Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam -  jest super nic dodać nic ująć by nie popsuć...

bo co wówczas  czyli części zamienne...

                                                                                                      Dużo miłego ci życzę. 

                                

Opublikowano

Zepsuty czas jest super. Bardzo fajny koncept. Technologia dzisiaj osacza człowieka i sprawia, że życie gna, bo wszystko dziś musi być dostępne od zaraz, na już. Ależ mnie to wkurza. 

 

 

...ale protezy i zastawki czy stenty są spoko, bo ratują życie.

 

...a wirtualna rzeczywistość? No ktoż nie chciałby być Nijo z Matriksa, choć na chwilę? ;)

 

 

Opublikowano

Zdenerwował mnie ten wiersz. Sztuczne serce czy dializa to nie jest operacja plastyczna ku chwale próżności, czy technologii, to nie botox party. Zapraszam na 6 i 9 piętro Centrum Zdrowia Dziecka (kardiologia i odpowiednio nefrologia i przeszczepy nerek) i jeszcze na pierwsze - tam są dializy. Proszę tam przeczytać ten wiersz. Popatrzeć się rodzicom w oczy i zapytać się o współczucie dla lodówki, żelazka i pralki.

Sztacheta

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dzięki za docenienie. Oczywiście, te wszystkie sztuczne rzeczy ratują życie, choć tylko doczesne...nie można jednak lekceważyć zdobyczy techniki, bo może ktoś ma żyć dłużej, by czegoś dokonać? Ale... czy można tak w nieskończoność? Wprawdzie sztuczne rzeczy rozkładają się wolniej (np. torebki foliowe :)), jednak rozkładają się. Ten świat to nie wieczność, to wiemy skądinąd. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Przedłużanie życia ma dwa wymiary: w dół (i tam jest koniec i powstrzymanie, choćby technologom śniły się wieczne raje, technologia ma swój koniec, który nazywa się prosto i zrozumiale... ściana :))

Natomiast wzrost w gór(k)ę jest nieograniczony (osobiście mam w dupie, czy ktoś w to wierzy czy nie :))

Dzięki za przeczytanie i czas na refleksję, również pozdrawiam

Opublikowano

Ja osobiście obawiam się jakichkolwiek "ciał obcych" w moim ciele, nawet jeśli poprawiają one jego stan i zdrowie, np. mojego uzębienia... Nie lubię tez okularów, czy kolczyków. Mam wrażenie, że moja natura się przed nimi początkowo broni...

 

Podoba mi się spojrzenie Twojego wiersza, jego "odwrotność", i tez jego zakończenie, w którym nieoczekiwanie zanika różnica między nami a urządzeniami i tym wręcz przestrasza.

Lubię Twoje wiersze, ich wyrazistość i stanowczość :) Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...