Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tęsknię
za rzewnym płaczem
za przytuleniem do piersi dziecka
najdelikatniej a zarazem mocno
żeby czuło się bezpiecznie

tęsknię
za raczkowaniem
za pierwszymi krokami
za pierwszymi upadkami
i powstaniem

tęsknię
za grymasami
za uśmiechniętą buzią
ząbkowaniem po nocach
i budzeniem mnie ze snu

tęsknię
za prostotą
za bezpośredniością

dziecka

w tym zagmatwanym świecie dorosłych
którzy wszystko chcą przekalkulować
przetworzyć i zrozumieć

Opublikowano

Dziękuję :)

Dla mnie osobiście takie stópki dziecka są cudne, słodkie, to tylko takie moje odczucie, dlatego nadałam taki tytuł ;) Nie powiedziałabym, że to mania tylko one są takie maluśkie i można je wycałować :)

pozdrawiam serdecznie :)

Opublikowano

Pierwotnie odebrałam ten wiersz jako zarejestrowanie przemyśleń i odczuć matki,

która straciła dziecko.

 

Końcówka mnie jednak z tej ścieżki interpretacyjnej nieco wybiła.

I postrzegam Peelkę, jako kobietę, która po prostu ma dość "wielkiego świata dorosłych",

uważa, że dzieci i ich życie są fajniejsze, pod każdym względem.

 

I, tak po prawdzie, jestem tym zawiedziona.

Idealizowanie dzieciństwa i dzieci (w połączeniu ze zdewaluowaniem dorosłych i ich złożoności i sceptycyzmu życiowego)

wręcz działa na mnie drażniąco.

Ale to tylko mój odbiór, być może jestem w nim osamotniona :)

A odnośnie tytułu - podzielam opinię koleżanek :)

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zgadzam się, droga autorko. Zgadzam się ze wszystkim.

 

...a poniżej cytat z mojej ulubionej książki:

 

Wszyscy przemądrzali pedagogowie i ochmistrzowie godzą się na to, że dzieci nie wiedzą czego chcą, natomiast nikt uwierzyć nie chce, mimo naocznej oczywistości tego faktu, że także dorośli wałęsają się po tej ziemi podobni dzieciom, równie jak one nie wiedząc wcale, skąd się wzięli i dokąd zmierzają i że tak samo nie kierują swych czynów ku prawdziwym celom i tak samo podlegają rządom łakoci i łozowej rózgi.

 

:-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

A ja akurat nie rozumiem komentarza. Przecież właśnie wiersz oddaję prawdę. Dzieci i dzieciństwo są idealne (oczywiście zdarzają się wyjątki). To właśnie dorastanie nas niszczy... Zawsze tak było i będzie. 

Opublikowano (edytowane)

Moim zdaniem tytuł ewidentnie do zmiany. Jeśli chodzi o tekst nie wzbudził moich emocji. Dominująca w nim tęsknota za dzieckiem nie ściska za serce. Za mało w nim matczynej wrażliwości, za dużo rozczulania. Oczywiście bez urazy, tak po prostu czuję, ale to tylko ja.

Zrobiłabym z tego inny wiersz. Opowiem co mi przyszło do głowy i bardzo proszę autorkę by się nie pogniewała, bo to tylko moja wariacja na temat.

Zastanówmy się co wynika z puenty.
Można by pomyśleć że tym dzieckiem za którym tęskni podmiot jest on sam. Właściwie puenta na to wskazuje. Brzmi jakby bohaterka miała problem z adaptacją w świecie dorosłych. Może nie dorosła, nie dojrzała do tego świata i szuka w sobie dzieciaka którym kiedyś była. Taki obraz wiersza i pomysł bardzo by mi odpowiadał, tyle tylko że byłby to już zupełnie inny wiersz. Oczywiście trzeba by wtedy przemyśleć cały wiersz, zbudować go od nowa bazując na puencie. 
Pozdrawiam i co złego to nie ja. Serdeczności.

Edytowane przez tetu (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Gaźnik

Nie wiem, jak wytłumaczyć, bo to mój pogląd, ale podejmę rękawicę

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Osobiście nie oceniam swojego dzieciństwa jako idyllicznego (może jestem wyjątkiem). I (przynajmniej od pewnego etapu) wraz z upływem czasu widzę w życiu więcej plusów, mam wrażenie, że na "stare lata" poprawia mi się komfort życia, nie tęsknię za przeszłością zanadto. Co nie znaczy, że żadnych sentymentów we mnie nie ma, po prostu do niektórych aspektów przeszłości wolę nie wracać i cieszyć się chwilą bieżącą, w końcu dojrzewanie nie tylko niszczy, otwiera też nowe perspektywy  

 

Pozdrawiam, 

 

D. 

Opublikowano

Cześć, dziękuję za dyskusję :)

Ja tam gniewam się na komentarze do wiersza, to Wasze zdania, które szanuję :)

Oczywiście, mogę mieć inne zdanie czy podejście do tego, co napisałam.

Tytułu nie zmienię, bo te stópki nie tylko są cudne i słodkie, ale także zaznaczają drogę, którą należy pokonywać, od dzieciństwa ku dorosłości. Teraz, gdy już podzieliliście się ze mną spostrzeżeniami, mogę napisać. To jest wiersz o tęsknocie matki do swojego dziecka,  to jest także tęsknota za dzieciństwem i za dzieckiem w sobie. Często obserwuję swoją siostrzenicę, która ma 5 lat i chciałam zapisać w formie wiersz przemyślenia :) Moim zdaniem nie jest to idealizowanie, tyko refleksja z obserwacji. Każdy etap przecież zarówno ma i plusy i minusy. Jakie dzieciństwo by nie było, ja tęsknię czasem za bycie dzieckiem, ale to nie znaczy, że w swoim etapie jestem zaraz nieszczęśliwa ;) Po prostu mam wspomnienia różne, które tkwią we mnie i choćby minęło wiele lat, ja ich nie zapomnę. Obserwując dzieci widzę, że dla nich świat jest prostszy chyba ;) Bardziej wyrażają emocje i wszystko po nich widać na twarzy :) Mam wrażenie, że dorośli czasem nie pozwalają sobie za emocje, tłumią je, aż pękają, bo muszą się wreszcie wyładować.

Oczywiście, możecie mieć inne zdanie, ale ja mam takie i nic w tym wierszu nie zmienię. Jak pisałam go widziałam i tą wyliczankę i te powtórzenia i ten tytuł, wszystko jest napisane tak jak trzeba według mnie. 

Pozdrawiam Was i dziękuję za zaglądanie :)

Opublikowano

@Deonix_

 

Ja swoje wyjątkowo dobrze wspominam. Może dlatego, że miałem bardzo dobrze. Z perspektywy czasu, wiem co to cierpienie dzieci. Moja siostrzenica urodziła się w 24 tygodniu, spędziła kilka miesięcy w inkubatorze. Gdy się tego nie widzi człowiek nie wie ile noworodków wyjeżdża codziennie w workach, często z powodu tego, że nie ma kto się nimi zająć. Karolinka (czarnoskóra dziewczynka leżąca blisko mojej siostrzenicy) poradziła sobie 3x z sepsą, czwartym razem nie miała tyle szczęścia... Jednak dalej to niski procent cierpień małych dzieci. W dodatku jak ciężko by nie miały walczą o swoje życie mocniej niż zmęczeni dorośli. Walczą o każdy kolejny krok. Czasem czymś wielkim jest nauczenie dziecka siedzieć, a i tak dobrze prowadzone jest szczęśliwe i mierzy się z wszystkimi przeciwnościami. Kwestia tego czy dorośli umożliwią im je pokonać...

 

@Klara G

 

Dzieci mają pewną inteligencję, którą tracą dorośli. Mają większą ciekawość świata i szersze spojrzenie. Człowiek w grafikach dołączonych do książek nie zwraca uwagi na szczegóły, w końcu to uzupełnienie tekstu - mało istotne. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale graficy mają dużo ciężej w książeczce dla dzieci. Nie mogą popełnić żadnego błędu, bo te będą od razu wyłapane. Zwykle są bardziej rozbudowane i mają więcej szczegółów. A mimo to rzadziej można znaleźć błąd typu 4 palce u dłoni itd... 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jeszcze raz wróciło do nas lato  tym razem po raz ostatni  gdybym trzymała mocniej twoją rękę gdybym wtedy krzyczała "na zawsze" los może byłby łaskawszy ktoś zabrał z podwórka naszą ławkę a przecież miłość wciąż się unosi kiedyś mój chłopak zostawił ślady po których wrócił mężczyzna moich marzeń kocham tak samo          
    • "Sprawstwo kierownicze" a chromolić wszystko, na co nas nie stać! zatem – żaden window shopping, ani Get Rich, or Die Tryin'! podążaj moją ścieżką – radzi twój osobisty Kesuke Miyagi, trener rozchwiania osobowości, guru szczeniactwa! odwracaj się (bez pogardy, bo i po co ona) od paniuś z kuriozalnie drogimi torebkami, mającymi na pyskach Diory, Chanele, Cartiery, w gardłach – pozłacane guzy od Tiffany'ego, podobnie, jak ja (nieco ostentacyjnie, przyznaję!) zawsze odwracam głowę w przeciwną stronę widząc kawalkady, grupki, zbiorowośki motocyklistów (wiem, mało to dojrzałe, ale naprawdę nie chcę dowartościowywać właścicieli chromotoczydeł swoją uwagą i, nawet niecielęcym, wzrokiem). pluj na ferrari, którym nigdy się nie przejedziesz, nawet jako pasażerka, oraz na szmaciarskie gazety o szmatach, tak, jak ja pluję na blacharską literaturę dla męskich blachar (Motor, Świat motocykli), pardon, rzygaj na willę na Mauritiusie, w której sobie nie pomieszkasz. może brzmię teraz jak Tyler Durden, ale przyznaj: mało prawdopodobne, że zamienisz się z Rihanną na konta bankowe, mój tato trafi upragnioną szóstkę w totka, a ja znajdę na ulicy nowe prawo jazdy i kluczyki do rolls royce'a. ... a teraz najważniejsze, czego muszę się nauczyć, do czego zmusić: do niemyślenia o wspólnej przyszłości z tobą. bo będzie nam dana podobnie jak działka na Wyspach Kanaryjskich, drogi apartament w przereklamowanym familoku pod adresem Złota 44. wiem: w każdym pocałunku zawiera się półrocze, codziennie rośnie w nas mały, dający się w pełni poznać i przytulić, świat-Furbie. teraźniejszość jest piękna, ziszczona, niemeandryczna. ale wyciągają się spragnione i wilgotne dłonie. po więcej. I want it all and I want it now. ...no już, dalej, siepiesz, roztrzaskujesz marzeńka, przecinasz opony nieistniejącego maserati! – powtarzam w duchu. zapełnia się mój dziennik ćwiczeń tresurowych. wyrabiam w sobie magiczną chwilowość.   "Zowąd" nieruchomiejemy. zamczysko wyrosło nagle na środku drogi i gapi się bezczelnie czernią, wlepia w nas poszybowe, okienne dziurska. jest niedokończalne, wiemy to. wielkie i majestatyczne NieMożna, przestrzeń broniąca się przed zasiedleniem i tym samym obłaskawieniem jej. to budynek, którego architekt nosił żałosne nazwisko Ktoinnik i był tak mały, że wtapiał się w deskę kreślarską, linie poprzecznie przerywane na tablecie, znikał pomiędzy pikselami na matrycy laptopa,  a jedyne, co stworzył, to właśnie Bezbastion, budynek-rozwiewanie się, warownię będącą jak śmierć dwa kroki przed metą, w której przebywanie mogłoby być równie upokarzające, co aplikowanie na stanowisko pomocnicy sprzątaczki w biurowcu, przejście rytuału inicjacyjnego polegającego na zjawieniu się w środku nocy i, pardon, obciągnięciu wszystkim, stojącym nago i w kółeczku biznesmenom. i nie dostaniu angażu. wzwodzi się most wzwodzony, a my korygujemy kurs. jak najdalej od niegościnnych murów. nie chciano nas, więc i nie będziemy na siłę wieszać w mroźnym powietrzu szklących się żyrandoli, ustawiać kandelabrów na skutych mrozem atłasach. unosimy się honorem. całujesz – wiosna rozrywa się na zielono. spluwam – gaśnie zamek. "Chybaby" jakaś nie za bardzo męska tęsknica rozełkała mi się między synapsami. staram się więc pocieszyć, bawię koralikami wytarganymi z fazy REM. "Wayne Weston jest opalony i ma klatkę piersiową natartą olejkiem.", "W pewnej warszawskiej restauracji, jednej z najdroższych na świecie, jest serwowane specyficzne danie: ser owinięty w inny rodzaj sera.". naprawdę przyśniły mi się te zdania. nie pomaga na chandrę? no to wymyślam bezkrwawych ludzi, którzy muszą ukrywać, podobnie jak wampiry i wilkołaki, swój odmienny od w pełni ludzkiego stan: że są niemal pustym w środku mięsem, że jedynie przepływa w nich, góra-dół, od krocza po krtań (i, tym samym, napędza) maleńka, niezłota rybka. już lepiej. czuję, że przyszła noc będzie obfitowała w prawdziwie nieziemskie marzenia senne: przyjdziesz, kochanie, z igiełką. przekłujesz muskuły pana Westona, ciśniesz serową kulką w moje podbrzusze. drapieżne zwierzątko zatrzepocze płetwami, wyszczerzy ząbki.
    • @aff  Również pozdrawiam.
    • Na scenie   światła we mnie kurier bus i w niedzielę ruszył już ja na scenie w klawiaturę potłuszczoną pstrykam fikam i nic z tego nie przybędzie domiar złego ni kapitał   światła we mnie skończył kurs pod krawężnik białych służb dzień się skurczy i przed świtem pór niestałych może spytam   nie o taniec nie podwoje teatrów galerii katedr byliśmy wtedy we dwoje by na świat się razem patrzeć       Nikt   Jedni drugich chcą zabijać. Już nie spory przy obiedzie. Epitety jak olbrzymy z izmów Starych w nowe plemię… Nie wysłucha jego racji — Kto nie słyszy od dekady? Jak oddzielić ziarno kłamstwa, Gdy rozlały się pokłady! A tu dopiero narasta jak tsunami zatrzęsienie. A mi tak się może tylko Wydaje — nikt o tym nie wie… Nikt rąk wcale nie zaciera, Gdy tu naszym nie o przyszłość Chodzi (duże słowo wpisz, narodu). Europejczyk, tak o ścisłość.          
    • cisza rozlała się na podłodze  wypełnia przestrzeń swymi warstwami w niej utopiony bezbronny człowiek i roni łzy nad wspomnieniami   po rzęsach stąpa lekka melodia i to nieważne tanga czy walca jakby ktoś śpiewał lecz giną słowa może ukoi mnie dziś do ranka :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...