Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Moim skromnym zdaniem - super. Wiersz idealnie trafia w moje gusta. Poza formą, szczególnie dobór słów oraz stopień wrażliwości. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to do fragmentu "wołam ratunku, świat stracił kolory!", ale chyba przez błędne łączenie go z wcześniejszym wersem zamiast z ogólnym spektrum. Trafiłem na tę stronę kilka dni temu i chyba zagoszczę na dłużej. Pozdrawiam i czytam ponownie. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bardzo dziękuję za tak miły komentarz. Nie lubisz formy stroficznej? 

wołam ratunku, świat stracił kolory trzeba łączyć z emocjami podmiotu lirycznego, bo otoczenie nawet w szarugę jesienną ma jakieś tam kolory, ale w porównaniu do lata czy wiosny - mogą przyprawić o ból duszy.  

Jest mi ogromnie miło, bo już kolejna osoba czytając mój wiersz, pisze że zostanie na tym forum dłużej.  W takim razie podaje Ci link do mojego debiutanckiego tomiku i zapraszam do czytania innych moich wierszy. A do @Mateusz zwrócę się o jakąś gratyfikację

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

:)))

Pozdrawiam serdecznie:)

https://poezja.org/utwor/164310-uciekające-pejzaże/

Opublikowano

I ja miałam napisać- super - ale mnie uprzedzono:) fajnie wychwycona ta pora, czas niejako zawieszenia, może pustki? Szaro, mgliście, milczą ptaki, jakby zasnęła jesień, a nie zbudziła się jeszcze zima! Spodobały mi się te wzory gałęzi, no i te korzenie:) 

 

MaksMario;) ja to Ciebie serio widzę z takimi kwiatami, gałązkami we włosach, że aż mi wpadła na myśl ta piosenka wraz z obrazem:) pozdrawiam

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Droga księżniczko, znam tą piosenkę, ale dawno nie słuchałam, tym bardziej dziękuję. Również za tak przyjemny dla ucha komentarz, zrozumiałaś wiersz, tak jakbyś siedziała w mojej głowie. Doskonale. A we wlosach mam nie tylko kwiaty i gałązki :))))))

Pozdrawiam serdecznie.

Edytowane przez Maria_M (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No nie, z księżniczki to ja mam może jedynie sentyment do.. białych koni -pegazów, bo normalnie to wolę kasztanki. Ale rozumiem, że to aluzja do wiersza ;) (dziękuję za serduszko, tak w ogóle).

To co masz jeszcze Mario we włosach?:P

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

i całe gniazdko z ptaszkami;)?

Opublikowano

Niezwykła obrazowość w twórczej odsłonie i pięknie z polotem ujęty temat monotonnej jesiennej szarugi,pomimo to zawsze są metody,aby poprawić sobie nastrój,potrzeba tylko dobrych myśli i chęci/posyłam uśmiech na miły dzień*

Opublikowano

to ja się zapytam (czytałem komentarze ;) "Mario, jak wyglądasz nocą"? Bo z gniazdem i patykami to chyba niewygodnie by był ;) Piękny wiersz, jakbym Rusałki słuchał siedzącej na mchu pod brzozą. I chociaż melancholijnie się zrobiło, to oczy już jej się iskrzą, do następnych opowieści.   :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie wiem, bo śpię:) Niby nic mnie w głowę nie uwiera

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za piękny wiersz, 

Pozdrawiam spod brzozy :))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...