Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pokażę cię światu

od samego rana

zapytają kto to

moja goła dama

 

zabiorę cię znowu

przez centrum stolicy

wioski i miasteczka

tłum coś cicho syczy

 

mijające glowy

nie widzą nie słyszą

biodrem swym zakołysz

odpowiedzą ciszą

 

podnieca ich nagość

jasna i dziewicza

chcieliby dołączyć

patrz pusta ulica

 

proszą nas o uśmiech

oda do sumienia

nagłówek zmieniają

nie wyjdziemy z cienia

 

pokażę cię światu 

moja goła  dama

odpowiem gdy spytasz

czemu jestem sama

 

 

Inspiracją do napisania wiersza był obraz Rene Magritte

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Pia w kontekście prawdy...chcieliby tak żyć, iść z własną prawdą za rękę

( jasna,kluje w oczy, jest dziewicza)...Wiedzą,że tkwią w zakłamaniu, ale jednak... ( pusta ulica)... ciężko jest żyć w zgodzie z samym sobą...a jeszcze ciężej przyznać się, że popiera się konkretną partię, że kocha się Jezusa...

Nie wspomnę, o znaku krzyża, pośpiesznie zrobionym przez ludzi mijających kościol..

Dziękuję Pią za odwiedziny i pytanie. Pozdrawiam

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

To co napiszę nie dotyczy samego tekstu, tylko ogólnie wątku prawdy jako dziewiczości - jest błędny moim zdaniem. Prawda wymaga odniesienia się do czegoś z zewnątrz, doświadczenia czegoś, co dotąd wykraczało poza zastaną perspektywę poznającego. Inaczej nie wiązałaby się z przyrostem informacji i zmianą stanu wiedzy.

Serducho daję, choć mnie w sumie lajki i szczypy czy głaski, i szczypy zaczynają przeszkadzać jako sposób porozumiewania się. 

Opublikowano (edytowane)

@Kot ocean DNA, dlatego.taki piękny jest ten świat. Pozdrawiam Cię serdecznie

@iwonaroma tak, Twojej wrażliwości pod płaszczyk nie włożysz....o tym już wszyscy wiemy... Dziękuję,że mnie odwiedzilas.....

@Marek.zak1 Tak, masz rację. Dziękuję za odwiedziny.

Moim zdaniem, nieliczni tworzą prawdę według upodobań tłumu, szukając poklasku.

Nieliczni czasem, ustanawiają kanony prawdy, ubierając ją w swoje przekonania...wchodzimy w to, bo futerku znanej marki jest tak ciepło i bezpiecznie... pozdrawiam

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@jan122 a tu mnie bardzo zainteresowałeś. Do przemyślenia na następne dni. Wiesz, tak sobie wczoraj pomyslalam, jak by to było bez tych serduszek, itp...Bardzo ciekawy komentarz.... 

Opublikowano

@Jacek_K tylko myślalam o tym Jacku, nie mam prawa krytykować, podsuwać propozycji. Jestem aktywna na forum dopiero od miesiąca...to Wy tworzyliście to cudowne forum..... Czerpię z niego, co najlepsze, a te symbole, to faktycznie znak naszych czasów. Mam FB, więc jestem platformą próżności...Dziękuję za komentarz.

Opublikowano (edytowane)

@Jacek_K tak, jakby wyglądał ten obraz, gdyby nagą kobietą była staruszka? Zaintrygowałes mnie...niby daleka perspektywa dla mnie, ale może pozwoliłaby w przyszłości starzeć się z godnością....

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Bardzo lubię Magritte'a, ale ten obraz nie był mi znany.

Twój wiersz odczytuję jako alegorię - tekst o prawdzie. Nagiej prawdzie.

Prawda jest taka, że cała prawda może czasem być nie do udźwignięcia.

Może dlatego nigdy całej prawdy nie znamy...

 

Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Nagosc przyciaga zwyrodnialcow wiec przybylem. Co do obrazu ciekawy, niestety sam wiersz nie .

Moge go jedynie porownac do tego o czym wspomnial Jacek wchodzilem by nasycic oczy//uszy pieknymi nowymi dzwiekami, a niestety zobaczylem duzo starych pomarszczonych rymow gramatycznych, ktore skutecznie odrzucaja od tresci. Mam nadzieje ze nastepny wiersz bedzie lepszy.

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Marcin Krzysica obiektywny komentarz, rozwijam swoje umiejętności od miesiąca. Cieszę się, że w końcu mogę poczytać bardziej krytyczne opinie. Naprawdę doceniam szczerość. Pozdrawiam

Opublikowano

@Marcin Krzysica projektu parku bronilabym, ale moje słabe wiersze oddaję w ręce doświadczenia i wrażliwości.Poza tym, martwi mnie, że czasami marnuję czas innych ludzi, ale naprawdę chcę pisać i uczyć się od Was.

Opublikowano

Nigdy nie próbowałam pisać 'do obrazu', to musi być fajna zabawa. Ten wyżej, zupełnie nie w moim stylu.

Co do treści, wczułaś się w obrazek, ale rymowanie nie najwyższych lotów.

To miłe co piszesz, że chcesz się uczyć, a tutaj jest sporo osób, która bardzo dobrze rymują, zatem...

do czytania i nowych prób.

Pozdrawiam.

 

Opublikowano

@Nata_Kruk tak teraz czytam i wiem, że to zupełnie nie mój styl pisania...muszę przyznać, że nieodpowiednie rymowanie,może sprowadzić wiersz do roli tandetnego utworu. Dziękuję za całą dzisiejszą pomoc. Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Rymu je za dużo 

Skoro szyte tu so 

Wiersze laserowo 

Precyzyjnie 

Snajper w orlim gnieździe 

Idealne miejsce 

Amunicję 

Oszczędza 

Kula cenna 

Odwaga biegnie 

Po trupach śmiałków 

Czego więcej

Żywej Odwagi? 

Czy kul stwierdzeń? 

 

 

 

 

 

 

 

W mojej opinii Pózdrwiam wszystkich pozdrawiaczy, Pozdro! 

Edytowane przez Gość (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Daję serce za temat i dlatego też, że takie preferencje (mam na myśli te seksualne) nie powinny musieć kryć się w cieniu... 

Marcin zarzucał Ci tu rymy gramatyczne. To niesprawiedliwy zarzut. Na 24 wersy doliczyłem się jedynie dwóch takich przypadków - rana-dama i cienia-sumienia. To chyba niewiele. 

Pozdrawiam 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...