Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ZASTĄPIĆ ŚMIERĆ

 


Zostawiłam za sobą tyle śladów,
tyle wspomnień, tyle łez...
Nie wiem, czy opłaca się ciebie kochać.
Miłość przypomina niewidomego,
który boi się ciemności i zgubił białą laskę.
Bóg szepnął mi, że koniec świata już dawno nastąpił,
tylko nikt tego nie zauważył.
Nikt nie spostrzegł, jak umiera ostatni człowiek.
Widziałam ostatnio ogłoszenie: "Oddam życie w dobre ręce".
Jak długo jeszcze będziemy unikać śmierci?
Czy nadzieja nam pomoże?
Taki zwykły sen, a potrafi być ciekawszy od prawdy!
Balansuję na cienkiej linii pomiędzy
współczuciem a bólem;
jak długo będziesz mnie karmił tym marzeniem?
Tą niewinną mrzonką, którą tak długo hodowałeś?
Z radości rozbolały mnie łzy;
czy warto się żegnać, skoro rozstajemy się na wieczność?
Chciałabym poznać zapach twoich słów,
ale ty pilnie ich strzeżesz.
Wyobrażałeś sobie, żeby pewnego razu zastąpić śmierć?
Myślę, że świat byłby wtedy lepszy...

 

***

 

A tak wygląda mój tomik, który wkrótce będzie dostępny w księgarniach.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

Po pierwsze chcę pogratulować; bardzo ładnie wydany tomik. Podoba mi się okładka, taka nastrojowa.

 

Przypomniał mi się Wiersz o końcu świata Czesława Miłosza. Może się mylę ale czuję lekką inspirację tym utworem. 

 

Druga rzecz, która mi się skojarzyła to Anioł śmierci Lermontowa. Przepiekny utwór opowiadający o tym jak tytułowy anioł śmierci, widząc zrozpaczonego kochanka, przywraca do życia jego ukochaną. Więcej nie będę pisał, bo być może kogoś zaintersuję i niepotrzebnie zdradzę resztę fabuły, niemniej jednak po czasie następuje w aniele pewna przemiana, wynikająca z ludzkiej pychy.

 

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Gość Franek K
Opublikowano

Wszystko pięknie. Gratulacje. Ale o tych bolących łzach już gdzieś czytałem... FK.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Radosław Ech, pamiętam taką zimę... W wietrze i deszczu, który padał na brudne płachty śniegu, jedyne co widzieliśmy to swoje przyklejone do siebie oczy. Dzięki za przywołanie wspomnień.
    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. @KOBIETA No, różne są opcje. Wiemy, że mamy narzędzia psychometryczne do mierzenia poziomu psychotyczności - solidnie zweryfikowane testy (Eysenck, Minnesota Inventory). Są testy dotyczące kreatywności - pewnie korelują z tymi mierzącymi psychotyczność. I też wypełnianie luk poznawczych własną treścią - w porządku - wszyscy to robimy na codzień funkcjonując w świecie bez pełnych danych. Niebezpieczeństwo jest tylko takie, że treści własne zaczną przeważać nad danymi.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...