Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Podwarszawskie lasy


Marek.zak1

Rekomendowane odpowiedzi

Czerwone liście, latające muszki,

wszędzie dookoła walają się puszki.

Pije tu się piwo, zostawia butelki,

zanieść do kosza wysiłek zbyt wielki,

 

W lecie, na jesieni, w upał czy też mróz,

najprościej do lasu wywieźć jest gruz.

Dorośli to wiedza, wiedzą też  i dzieci,

najtaniej tutaj wyrzucić jest śmieci.

 

Każdy dookoła ma piękną murawę,

do lasu wyrzuca równo ściętą trawę.

Gdy nadejdzie jesień pełno tu grzybiarzy,

o wielkim prawdziwku każdy grzybiarz marzy.

 

Chodzą po lesie, kozaków szukają,

niejadalne grzyby depczą, przewracają.

Przestraszone jeże w kulki się zwijają,

ktoś je zauważy, z buta wnet dostają.

           

Bardzo lubimy podwarszawskie lasy,

wycieczki, weekendy, biwaki i wczasy.

Od naszej stolicy są przecież tak blisko,

szkoda, że jest to już zwykłe śmietnisko.

 

 

Niestety, jako mieszkaniec Międzylesia, piszę z autopsji.  W torbie martwy duży pies. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam -  bolący temat poruszyłeś Marku - nie było by problemu

gdyby nie patyczkowało się  z kimś kto brudzi  małym mandatem

kara powinna być tak surowa aby inni się bali.

Ale co tam twój apel  - jest ciche przyzwolenie i już.

Wstyd jak cholera że tak jest.

                                                                                                                          Pozd. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

---------------------------------

Tak,  jak mówił Wojciech Młynarski "Róbmy swoje". Tak więc co mogę, to sprzatam, informuje straż miejska, czy nadleśnictwo, no i opisałem to wierszem. Niech poezja też coś zrobi w temacie. Dzięki Waldemarze nad pochyleniem się, bo temat nie dotyczy tylko podwarszawskich lasów. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

--------------------

Witam sąsiadkę. Zgadzam sie, że świadomość rośnie, a dzieci ze szkół pomagają sprzątać lasy i zostawiają info na ten temat.  Jestem na fb na forum Wawer Józefów Otwock gdzie też walczymy o czyste lasy. 

Pozdrawiam serdecznie. Marek

 

 

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @agfka gdybym mieszkała na wsi, też bym sobie chodziła do drewnianego kościółka, od czasu do czasu czegoś wysłuchała:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A skąd Ty to wszystko wiesz, hę? Jaka znów elita. Kto my żyjemy?  Proszę nie narzucaj swojej propagandy i swojego wymiaru dla tego wiersza, chcesz to go skomentuj albo nie, ale daj sobie go czytać na innych poziomach, a nie tylko przez jakąś socialmedialną pararzeczywistość. Jeśli byś tam była, są tam groby moich bliskich. Dziwnie stromo jak na cmentarz. Pozdrawiam serdecznie.  
    • Ładny wiersz. Bieszczady przechowują wiele tajemnic, o których już nikt nie napisze. Pzdr
    • Przedzieram się przez gąszcze traw. W słońcu padającym z ukosa. W zarysie obłoku… W deszczu. Idę.  przemieszczam się jak cienista, senna mara…   Wszędzie wokół radioaktywny pył… Nie zmyły go deszcze. I nie zmyją.   Zbyt głęboko wryła się straszliwa śmierć.   Tam, w tej kępie krzewów, wątłe korzenie. Ostre liście raniące do krwi.   Jestem jak ta barowa ćma, co się miota ze skrzydłami oblepionymi błotem.   To już się działo tyle razy. I dzieje nadal. I wciąż…   Jak te przechadzki wzdłuż żeliwnych rur w podziemiach jakiegoś dawnego życia.   W tej pustej ziemi całują mnie czyjeś lodowate wargi.   Kto tu jest? Czy jest tu kto?   Znowu te same majaki. Mrugają do mnie w oparach absurdu.   Jakbyśmy się znali od lat.   Wlecze mnie po bezdrożach mojej podświadomości cała flotylla niestrudzonych widm.   (Dla nich to żaden mozół)   I mimo powtarzalnych do znudzenia chwytów wciąż daję się na to nabierać.   Bolą mnie już te słowa wypowiadane z metalicznym zgrzytem, w stukocie żelaznych kół.   Kto go wystukuje?   Nie wiem.   W przedziale wagonu, obok, przytula się do mnie pusta przestrzeń.   Skrzydła zasłon omiatają w pędzie skronie…   Dokąd tak jadę w tym szale podróży i gubiąc samego siebie?   Szepty w półmroku. Jakieś ciche westchnienia…   Ktoś coś pisze, próbując ułożyć z rozsypanych fragmentów spójną całość. Pod dyktando sennej zjawy zakutej w mżącą szarymi pikselami zbroję. O twarzy jakoś dziwnie znajomej.   Kto tu jest?   Ja? Ty?   Czy może ktoś jeszcze? Wiesz, nie mam siły wstać.   Przetacza się w tę i z powrotem, po podłodze,  pusta butelka po alkoholu.   Więc leżę, patrząc jak przepływa nade mną to sine oblicze pełne obojętności.     Mówi do mnie, poruszając w milczeniu obrzękłymi ustami.   Tato, to ty?   Nasłuchuję…   Lecz nic. Jedynie pulsująca w uszach cisza. Jakby odkupywał w ten sposób winę za sprowadzenie mnie na ten padół.  Spętany światłem.   I rozpraszał się stopniowo, zamieniał w jednostajny biały szum…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-30)      
    • kwiaty nie mają dla kogo kwitnąć lody pękać ogłuszone świtem szczyty wypiętrzają się nienazywane w szczelinach skał zaciśnięty czas śnieg przemijania opuszczony cmentarz nie dziwi się przywykł boli gdy piękno umiera niepotrzebne
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...