Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

przed bramą hurtowni słów

przed świtem staną tłumem

znów dzień potrzebuje słów

będą im krzykiem, szeptem

 

a słowa drżą o swój los

z kim dzisiaj będą, oj z kim…

gdzie dzisiaj trafią, oj gdzie...

czym dzisiaj będą, oj czym…

 

a może dziś będą z kimś

kto zrodzi wokół nas zło

a słów mu potrzeba dziś

by dobrem nazywać zło

 

może trafią na ekran

by je wysiać dla władców

jako nasiona prawdy

albo nasiona kłamców

 

może będą tym szeptem

co przychodzi ostatnim

otulonym już mrokiem

dotknąć czułym wyznaniem

 

a słowa drżą o swój los

z kim dzisiaj będą, oj z kim…

gdzie dzisiaj trafią, oj gdzie…

czym dzisiaj będą, oj czym…

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo ciekawy temat Pan autor poruszył.

Słowa potrafią ciąć jak sztylet albo rozgrzewać serducho jak mocny grzaniec :-) 

Dziś poproszę łagodnie miziające :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

a szkoda, bo pomysł świetny, ma potencjał i myślę, że dałoby się o wiele więcej treści w tym zawrzeć.

Jedno pytanie - dlaczego w pierwszej strofie 2-gi i 4-ty wers tak bardzo odstaje od pozostałych w wierszu, który z założenia, jak rozumiem, miał być rymowany?

Pół biedy, jeśli nie ma go w 1-szym i 3-cim wersie, wtedy nie jest to tak zauważalne. Poza tym ma to sens, przy krótkich wersach, wiersza nie klepie się, jak pacierza. Kiedy ostatni w strofie nie gra, przynajmniej ja mam takie odczucie, zostaje się jak przed ladą w sklepie - ze szczęką (na ladzie), ale bez towaru i wydanej reszty ;)

Dalej jest już prawie ok. i nawet chórek masz, jak u Mickiewicza. Ale znowu trafiam na "ostatnim"/"wyznaniem". No cóż, wybacz, ale znowu sięgam na ladę. :I

Pozdrawiam.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Bardzo dziękuje Janie za Twoje jak zawsze bardzo trafne i wartościowe uwagi.

 

Przyznam, że otworzyłeś mi oczy na pewną kwestię.

Kiedyś dokładniej  przyjrzałem się temu wierszowi Pani Szymborskiej:

 

Nic dwa razy

Autorem utworu jest WISŁAWA SZYMBORSKA

Nic dwa razy się nie zda­rza 
i nie zda­rzy. Z tej przy­czy­ny 
zro­dzi­li­śmy się bez wpra­wy 
i po­mrze­my bez ru­ty­ny. 

Choć­by­śmy ucznia­mi byli 
naj­tęp­szy­mi w szko­le świa­ta, 
nie bę­dzie­my re­pe­to­wać 
żad­nej zimy ani lata. 

Żaden dzień się nie po­wtó­rzy, 
nie ma dwóch po­dob­nych nocy, 
dwóch tych sa­mych po­ca­łun­ków, 
dwóch jed­na­kich spoj­rzeń w oczy. 

Wczo­raj, kie­dy two­je imię 
ktoś wy­mó­wił przy mnie gło­śno, 
tak mi było, jak­by róża 
przez otwar­te wpa­dła okno. 

Dziś, kie­dy je­ste­śmy ra­zem, 
od­wró­ci­łam twarz ku ścia­nie. 
Róża? Jak wy­glą­da róża? 
Czy to kwiat? A może ka­mień? 

Cze­mu ty się, zła go­dzi­no, 
z nie­po­trzeb­nym mie­szasz lę­kiem? 
Je­steś - a więc mu­sisz mi­nąć. 
Mi­niesz - a więc to jest pięk­ne. 

Uśmiech­nię­ci, współ­o­bję­ci 
spró­bu­je­my szu­kać zgo­dy, 
choć róż­ni­my się od sie­bie 
jak dwie kro­ple czy­stej wody. 

 

Właśnie w tym wierszu zauważyłem tenz układ rymów tylko w dwu wierszach. Dwa wiersze w zwrotce są nierymowane.

Nie zauważyłem, że Pani Szymborska rymuje wiersz 2 i 4. (A ja 1 i 3).

To daje autorowi bardzo dużą elastyczność  i forma tak nie krepuje.

Ty Drogi Janie otwierasz mi na to oczy :-)

To rzeczywiście jest ważne. Bardzo dziękuje. Człowiek się całe życie uczy a głupi umrze :-)

Janie ja nie mam Tobie czego wybaczać :-)

Ja Janie mam prośbę!

Pisz do mnie jeszcze (zawsze jak coś tam nowego naskrobię).

Serdecznie pozdrawiam i dziękuję.:-)

 

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Drogi Janie!

Wywołałeś u mnie proces myślowy a to już duży sukces :-)

Potrafię udowodnić, że masz całkowitą rację.

 

Niech zapis postaci "A" oznacza, że to jest symbol wiersza, który się rymuje z wierszem "B".

A zapis tej postaci "a" oznacza wiersz, który się nie rymuje z wierszem "b".

 

Miejmy zwrotkę o układzie rymów:

"a"

"B"

"c"

"D"

 

Jeśli zmienimy formę zapisu na:

"a" "B"

"c" "D"

 

to w efekcie powstaną dwa wiersze o równej ilości zgłosek, które się rymują. Co jest piękne.

 

A w tym moim układzie by było tak:

"A"

"b"

"C"

"d"

 

a po złączeniu:

"A"  "b"

"C"  "d"

 

czyli powstają dwa wiersze o równej liczbie zgłosek, ale nie rymują się. Co nie jest piękne.

 

Jestem z siebie dumny :-)

A teraz naleję sobie pysznej nalewki wiśniowej z zeszłego roku i wypiję za  Twoje zdrowie :-)

Pozdrawiam.

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Już wyjaśniam.

Na przykładzie wiersza Pani Szymborskiej:

 

Choć­by­śmy ucznia­mi byli                                 "a"
naj­tęp­szy­mi w szko­le świa­ta,                          "B"
nie bę­dzie­my re­pe­to­wać                                   "c"

żad­nej zimy ani lata.                                          "D"

 

A teraz zapiszmy to tak:

 

Choć­by­śmy ucznia­mi byli naj­tęp­szy­mi w szko­le świa­ta,        "a" "B"
nie bę­dzie­my re­pe­to­wać żad­nej zimy ani lata                         "c" "D"

 

A w przypadku tym drugim "moim", tej elegancji zachowania rymu po złożeniu wersów nie ma.

 

A jeszcze przykład z mojej "twórczości":

 

 

dziś gdy już stary jestem,

przed nowym rokiem stojąc,

moje na życie równanie

ciągle ma to rozwiązanie:

 

milszym jest mi zapach

porannej czarnej kawy,

niż dźwięk ostrzonego miecza

na wojenne wyprawy

 

 

dziś gdy już stary jestem, przed nowym rokiem stojąc,

moje na życie równanie ciągle ma to rozwiązanie:

 

milszym jest mi zapach porannej czarnej kawy,

niż dźwięk ostrzonego miecza na wojenne wyprawy.

 

I dzięki Tobie Janie wiem, dlaczego moja druga zwrotka brzmi lepiej od pierwszej.

A mogłem to tak napisać:

 

przed nowym rokiem stojąc,

moje na życie równanie

dziś gdy już stary jestem,

ciągle ma to rozwiązanie

 

przed nowym rokiem stojąc, moje na życie równanie

dziś gdy już stary jestem, ciągle ma to rozwiązanie

 

Dzięki :-)

Pozdrawiam :-)

PS.

Głowa OK, wiśnióweczka służyła :-)

 

 

   

 

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...