Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Trafiony poprzez naiwność
kiedy spadałem na dno
licząc na twoją bliskość
i ciepłą pomocną dłoń

 

Wierzyłem w twoje zrozumienie
nie wiedząc, że to tabu jest
a moje psychiczne wypalenie
oznacza tej bliskości kres

 

Powrócę z sercem ze stali
pewny siebie, nie mając skruchy
kiedy twój świat się zawali
już też nie dostaniesz otuchy

 

Przeżyjesz smutek beze mnie
tak jak ja dziś przeżywam swój
gdy oboje znajdziemy szczęście
będziesz znów moja, a ja twój

 

Razem dosięgniemy nieba
znowu na kilkanaście dni
po czym nadejdzie potrzeba
podzielić się na: ja i ty

Opublikowano

Proszę pamiętać o jednym. Przestałem opisywać swoje uczucia (tzn ładuje te teksty do szuflady). Miałem w głowie historyjkę, którą próbowałem opisać wierszem i nie da się ukryć, że w ogóle mi nie wyszło. Jak tak teraz patrzę to rzeczywiście jest mielizna.

Ale historia peela, którą miałem w głowie była ciekawa. Facet pomagał wyjść z kryzysu swojej przyjaciółce, która po wyjściu na prostą zrewanżowała się krótkim romansem. Po wszystkim zajęła się własnym życiem, a chłop nie zdając sobie sprawy popadł w podobny dołek gdy stracił bliskość ze swoją przyjaciółką (sam sobie nie zdaję sprawy, że ją zwyczajnie kocha). Ale ma nadzieję, że jeszcze powrócą chociaż do krótkiego romansu gdy oboje będą szczęśliwi. 

 

Nie bez powodu rzadko publikuje, bo piszę coraz gorzej. W dodatku czytanie twórczości innych ludzi (których Bóg obdarował prawdziwym talentem) zaczęło mnie z niewiadomych przyczyn dołować i trochę odpuściłem aktywność. Jednak przełożyłem zwrotnicę na właściwy tor i wracam do zdrowego rozsądku. Nie można się obrażać na innych za własne wady :D

 

Dziękuje za szczerość, bo to jest najważniejsze. Bez szczerej krytyki nie ma motywacji.

Pani Koziorowska chyba lubi lekko mroczne wyznania. Mam pewne drobne problemy, ale uspokaja mnie tworzenie bohaterów, którzy upadli dużo niżej ode mnie więc proszę nie traktować tego typu twórczości zbyt osobiście. To zwykła fikcja literacka. Prowadzę zbyt nudny żywot by warto go było opisać w jakiejkolwiek postaci. Jednak mam dużą wyobraźnie, niestety brak koncentracji do tworzenia opowiadań.

 

Pozdrawiam wszystkich :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Panie Gaźnik za przeproszeniem pleciesz pan trzy po trzy.
Co do talentu - "Narodowy Triumf" czy "Twój Czekan" samo się napisało a może duchy?
Piszesz pan tak samo, może nie czułeś tematu, może słabszy dzień itd. 
Pozdrawiam i czekam na następne Twoje wiersze.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Są ludzie, którym wychodzi raz na kilka lat, a nawet raz w życiu. Paul Anka zdobył sławę dzięki jednemu hitowi. Zespół Boston (złożony z naukowców, a nie muzyków) przeszedł do historii wydając jedną płytę...

 

W moim przypadku rzeczywiście najlepsza twórczość jest pisana jakby moją ręką przez inne osoby. Gdy pisałem "Twój Czekan" nie miałem żadnego pomysłu w głowie. Po prostu nagle pojawił się pomysł by wyciągnąć kartkę i długopis (w pracy)  i po chwili miałem połowę tekstu. Zapomniałem o nim na miesiąc, ale powtórzyła się sytuacja i nagle nie świadomie miałem przed sobą wiersz, w którym sam się zakochałem. Gdybym umiał przełączyć się na taką twórczość bez świadomości to pewnie częściej czułbym satysfakcje, ale to są wyjątkowe chwile uniesienia. Nie znam podobnych sytuacji z opisów innych osób, ale tak właśnie powstają najlepsze moje teksty we własnym mniemaniu. Czasem czuję mus napisania coś "w swoim stylu" i wtedy są to głównie opisy zniszczonych bohaterów lub proste gierki słowne, których nie warto przytaczać.

 

Ale dziękuje za wiarę we mnie, której od pewnego czasu sam nie posiadam. Jestem w trakcie zmiany terapeuty i może od przyszłego roku będzie już pod tym względem lepiej. Było by pięknie gdybym nauczył się pisać lepsze teksty bez użycia euforii hipomanii, której sam nie rozumiem :) 

Opublikowano

Najlepszym terapeutą jest człowiek sam dla siebie. Nikt go nie zrozumie tak jak on sam. I nie oszukujmy się, na kanapie u psychologa podaje się tylko część prawdy...po co go martwić i odkryć że ni w ząb nie pojmuje problemu. I zafundować sobie szok, no bo kto teraz pomoże  :)) 

Zwykla prawda schowana jest w kilku twierdzeniach. Jeśli sobie nie pomożesz Sam, to nikt ci pomoże. Nie przerzucaj odpowiedzialności za siebie na innych. Jesteś tylko ich pracą, dochodową ale jako człowiek nie liczysz się wcale. Podmiot finansowy...

 

Dołowanie przez wiersze innych? Tego nie znam ale doświadczam okresowej niechęci czytania utworów, szczególnie tam gdzie ludzie są tak cholernie szczęśliwi ;) No bo mi to przeszkadza :)

 

Prostota wiersza (?) jest odbiciem prostoty życia. Bo życie Mr Gaźnik jest proste jak sznurek i tylko człowiek komplikuje je do niebotycznych granic. Ciesz się wrażliwością...nie każdemu jest dane.

A kto powiedział, że to My nie jesteśmy Normalni? :))

 

Teraz już wiesz na pewno, że nigdy mnie nie spotkałeś ;p

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Długi czas uważałem tak samo, ale przestałem sobie radzić ze swoimi problemami. Nie mam tytanowej psychiki, a z wiekiem pękam coraz silniej. Do tego świadomość pogłębiania się problemów wbrew wszystkiemu jest takim perpetuum mobile. Wykonuję krok w przód prąc z całych świat, a wiatr mnie znosi 3 kroki w tył... 

Z terapeutami jest inny problem. Wielu z nich nie powinno nimi nigdy zostać. Duża część ludzi, którzy pomyśleli, że zrobią sobie łatwe studia. A Ci, którzy kierowali się pasją najczęściej sami mają ogromne problemy emocjonalne i właśnie z tego powodu interesują się tematem. Ładnie to opisała Pani Olga Tokarczuk... Zresztą sam znam te tematy lepiej niż wielu psychologów, psychiatrów czy psychoterapeutów z powodu tego, że mi na tej dziedzinie zwyczajnie zależy.

 

Nie wiem jaka jest Pani wiedza w tym zakresie, wiem że dla wielu ludzi problemy emocjonalne/psychiczne są wyimaginowane. A ja wiem, że jest inaczej. To są też problemy psychiczne, pewne obszary naszego organizmu nie funkcjonują prawidłowo przez co inaczej wygląda gospodarka hormonami odpowiadającymi za odczuwanie szczęścia czy regeneracje umysłu itd.

 

Raczej o tym nie wspominam, ale wczoraj rozmawiając z jednym z przyjaciół, którzy udzielają się też na tym forum opisałem tę sytuacje i dziś nie rozumiem dlaczego się tego wstydziłem przez tyle lat.

"Miałem wiele pecha w roku 1993, zostałem kopnięty przez krowę i straciłem mowę. Kilka miesięcy później po zatruciu przeżyłem śmierć kliniczną (byłem dwukrotnie reanimowany) po czym zapadłem w śpiączce. Po wyjściu ze śpiączki stałem się gadułą, ale jednak doszło do drobnych uszkodzeń w moim mózgu. Od 3 roku życia mam problemy z koncentracją, pamięcią krótkotrwałą... Lekarze twierdzą, że reszta moich problemów nie wynika z tego, ale sam nie jestem pewny. Miałem od dzieciństwa nerwice natręctw, psychodeliczne sny i drobne przejawy cyklotymii (żaden psycholog i psychiatra nie jest w stanie w to uwierzyć, że zaczęło się tak prędko). Z powodu nietypowych wad lekarze szybko rezygnują z prób leczenia mnie i nigdy nie przeszedłem dobrej terapii, jestem uznawany za kłamcę, co pogłębia moje problemy."

To jest ciężka dziedzina medyczna ze względu na kiepskie metody empiryczne, ale tego typu choroby nie są fikcyjne i nikt ich sobie sam nie wmówił. Żałuję, że nie mogę w swoim mieszkaniu zamontować worka treningowego, niezwykle odpręża pięściarskie obijanie "swoich demonów" :D :D :D

Opublikowano

No i nie twierdziłem, że się z Panią kiedykolwiek spotkałem. Skojarzyłem Pani twórczość z pewną dziewczyną, którą poznałem na jednym z serwisów poetyckich, które odwiedziłem przed orgiem. Z jednej strony żałuję, że jest inaczej, a z drugiej mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mieli okazje wymienić się poglądami. Jestem sentymentalny, ale ludzie nie chcą ze mną utrzymywać bliższych relacji. Przez to tęsknie za wieloma ludźmi, którzy pewnie by mnie za to wyśmiali lub też źle odczuli takie intencje. Jednak nie jestem nachalny, znam swoje miejsce w szeregu i jeśli kogoś krępuje moja nadpobudliwa reakcja łatwo mnie stonować bez sprawiania mi przykrości - smutna to bywa jedynie ignorancja ludzi, z którymi zjadłem beczkę soli i nagle postanowili mnie zignorować. Na swoje szczęście takich większych przyjaźni od 2 lat nie utrzymuje i cieszy mnie poznawanie nowych osób. Na świecie jest ponad 7.6 mld ludzi. Skoro nie mogę się przyjaźnić z żadnym z nich, to chociaż chciałbym poznać w minimalnym stopniu 1,5 mln ;) Pozdrawiam i przepraszam za słowotok. Czasami tak mam :D

Opublikowano

Gadulstwa w wierszach nie ma :))

Poważnie...są w tych słowach momenty, które nas łączą. Im więcej słyszę tym więcej wspólnego internetowego powiązania. Internet ma to do siebie...

Odpisałam u siebie :))

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mam to do siebie, że potrafię się zamknąć we własnej skorupie niczym żółw, ale gdy już z niej wyjdę to ryczę głośniej od lwa a i odwagi mam więcej od Króla :) 

 

Bardzo miło usłyszeć tak pozytywne słowa od mądrej kobiety. To rokuje pozytywne relacje :)

Opublikowano

Tak, przed nami miesiąc miodowy , a później piekło codzienności :)

Mam koszmarną cechę internetowego charakteru  i regularnie wyrzucam wiersze już opublikowane. Niestety,  nie zdążył pan przeczytać tego, co napisałam pod ostatnimi wierszami w odpowiedzi na pana komentarze. Filozoficzne konstatuję,  że widocznie tak miało być :))

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeżeli ten miesiąc rzeczywiście potrwa miesiąc to zrobię wszystko by osłodził Pani całe dekady codzienności z szaleńcem. Nie wiem dlaczego tak wyszło, szukam tych Pani komentarzy już dłuższą chwilę rezygnując z przelania pewnych twórczych myśli i niestety wciąż są zakamuflowane przede mną :( 

Opublikowano

Proponuję przelać twórcze myśli póki są w łatwo dostępnej, płynno - lotnej strukturze. 

I żadnych obietnic...w życiu nie ma nic pewnego poza śmiercią. Jedyne w co wierzę, że przyjdzie :))

 

Chociaż ostatnio usłyszałam, jak na złość, beznadziejny księgarski kawał,  na bazie "schyłku literatury". I ten kawał poddaje w wątpliwość nawet ten pewnik.

 

Pożegnać się teraz wypada :))

życzę bezsennej nocy ;)

Opublikowano

Ma Pani całkowitą rację. Od dwóch dni miałem prosty wiersz w głowie i licząc na kolejne zwrotki olewałem jego spisanie, a teraz ni umiem sobie przypomnieć jednego ze zdań po środku :D Pewnie rano sobie przypomnę :)

 

Nie rozumiem o co chodzi z kawałem, który Pani usłyszała jednak jak chodzi o wielkich twórców to ich się śmierć nie ima, a czasem wręcz dodaję żywotności :)

 

Dobranoc. Wiele przecierpiałem z powodu bezsenności, a te nie przespane w pozytywnym znaczeniu są już niestety dawno poza mną. Ale dziękuje i życzę snów kolorowych jak skittlesy :D

  • 2 miesiące temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...