Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kompania piwowarów


Rekomendowane odpowiedzi

Janusz Chlap, kierowca zawodowej kompanii piwowarów był już głodny i zmęczony. Podjechał pod sam blok swoim samochodem. Była to okazała cyster(s)na do transportowania w celach wiadomych wywaru z jęczmienia i chmielu. Z trudem doczłapał do windy i wjechał nią na dziesiąte piętro. Tam było jego mieszkanie. Oprócz Janusza Ch. zameldowani byli w nim jego syn, córka i żona. Już w korytarzu wyczuł zbliżającą się awanturę. Nie mylił się.
Pod plecakiem z wojskowej tkaniny leżał niedokładnie ukryty dzienniczek jego syna.
Co zawierał dzienniczek, że na sam jego widok twarz Janusza zakwitła rumieńcem wściekłości?
Otworzył go ostrożnie na stronie oznaczonej liczbą 13. Feralna kartka potwierdziła najgorsze przypuszczenia. Oto o godzinie 15.45 został zmuszony do odczytania ocen z wychowania fizycznego. Miał wyrzuty sumienia, jednak ani strona tytułowa, ani żadna następna nie były oznaczone sygnaturą "ściśle tajne", więc schował do ukrytej, pod podwójną podszewką marynarki, tajnej kieszonki, szpiegowski aparat fotograficzny i
miniaturowy dyktafon. Tym razem nie musiał zachowywać pozorów.
W tym samym czasie jego syn, nie przeczuwając zbliżającego się zagrożenia, siedział w kuchni i spoglądał leniwie na jedyne okno, rejestrując w fotograficznej pamięci wszystko.
Janusz, po gruntownym zapoznaniu się z treścią strony trzynastej dzienniczka, niebezpiecznie pobladł. Miał słabe serce, więc zachodziło podejrzenie, że może to być początek trzeciego zawału. Pewnie wkroczył do kuchni i rozdarł się na całe gardło:
- Co to, kurwa, jest? Nie wiesz, że dokumenty należy nosić przy sobie? A co by było, gdyby matka się do tego dorwała? Wiesz, co by było?
Spoko, ojciec! - powiedział syn - Matka ma uprawnienia i ostatnio była zamieszana w większe afery.
-Nie będzie żadnego spoko. Wypad z chaty, bo zamorduję. Tylko nie windą!
Słysząc to, syn gwałtownie otworzył okno i opuścił mieszkanie, ponieważ obawiał się zdemaskowania.
Za oknem stała cysterna.
Po pięciu minutach do mieszkania weszła żona nie spodziewając się dramatu, który rozegrał się w tym miejscu dosłownie przed chwilą. Zapytała:
- A gdzie jest nasz syn?
- Jak to gdzie? - filozoficznie zamruczał Janusz - Skoczył na piwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

właściwie nie komentowałam a przeczytałam, więc powinnam chociaż słowo...
najkrócej byłoby: nie

ale w wersji rozwiniętej: óz żart skoczenia na piwo czytałam już gdzieś, dlatego wydał mi się spalony i być może dlatego nie przyjęłam go entuzjastycznie, poza tym jak entuzjastycznie przyjąć śmierć? no ja rozumiem, czarny humor, ale jakoś mnie nie przekonał. Czyli głównie temat, pomysł na nie, ale reszta bez zastrzeżeń, dobrze się czytało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...