Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

O rytmie w wierszu


Polman

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Ostatnio dotarła do mnie pewna refleksja.

 

Już wyjaśniam.

Zrobię to na przykładzie wiersza Pani Szymborskiej:

 

Choć­by­śmy ucznia­mi byli                                 "wiersz a"
naj­tęp­szy­mi w szko­le świa­ta,                          "wiersz B"
nie bę­dzie­my re­pe­to­wać                                   "wiersz c"

żad­nej zimy ani lata.                                          "wiersz D"

 

A teraz zapiszmy ten tekst tak:

"wiersz a" "wiersz B"

"wiersz c" "wiersz D"

 

Choć­by­śmy ucznia­mi byli naj­tęp­szy­mi w szko­le świa­ta,        "a" "B"
nie bę­dzie­my re­pe­to­wać żad­nej zimy ani lata                         "c" "D"

 

W tym przypadku mamy elegancję polegającą na zachowaniu rymu po złożeniu wersów.

 

A teraz przykład z mojej "twórczości":

 

dziś gdy już stary jestem,

przed nowym rokiem stojąc,

moje na życie równanie

ciągle ma to rozwiązanie:

 

milszym jest mi zapach

porannej czarnej kawy,

niż dźwięk ostrzonego miecza

na wojenne wyprawy

 

 

dziś gdy już stary jestem, przed nowym rokiem stojąc,

moje na życie równanie ciągle ma to rozwiązanie:

 

milszym jest mi zapach porannej czarnej kawy,

niż dźwięk ostrzonego miecza na wojenne wyprawy.

 

Dlaczego moja druga zwrotka brzmi lepiej od pierwszej?

 

A mogłem to tak napisać:

 

przed nowym rokiem stojąc,

moje na życie równanie

dziś gdy już stary jestem,

ciągle ma to rozwiązanie

 

przed nowym rokiem stojąc, moje na życie równanie

dziś gdy już stary jestem, ciągle ma to rozwiązanie

 

I chyba by było lepiej.


To jest przewaga układu rymów:

ABCB
nad np. układem:

ABCC

 

Gdzieś doczytałem, że układ rymów w wierszach parzystych:

ABCB

był powszechny w poezji chińskiej, w Europie rzadziej spotykany.

A u Pani Szymborskiej ma w cytowanym wierszu zastosowanie.

 

 

Człowiek się całe życie musi uczyć :-)

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś wróciłem jeszcze raz do wiersza:

nikt nam czasu nie zawróci,

był on tu podany troszeczkę wcześniej.

 

Formę i rytm doprowadziłem w mojej skromnej opinii do "miód malina" :-)

 

=  to zgłoska akcentowana

-   to zgłoska nieakcentowana

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ta moja uwaga będzie raczej na pograniczu zagadnienia rytmu w wierszu. Ja to nazywam dla siebie samego „rytmem poezji”.

Wyjaśnię to na przykładzie fragmentu wiersza, nazwijmy to nieznanego autora, którego fragment zamieszczam poniżej.

 

Atak paniki

 

Powiedz mi, lęku, czego ode mnie chcesz?
Chcesz, bym cierpiała?
Przecież cierpię, a ty i tak nie odpuszczasz. 
Cierpię również wtedy, kiedy ciebie nie ma.
Bo nawet, gdy ciebie nie ma, 
i tak się ciebie spodziewam, 
więc to tak, jakbyś wciąż tu był.

 

W tym fragmencie podkreśliłem pewne wyrażenia.

Te i podobne są powszechnie spotykane w wielu tekstach na forum.

One mi strasznie nie pasują do ogólnego rytmu, który niesie utwór poetycki.

Ja to w swoim amatorskim języku technokraty nazywam pisaniem wiersza prozą.

 

A gdy takich form unikać, choćby tak jak poniżej, to czy nie czuć wtedy w takim tekście choć odrobinę bardziej rytmiki utworu poetyckiego?

 

Powiedz lęku czego chcesz?

Bym cierpiała?

Cierpię, ty nie odpuścisz.

Cierpię, gdy jestem sama…

Spodziewam się ciebie…

To tak jakbyś wciąż tu był…

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Gdy pisałem Litanię do lepszego świata coś zauważyłem.

Chciałem o tym kilka słów.

 

Oto jej fragment:

 

Ujrzałem wózek pełen rzeczy                          

Obok nie było mu włodarza...

Człowieka - on tu był nędzarzem                    

On przeżył – taki los szczęściarza

 

Dziś z zadumą  patrzę na ten dziwny obraz                          

W szybie czterokołowego dobrobytu

Gdy nawigację ustawioną mam w wierze

By żyć w spokoju a i z drobiną szyku

 

Lecz myśl ta cicho wraca do mnie                    

Myśl tak natrętna co przeraża                       

Że  kiedyś znów u wózka dyszla             

Ujrzymy świeżą twarz nędzarza

          

Piszę dziś słowa tej litanii                                

By myśl tą wstrętną w dal odprawić  

Litanii do lepszego świata    

Chcąc odrobinę świat poprawić                 

 

Gdy chociaż linię z tej litanii                 

Co dnia darujesz dobru świata

Tak sercu Twoim może wzrosnąć       

Codzienna troska o los świata 

 

Tekst ma pięć zwrotek.

Wiersz ma swój rytm. Ale jedna zwrotka jest troszkę inna. Myślę o drugiej.

Tutaj patrzę przez szybę samochodu na pomnik na toruńskim placu. I jest to zwrotka mojej refleksji. W niej rytm powinien zwolnić.

Zwrotki inne niż druga są napisane dziewięciozgłoskowcem. Ich rytm jest dość wartki.

W drugiej zwrotce użyłem zwrotu, który chciałem koniecznie zachować:

 

W szybie czterokołowego dobrobytu

 

Nijak nie mogłem zachować dziewięciu zgłosek w tej linii.

Początkowo dwa wiersze były dwunastozgłoskowe a dwa dziewięciozgłoskowe. Ale potem przeszedłem w całej zwrotce na dwunastozgłoskowiec.

 

I tej kwestii dotyczy moja uwaga.

W drugiej zwrotce rytm w moim odczuciu wyraźnie zwolnił i jest odpowiedni dla sytuacji, w której chciałem pokazać w wierszu refleksję.

 

I to jest to moje spostrzeżenie:

mniej zgłosek w linii wiesza, to rytm szybszy, więcej zgłosek w linii wiersza, to rytm wolniejszy, bardziej odpowiedni do refleksji i zadumy.

 

Ale to tylko moje odczucie :-)

Ty może masz inne…

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz spróbuje napisać kilka słów o rytmie w wierszu białym.

Nie mam pojęcia, czy w ogóle takie pojęcie istnieje :-)

Czuje się trochę jak rzeźnik amator, który ma rozebrać właśnie ubitego świniaka :-)

 

Co mi przychodzi w tym temacie do głowy?

 

A na początek coś takiego.

 

Poniżej jest napisany dwukrotnie ten sam tekst, różni je sposób zapisu.

To jest ten sam tekst.

  

to był dobry dzień,

byłem miły dla żony,

poszedłem na spacer z wnuczkami,

zjedliśmy razem śniadanie, obiad i kolację,

nie zrobiłem nikomu nic niemiłego ,

gdy zapukała ta nieznana pani

z prośbą o pomoc

miałem przygotowane w szufladzie 5 zł,

usłyszałem w sobie ten miły głos

jestem porządnym człowiekiem…

 

jestem porządnym człowiekiem

na planecie, na której

podając co 10 sekund bułkę

każdemu dziś skrajnie głodnemu człowiekowi

musiałbym żyć 400 lat…

 

 

To był dobry dzień, byłem miły dla żony, poszedłem na spacer z wnuczkami, zjedliśmy razem śniadanie, obiad i kolację, nie zrobiłem nikomu nic niemiłego.

Gdy zapukała ta nieznana pani z prośbą o pomoc miałem przygotowane w szufladzie 5 zł.

Usłyszałem w sobie ten miły głos - Jestem porządnym człowiekiem…

- Jestem porządnym człowiekiem na planecie, na której podając co 10 sekund bułkę każdemu dziś skrajnie głodnemu człowiekowi musiałbym żyć 400 lat…

 

Czy nie masz wrażenia, że ten pierwszy jest wierszem a ten drugi jest prozą (i to jako proza niezgorzej wygląda).

 

Zapis fragmentu  tekstu w drugiej formie w postaci:

To był dobry dzień, byłem miły dla żony, poszedłem na spacer z wnuczkami, zjedliśmy razem śniadanie, obiad i kolację, nie zrobiłem nikomu nic niemiłego.”

odbieram jako jeden kompletny obraz opisujący dobry dzień porządnego człowieka, jako pewną całość.

 

Natomiast taka redakcja:

 

        „to był dobry dzień,

         byłem miły dla żony,

         poszedłem na spacer z wnuczkami,

         zjedliśmy razem śniadanie, obiad i kolację,

         nie zrobiłem nikomu nic niemiłego”

 

jest listą konkretnych, pojedynczych zdarzeń z pewnego dnia, tworzących dobry dzień porządnego człowieka.

 

Podobnie jest z końcowa częścią tekstu:

 

„- Jestem porządnym człowiekiem na planecie, na której podając co 10 sekund bułkę każdemu dziś skrajnie głodnemu człowiekowi musiałbym żyć 400 lat…”

 

Ten zapis jest formą ogólnej refleksji.

 Natomiast zapis:

 

        jestem porządnym człowiekiem

        na planecie, na której

        podając co 10 sekund bułkę

        każdemu dziś skrajnie głodnemu człowiekowi

        musiałbym żyć 400 lat…

 

ma taka cechę, że każda linia dotyczy innej myśli, innego elementu, tekst podany w tej postaci każe pomyśleć o każdym
z tych elementów osobno.

 

I tak rodzą się moje myśli:

- porządny człowiek

- moja planeta

- bułka, 10 sekund

- głody człowiek

- 400 lat

W każdej linii myśl dotyczy innej kwestii, myśli są wyraźnie od siebie oddzielone.

 

I w tym tkwi myślę ta różnica.

 

Podsumowując.

W wierszu białym nie mamy rytmu zbudowanego na strukturze, myślę tu o rymie, średniówce, regularnej budowie opartej na zwrotce.

 W wierszu białym rytm nadaje redakcja tekstu i sztuka ekspozycji myśli.

 Ale czy tak jest naprawdę? :-)

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze zagadka.

Czy to jest proza?

Kto to napisał?

 

 

Po każ­dej woj­nie ktoś musi po­sprzą­tać . Jaki taki po­rza­dek sam się prze­cież nie zrobi. Ktoś musi ze­pchnąć gru­zy na po­bo­cza dróg, żeby mo­gły prze­je­chać wozy peł­ne tru­pów. Ktoś musi grzę­znąć w szla­mie i po­pie­le, sprę­ży­nach ka­nap, drza­zgach szkła i krwa­wych szma­tach. Ktoś musi przy­wlec bel­kę do pod­par­cia ścia­ny, ktoś oszklić okno i osa­dzić drzwi na za­wia­sach. 

Fo­to­ge­nicz­ne to nie jest i wy­ma­ga lat. 

Wszyst­kie ka­me­ry wy­je­cha­ły już na inną woj­nę. Mo­sty trze­ba z po­wro­tem i dwor­ce na nowo. W strzę­pach będą rę­ka­wy od za­ka­sy­wa­nia. Ktoś z mio­tłą w rę­kach wspo­mi­na jesz­cze jak było. Ktoś słu­cha przy­ta­ku­je nie urwa­ną gło­wą. Ale już w ich po­bli­żu za­czną krę­cić się tacy, któ­rych to bę­dzie nu­dzić. Ktoś cza­sem jesz­cze wy­ko­pie spod krza­ka prze­żar­te rdzą ar­gu­men­ty i po­prze­no­si je na stos od­pad­ków. Ci, co wie­dzie­li o co tu­taj szło, mu­szą ustą­pić miej­sca tym, co wie­dzą mało. I mniej niz mało. I wresz­cie tyle co nic. 

W tra­wie, któ­ra po­ro­sła przy­czy­ny i skut­ki, musi ktoś so­bie le­żeć z kło­sem w zębach i ga­pić się na chmu­ry. 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

`

A tak wygląda oryginał.

 

Koniec i początek

 

Po każ­dej woj­nie 
ktoś musi po­sprzą­tać 
Jaki taki po­rza­dek 
sam się prze­cież nie zro­bi. 

Ktoś musi ze­pchnąć gru­zy 
na po­bo­cza dróg, 
żeby mo­gły prze­je­chać 
wozy peł­ne tru­pów. 

Ktoś musi grzę­znąć 
w szla­mie i po­pie­le, 
sprę­ży­nach ka­nap, 
drza­zgach szkła 
i krwa­wych szma­tach. 

Ktoś musi przy­wlec bel­kę 
do pod­par­cia ścia­ny, 
ktoś oszklić okno 
i osa­dzić drzwi na za­wia­sach. 

Fo­to­ge­nicz­ne to nie jest 
i wy­ma­ga lat. 
Wszyst­kie ka­me­ry wy­je­cha­ły już 
na inną woj­nę. 

Mo­sty trze­ba z po­wro­tem 
i dwor­ce na nowo. 
W strzę­pach będą rę­ka­wy 
od za­ka­sy­wa­nia. 

Ktoś z mio­tłą w rę­kach 
wspo­mi­na jesz­cze jak było. 
Ktoś słu­cha 
przy­ta­ku­je nie urwa­ną gło­wą. 
Ale już w ich po­bli­żu 
za­czną krę­cić się tacy, 
któ­rych to bę­dzie nu­dzić. 

Ktoś cza­sem jesz­cze 
wy­ko­pie spod krza­ka 
prze­żar­te rdzą ar­gu­men­ty 
i po­prze­no­si je na stos od­pad­ków. 

Ci, co wie­dzie­li 
o co tu­taj szło, 
mu­szą ustą­pić miej­sca tym, 
co wie­dzą mało. 
I mniej niz mało. 
I wresz­cie tyle co nic. 

W tra­wie, któ­ra po­ro­sła 
przy­czy­ny i skut­ki, 
musi ktoś so­bie le­żeć 
z kło­sem w zę­bach 
i ga­pić się na chmu­ry. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamieszkać w zdaniu, które byłoby jak wykute w metalu. Skąd takie pragnienie? Nie żeby kogoś zachwycić. Nie żeby utrwalić imię w pamięci potomnych. Nienazwana potrzeba ładu, r y t m u, formy, które to trzy słowa obracamy przeciwko chaosowi

i nicości.

                                                                                Czesław Miłosz

                                                                                                           

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Rok mnie tu nie było.

Jedno z moich ostatnich ważniejszych  doświadczeń z rytmem.

Oczywiście na poziomie amatorskim :-)

Czyli coś takiego pod hasłem - a mi się tak wydaje.

 

CISZA 2020-tego

 

w oknie deszcz aureoli zestrzelonych dziś marzeń

człowieka tułacza na drogach do obiecanego Edenu

deszcz łez błaganie o dni które nie będą im dane

a być im tu miały wiecznymi tak dziś i na zawsze

 

bezradni tak jak bezradny w dniu próby ich świat

samotni rozbitkowie z nieuznawaną polisą sukcesu

dryfujący oceanem lęku potrzebujący słów nadziei

odnajdą ją w słowach mędrców myjmy nasze dłonie?

 

znajdą tu drogi w cieniu drzew ciszy drzew czasu

drzew karczowanych mocą żądz mieć to tu mieć już

czy zapomną tą ciszę kiedy o niedzielnym poranku

tylko oni byli w katedrze i Bóg zmartwychwstały?

 

W tym tekście chciałem zachować rytm. Ale stwierdziłem, że kontrola ilości sylab w wierszu, średniówka, rym za bardzo ograniczają siłę przekazu tekstu. Dlatego zrezygnowanym z tych rzeczy.

I wymyśliłem sobie moje prywatne narzędzie w temacie rytmu:

za wszelką cenę starałem się zachować taka samą długość każdego z wierszy tego  tekstu.

 

I jak jest z rytmem? Ja go troszkę czuję :-)

 

 

 

 

Edytowane przez Polman (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
    • Jakże prawdziwe. Ot, bardzo lubię grać w tenisa, a jak musiałem kogoś uczyć, trenować kogoś za kasę, to radości zero. Pewnie to nie o tym, ale sprawdza się właściwie wszędzie. Pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...