Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Czarne kłęby kruków strzyżą dziobami 
koronkowe obrusy obłoków na stole niebieskim, 
w formie cenzury... , niczym niszczarka aktów chrztu 
w zakrystii....(bo RODO) i z szybkością ulatujących
dusz w trakcie jednego uderzenia serca. 
Resztki białych dzieł wyobraźni spłonął w piecu kaflowym Pana, 
który niesie światło.Tako znikną za horyzontem historii.

 

Pogryzione, obdarte z pagonów i z orderów za 
walki o normalność wśród białej rodziny chmury, 
tryskają żalu diamentowym brokatem, lśniącym, 
jak tragizm rozbitych cząstek świątecznych bombek.
Przeszywają serca  mgłą, powstałą przez różnice 
między nastrojami Ich a Ziemi, na której krzyk 
zagubionych dobrych uczynków, tnących własne żyły, 
echo niesie...

 

Krzywda wszak znajduje obraz w każdym domu. 
Nie jest Mona Lisą ani Bitwą Warszawską, 
a ostatnią wieczerzą, gdzie dwanaście puszek 
reaguje dwunastoma dużymi beknięciami..., 
które wydalają alkoholową nadzieję, starczającą 
na dwie stacje drogi krzyżowej, a później zaczyna się 
Piekło - Wykład mądrości gitów więziennych...
Marsjański najazd i liczne porwania logiki myśli
Nie ma to jak w domu !

 

Aż atmosfera świąt wielkanocnych 
z falstartem zmartwychwstała. 
Niepotrzebnym już całunem owinięto 
jej wstyd i cienie czynów czarnych stróży. 
Rytualne jego ciałopalenie oczyściło 
Ich, wymazało krzywdę wyrządzoną 
wolną wolą duchów nocy.
Jedynie ból dokonany dekalogiem
zostaje nieodkupiony...

 

A ludzkość czuje nastrój w trzewiach,
wyciąga szampany i zalewa wcześniej
podsmażoną speedem wątrobę...,
która jedzie na Hepatilu nadziei
i tranie wiary w cuda. 
Detox gra w tle preludium 
ich nowego życia etapu.

 

On za zamkniętymi drzwiami
klubu dla odmieńców,
w wykazie chronicznie zagrażających
przyszłości narodu,
gdzie przez kraty można dostrzec
upadek realności,
Tworzy prototyp miłego światu 
CZŁOWIEKA...

 

Homo Carcerem - Czuje się królem w małej życiowej celi. 
Żywi się czerwonymi, żółtymi i niebieskimi 
tabletkami, które budzą jedyną szanowaną radość.
Dwanaście godzin siedzi w nowoczesnym 
bezruchu, który odpowiada czterem spacerom.
W nocy, gdy przyjdzie godzina snów, to śni, 
a gdy czas przyjdzie otwartych oczów, 
to patrzy jak biegają barany po halach sufitu, 
W wizji nadopiekuńczej filozofii społeczeństw 
Homo Carcerem jest spełniony, bo oddycha...

 

autor: Dawid Rzeszutek

Opublikowano (edytowane)

W trudzie i znoju znalazłemTwój tekst czytając od początku strony po kolei wszystkie inne.

Chociaż nie do końca jestem przekonany czy akurat taka forma  oraz pewne fragmenty tekstu nie powinny ulec korekcie,  Jest to pierwszy tekst który docztałem do końca z zainteresowaniem.Pozdrawiam kkk

Edytowane przez Krzysztof_Kurc (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

doczytałem do tego miejsca i miałem zrezygnować, ale poleciałem dalej i nie żałuję.

Być może kiedyś okaże się, że Homo Carce(rus?) (res?) (pytam, bo rus może źle się kojarzyć) to będzie jedyny jeszcze zachowany gatunek, który nie poddał się żadnym, paradoksalnie "dobrym" kształtująco-wychowawczym zabiegom Inwigilacyjno-nakierunkowującym próbom owładnięcia psychiki schematami procedur, powtarzalnością zachowań, usystematyzowaniu odruchów, powściąganiu agresji i najpaskudniejszej ze wszystkiego - poprawności, w każdej sytuacji i na każdym kroku. Będzie to Sapiens prawdziwe odczuwający, niekiedy chamski i brutalny, innym razem współczujący lub nawet czuły. Dobry tekst, do przemyśleń. Myślę, że i scenariusz filmowy mógłby z tego niezły powstać.

Wracając do tego, co mnie zatrzymało - drobiazg, literówka zapewne. Wydaje mi się, że powinno być:

 - "Resztki białych dzieł wyobraźni spłoną w piecu kaflowym Pana" 

Pozdrawiam.

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj, 

Miło słyszeć, że tekst cię zaciekawił. Co do korekty, to pewnie znalazłoby się kilka miejsc. Mam jednak zasadę, którą tylko czasem łamię, że nie moderuje "dzieł chwili". To był w dużej mierze spontan, nieco podporządkowany "pewnej" logice i chciałbym by tak zostało. Jest to trochę jak z obrazem, raz namalowany już nie podlega korektom, dziękuje za poświęcony czas i zapraszam po więcej...  

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj, 

 

Zgadam się, że patrząc z tej ciekawej perspektywy (rus) nie brzmi dobrze, ale z łaciny jestem kiepski, więc już musi zostać jak jest. Cieszę się, że kontynuując czytanie się nie zawiodłeś... chciałem napisać coś obszernego i lecąc na spontanie dość dużym, wyszło jak wyszło... jak sam zresztą widziałeś. Miło mi, że to coś, co napisałem w jakiś sposób cię urzekło... A jeśli chodzi o scenariusze filmowe, to kupiłem niedawno książkę o tym jak je pisać i być może kiedyś się tym tekstem zainspiruje, choć jeszcze nie wiem czy to możliwe... 

 

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...