Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

I nie masz wątpliwości, że akurat ta objawiona przez kogoś "prawda" jest faktycznie pierwszą w kolejności prawdą według ks. prof. Józefa Tischnera - czyli "świętą prawdą" ..? A może to któraś z kolejnych? ("taka" prawda, lub g...no prawda)?!!!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak, co do "prawd" przekazywanych przez kogoś mam wątpliwości, bo według mnie prawda, prawda życia, o której piszę objawia się sama - w jego wydarzeniach. Na przykład doświadczając, że ktoś, kto mnie kochał, mnie opuszcza, rozpoznaję, że związki ludzkie (też te ze mną) mogą być nietrwałe, i że ludzka miłość (tez tej osoby) jest niedoskonała. Gdy naglę zachoruję, rozpoznaję swoją kruchość, i to, że nie mam nad moim stanem pełnej władzy. Prawda, o której piszę, to nie opinie innych, ale objawiająca się mi w doświadczeniach życia rzeczywistość, to korektura moich wyobrażeń, iluzji i złudzeń.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Chcesz myśleć...

Zapraszam do tańca, zatańcz zgrabnie, weź zakręt delikatnie ...

A parkiet na Hydepark tekst Polmana na początku listy.

Jest okazja pomyśleć, nie o motylkach...

I jak taniec, zgrabny?

Zakręt wzięty delikatnie?

Pozdrawiam :-)

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Moją odpowiedź na to, o jaki rodzaj obchodzenia się z prawdą i jaką prawdą mi w wierszu chodzi znajdziesz w moich komentarzach powyżej, jeśli miałbyś chęć w nich poczytać :)

 

W skrócie powiem tylko, że n a pewno nie chodzi o "motylki", bo one nie zmusiłyby mnie do zakrętu na drodze życia. To, co poruszasz w twoim tekście wydaje mi się być innym sposobem odnoszenia się do prawdy - jest jej doszukiwaniem się, jej obroną, jej ujawnianiem tam, gdzie czuje się jej brak. To też jest ważne i potrzebne i też przeze mnie w odpowiednich sytuacjach praktykowane.  Robię to na przykład teraz, odpowiadając Ci. :) Bo w moim wierszu piszę o obchodzeniu się z prawdą, która samoczynnie mnie dopada, zaskakuje, która mi się objawia. Pełniej wyjaśniają to moje poprzednie komentarze. Pozdrawiam.

Opublikowano

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja pisałem w odpowiedzi na Twój tytuł wiersza.

Bo była okazja pomyśleć o czymś co się dzieje tu i teraz.

To było zaproszenie na konkretną godzinę i do konkretnego tańca.

Czy ten mój tekst jest dla Ciebie  możliwy do "przetrawienia".

Jestem ciekaw opinii kogoś z boku.

Pozdrawiam :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rozumiem - poczułeś się zaproszony tytułem mojego wiersza do tego, żeby zaprosić mnie do twojego tekstu :)

 

Z jego wstępem się zgadzam, ale nie będę w stanie zanurzyć się w jego szczegółową treść. Nie tak bardzo, bo oderwałoby mnie to od tematów, które mnie obecnie zaprosiły, od prawd, na których trop skierowało mnie własne życie. Mam wrażenie, że każdy z nas jest na jakimś tropie czy kilku tropach prawdy, i często czuje się na nich samotny. Ale powinniśmy o tym mówić, zapraszać innych do dialogu, jednak wiedząc, że włączą się w niego tylko ci, którzy są na podobnym tropie. Tak do tego podchodzę i ciesze się, gdy znajdzie się chociaż  jedna osoba, która się do mnie przyłączy (jak pod tym wierszem) i choć na chwilę. To wspólne rozniecanie światła jest piękne, dlatego dobrze rozumiem twoja potrzebę :) Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Chyba już czytałam ten wiersz... Czy jest twój? Rozumiem jego przesłanie, jednak i ono nie jest chyba w pełni zgodne z prawdą, bo o ile wiem dzieciństwo Hitlera i jego dom rodzinny, jego "wychowywanie" od początku  dalekie były od takiej sielanki. Co nie znaczy, że biorę go w obronę. Biorę w obronę prawdę, którą jego biografia objawia mi inaczej. Ale na pewno jako noworodek i niemowlę był jeszcze niewinny, jak każdy człowiek. I na pewno uświadomienie sobie tego, w jaki sposób taka niewinność w toku życia może zostać zamieniona w jej przeciwność jest szokująca. I to robi ten wiersz. Pozdrawiam.

Opublikowano

Dziękuje, że choć troszeczkę może myślałaś, że to moje :-)

Za cienki jestem na taki wiersz.

To Szymborska. Usunąłem go, on był dla Ciebie, a Ty go już zobaczyłaś :-)

Pozdrawiam:-)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • To miło mi niezmiernie :)  Dziękuję :)   Pozdrawiam i składam najlepsze noworoczne życzenia :)   @Radosław   Tobie również!    Serdeczności :)   Deo  
    • @violetta  Viola masz piękny kolor ścian w mieszkaniu, i miniatura przednia. Pozdrawiam.
    • Zatracenie    Spełnienie    Uwielbienie    Czyste sumienie    A na nowy rok?   Tylko jedno marzenie    O miłości, która góry przenosi   I daje wiatr w żagle...    
    • Prowadzisz mnie gładko przez rozświetlone miasto. Ty i ja na tylnym siedzeniu w szampańskiej czerwieni zlizuję brokat z twoich ust. Dzisiaj tankujemy do pełna.!  Wyczuwam podniecającą nieśmiałość, oddaję kluczyki  dwa tysiące porywających koni pod maską.   Na drodze dwadzieścia sześć, prosto przed siebie.!      ;)    Szczęśliwego Nowego Roku.!                 
    • Jeden po drugim rwę płatki stokrotki. Zdaje mi się, że sama nic nie powiesz. Trzeci po czwartym rwę stokrotki płatki. Zza horyzontu wyjawia się człowiek, Wygląda tak obco jak ja - ujadam. On zaś przemawia moim, ludzkim głosem. Rysuje się w jego słowach obawa. Zakładam opaskę na śpiące oczy.   Stokrotki płatki spadają na ziemię Coraz to wolniej, im bliżej do końca. Ta rozjeżdża się w nogach - kuleje, Rozchwiana iskrami mdlejącego słońca. I o wszystkim chce mi się zapominać. Nie jestem pewny czy cię oskarżyłem, (siódmy po ósmym płat stokrotki zrywam), Czy chwilę temu nazwałem cię kurwą.   Stanąłem z kwiatem obdartym ze skóry Przed miejscem, które leżało odłogiem. Nic nie znaczy jego sąd ostateczny. Liczyć skończyłem w procesu połowie. Zjednoczył się z nim w swoim obszarpaństwie. Zaczął wtem tłuc w mojej klatce piersiowej. Zapytałem go - jak zabić Goliata? Odrzekł, że nic się nigdy nie wyjaśni.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...