Nie wiem, dlaczego.
Byłem wierny - pachniałem twoimi rękami,
znałem każdy cień twojego głosu.
W lesie pachniało wolnością.
Myślałem: pójdziemy dalej.
Ty się odwróciłeś.
Drut zasyczał złośliwie - jak wąż.
Zostałem sam.
Pod drzewem, które nie zna imion.
Wyczułem twój ślad w wietrze -
jeszcze jeden oddech,
jeszcze jeden cud, który nie przyszedł.
Świat odsunął się ode mnie
jak woda od kamienia,
który przestał być potrzebny rzece.
Patrzyłem,
jak słońce kładzie się na mchu
i odpływa - w ciemność nocy.
Nie rozumiałem,
czemu ziemia jest taka zimna,
czemu nie wołasz mnie już po imieniu.
Jakby wszystkie liście
straciły sens drżenia,
a wiatr zapomniał, że istnieje powietrze.
Kiedy noc przyszła,
słuchałem własnego serca -
biło jak kij w blaszanym wiadrze.
A we mnie rosła cisza -
jak w drzewie,
które uczy się oddychać w ciemności.
Cicho.
Coraz ciszej.
Cisza ciemnieje.
A potem wszystko się rozpłynęło:
mój głos,
mój zapach,
mój świat.
Tylko drzewo zostało.
I cisza.
Echo ludzkiego kroku -
ostatnie, co kochałem.
czy można kraść
będąc bogatym
kochać nie znając
żadnych uczuć
czy można umrzeć
dla zabawy płakać
będąc chamem
do bólu
czy warto żyć gdy
się nie chce czy
świat musi być
trudnym
czy warto jest pytać
znając odpowiedz
czy może lepiej
głupa udawać
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się