Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

 

Gdybyśmy mieszkali w jednym mieście

Byłbym narażony na Ciebie

W aptece. Na przejściu dla pieszych.

Albo w tej kawiarni w centrum do której chadzam ja

I każdy czasem chadza więc i Ty byś.

Najpierw niepewne spojrzenie bezruch

Powinnaś skinąć głową i odwrócić się ostatecznie

Odwróciłaś się już dawno.

Ale nie. Zamiast uciec w pozorowanym pośpiechu

Zapytałabyś jak leci i czy córka zdrowa

Bo u Ciebie wszystko w porządku

Wszystko? Wszystko. Wiedziałem.

Jakże by inaczej. Cieszę się.

A potem kupiłbym Ci kawę i częstował innymi kłamstwami.

U mnie leci powoli ale do przodu

Albo bo to przecież na jedno wychodzi

Tak dużo się dzieje, że nie wiem w co ręce włożyć

A przecież nie wplotę ich w Twoje włosy

Jak kiedyś. Kiedyś? Och! Pamiętajmy tylko dobre chwile

Nie, nie mam Ci niczego za złe

(Tu odetchnęłabyś z ulgą, udając przed sobą

Że miałaś jakieś wyrzuty sumienia)

Tak widać musiało być prawda?

I znów poczułbym złość

Na Twoje nieme przyznanie się

Do wiary w fatalizm

I moje - do winy

 

Edytowane przez KompulsywnyPoeta (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pod murami szpitali cisza jest gęstsza niż krzyk. Powietrze pachnie kroplówką i strachem, a ludzie czekają na cud, którego nie ma w kasie, nie ma w kolejce, nie ma w oczach lekarzy, którzy już przestali marzyć o ratunku. Wiatr przewraca kartki skierowań, jakby czytał nekrologi przyszłości. Dzieci gasną na białych oczach nowotworów, a śmierć ma twarz anioła w masce chirurga. Brak pieniędzy waży więcej niż życie. Ich śmiech kona w korytarzach, jak płomień świecy w przeciągu - i nikt nie zdąży przyłożyć dłoni, bo dłoń kosztuje. Serca biją w rytm numerków, ekrany liczą tętno zamiast nadziei, a człowiek rozpływa się w systemie jak sól w formalinie. Kto policzy łzy, których nie ma komu wycierać ? Kto opłacze ludzi, co umierają, zanim zdążą wejść ? Pod drzwiami szpitali zostaje tylko cisza - zimna jak stal szpitalnych łóżek, martwa jak modlitwa, która nie znalazła adresata.      
    • Siedziałem na progu, czytałem książkę, ciekawy nawet, był jej początek. Lecz później przyszedł czas na treść, różnie to było, wrednie też.   Szczęśliwe chwile, to tu, to tam, przechodzeń powiedział, że taki świat.   Dodał coś jeszcze o jakimś piwie, że wypić muszę, co nawarzyłem. A kiedy przyszło do zakończenia, to już nie mogłem nic pozmieniać.   *** Siedzę na progu i czytam książkę, za moment wstanę, zupełnie zwątpię, wtem ktoś podchodzi, o coś mnie pyta, chyba czy tytuł, wreszcie przeczytam?    
    • Wielką rolą i często bywa, że pamiętną i zawsze przerysowaną i zawsze ponad każde siły i zawsze duszy i sercu i głowie za głęboką jest unaocznić jest udowodnić jest przekonująco nakreślić coś w rodzaju czegoś kresu...   Jeśli chcesz spokoju oddechu i myśli weź się raczej za środek lub początek koniec bowiem nie jest na ogół najmilej widziany i zawsze miewa aż za dużo wrogów...   To coś na miarę stania się Marią Antoniną Austryjaczką wśród Królestw...   Warszawa – Stegny, 09.11.2025r.
    • @Migrena nie znam tych ciasteczek, jesteś światowy:) taka muzyczka z gramofonu by się przydała:) i obejrzenie czarno-białego filmu w objęciach:) czytasz z moich myśli:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...