. Technologia nas zmienia i przestajemy być tymi kim byliśmy. Ogólnie zawsze tak było. Poniewaz nie dzieje się to z dnia na dzień zmiany nie budzą w nas wielkich wątpliwości. Czy to złe czy dobre to jałowa rozkmina. Bo tak jest i już.

Mogłaby to być interesująca inwokacja gdyby to pociągnąć dalej.

Lęk jest narazie nieprzekładalny na cyfrowy język ale komputer kwantowy na pewno będzie pomocny w ogarnięciu cyfrowym stanów emocjonalnych. Nie ma się czego bać :-)

Edytowane przez Lahaj (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... :) tak, w sklepie powiem... chciałabym krem do suchej skóry, np. 
i gdyby w wersie było.. zanim mi cyfrowy krem do skóry kupisz... nie zadałabym pytania.
jest.. zanim mi cyfrowy krem do skóry nałożysz...  dlatego wg mnie, właściwsze, na skórę. 

Opublikowano

@Krakelura dla mnie 'bomba atomowa', mogłaby już spaść na ten świat cyfrowego obłędu. Atopia rzeczywistości  zastąpiona jest utopią, naszych czasów... nie ma już chwili zachwytu, są like lub serduszka... Ludzie spadają z klifów, robiąc fotki na FB.... Super wiersz

Opublikowano (edytowane)

@Dag I tu zadanie dla poetów i artystów, czyli kapłanów i szamanów :) Technologia po prostu jest, nie ma się co zżymać, to trochę jakby próbować osuszyć amazonkę suszarką do włosów, rodzimy się w takiej epoce w jakiej nam wypadło się urodzić. Nie podążam ślepo za technologią, mam 42 lata i dopiero drugi telefon w życiu, dla mnie internet i komputer są ciągle czymś nowym, bo pamiętam czasy kiedy ich nie było, ale ludzie urodzeni później są z nimi zaznajomieni, oni się w tym urodzili i to nie jest ich winą. Ma to też dobre strony, np. ten portal, na którym możemy dzielić się swoją twórczością bez zabiegania o wydawnictwa. Trzeba mieć swoją głowę i wybierać to co dobre, i mówić do ludzi na tyle na ile to możliwe. Media społecznościowe dają np. ludziom możliwość szybkiego przesyłania informacji, szybkiego organizowania protestów, demonstracji... to są dobre strony postępu technologii, i też trzeba je dostrzegać. A baaardzo złą stroną technologii jest np. możliwość coraz doskonalszego kłamstwa, tworzenia wszelkiej maści fejków, sztucznych faktów, przekłamywania historii. Dzięki i pozdrawiam.

Edytowane przez Krakelura (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Krakelura Masz rację,mamy taką możliwość do oceny sytuacji, znając świat z perspektywy dzieci 'wiszących' na trzepaku... szkoda mi tych, którym przyszło żyć za ekranem, urodzili się w epoce wifi.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata po podjęciu wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 
    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
    • @P.MgiełPoeci tak ładnie tęsknią...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...