Tomasz Kucina Opublikowano 19 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 (edytowane) Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. graphics CC0 30 wierszy ułożonych w porządku chronologicznym Prolog- _[1]_ … może jestem chłopcemna moście? [EBE– Termin określający żywy i oddychający organizm,któremu przypisuje się pochodzenie inne niż ludzkie] niektóre historie są frapujące zapierają dech w piersimnóstwo było tych opowieści z pasków kontrowersjico to gęsią skórką wyskakują z pudełka jak figlarne chochliki ot i w mojej głowie powstał spory humbugniekoniecznie zaraz w procesach pozazmysłowychchoć żyjemy w czasach neomesjanizmu jest sztuczna inteligencja co nie kładzie się spaćkiedy późnym wieczorem zerkasz czasem w oknoa księżyc srebrny parafrazy pierścień z poświaty iluminacji kiedy rząd dziwożon markuje ci zmysły w mętnym dziegciu urojeń może w tobie żyje licho kosmologiiciebie proszę… przysiądź tu ze mną na chwilkę łatwo zauważyszspore mankamenty… i nieco niechlujną formę wybacz… proszę…wszak ten brak ogłady nie jest zamierzony Arolleja- _[2]_ tam daleko jest planeta Arollejamała plamka w gwiazdozbiorze Onuanmodrą kulę dzierży w otok smug tulejaszalem snopów szkli się berło… globu glans tam daleko w szczytach góry mieszka EBEpodświadoma inercyjna auto-postaćw kontemplacji darzy łaską ekumenęcenne myśli pochowane w szklanych stożkach tu się wiją pędy mędrców w stogach siananiczym kąkol mądrość buja pola łankoleboce w sian pokosie oko Panalśni się w słońcu elewacja Bożych Bram Arolleja… satelita rytuałówksenomorfii alogiczny mózg ze szkłaniezniszczalny nerwokrętny głowotułówdookoła tej planety… mętna mgła tutaj sny od Boga tęczą… barwią tłoniepojęty tuli zapach chyba miętacałkiem inna estetyczna wońw tej intencji w snach zapachów… się poręcza w Arollei pole życia równe constansjej mieszkańcy pokonali śmierci gennowa forma streszcza w neologizm ALIENkosmogonii uroczysta filmoteka podróż w czasie czułym teleportemżwawo niesie mądrych drobnych EBE-OLÓWgdy u Boga nóg składają odkryć totempostać Pana łyska w genezie dipolów tam w niebiosach gości żywa gwiazd alejapromenada co się kocha niczym Don Juantam daleko jest planeta Arollejamała plamka w gwiazdozbiorze… Onuan EBE- _[3]_ co noc przychodzisz do mnie… EBEprzybyszu obcy nieformalnyi czuję oddech twój… na plecachi tępym wzrokiem cię… zahaczamkosmiczny duchu owalnyslajdzie i ciągle patrzysz na mnie… EBEa w twoich oczach mieszka mądrośćz kronikAkaszy czerpiesz moceasymilujesz w trwałej zgodziekulista smugoksenomorfie w telepatycznych wizjach… EBEtulisz me serce obłąkanew radości taplam się przedziwnejsarkofag szczęścia ćmi za oknemIluminator… dusza…NOL-a! i w tańcu snopów błyszczysz… EBEtwa wizja bytów mnie przerażatelekineza doświadczalnatu w górze krzesło popielnica zapis materiiekoplazma dy długie palce twoje… EBEpowolnym ruchem od niechceniaznów wyczarują lśniący przedmiotto ja pochylę w niżu ciemię i wszczep implantumnie zaszczyci… EBE! Profesor Sjent poszukuje Pana Cogito-_[4]_ wielki kanion szczerego porozumieniawąski parów… strome zbocza…ogromny głazwystaje w przepaśćniżej potokodpływają myśliniesione z prądem rzeki na kamieniu siedzi PROFESOR SCJENTkontempluje…tak bardzo pragnie [Go] poznaćzrozumieć sensostateczny relatywizm lecz [Jego] tutaj nie mazastanawia sięczy [On] w ogóle istnieje?czy [Jego] stopydotykały tej ziemi a może [On] bywa tylkoInteraktywnym przypływem? PROFESOR SCJENT zerka w dółprzypływają topielicewiroładne fantazjeukładają witraże w ruchome kręgijednak nie są tointelektualne preferencje [Jego] wciąż nie maI chyba się nie pojawinie należy oczekiwać cuduskoro coś NIE JESTmaterialnym bytemto nie można [Go] dotknąći nie można [Go] zobaczyć… PROFESOR SCJENT pomimo tego CZEKAale Pan Cogito nie istnieje! gdyby się pojawiłwszystko okazałoby się zrozumiałeabsolutne i prostezobrazowane sensemIntelektualnie równoważnescjentologicznie uświęcone czego właściwie oczekuje?może tylko peryfrazyzwykłej przenośniby móc zrozumieć… że…spadam… znaczy odchodzęa nie skaczę w otchłańa gdy lejesz wodę… to kłamiesza nie asymilujesz z H2O PROFESOR SCJENTchce stać siębardziej skomplikowanyantycypuje w polisemiiświadomie odrzuca zero_jedynkowość Profesor Scjent i chłopiec na moście– _[5]_ na mościesiedzi chłopieczdegustowanyokolicznądokumentalnością…surowo ocenialudzkie (?) deskrypcje( stojąc na krawędzi)[ale czego?]zastanawia sięczy skoczyć?I czy zepsućminę… (prawdopodobnie- temu światu)jest niezdecydowany obok przechodzi profesor Scjentwidzi tą bezradnośćspoglądaw (jej) oczyone same mówią za siebie:terror… śmierć… narkotyki… wyzysk…niesprawiedliwość społeczna… chłopiec jest obojętnynie oczekujena nic… jego jedynymprzyjacielem jest[wszystko jedno] profesor Scjent medytuje:jego głowastaje się odwróconą gruszkąze stopami uniesionymina 8-my centymetr (w powietrzu)zmienia się w…czystą formę przekazu jest (teraz) mazistym teleportemencyklopediączasoprzestrzeniasumptem… do wiedzy twórczej chłopiec czuje ciężarnapęczniałej potylicyuśmiecha się(cyfrowo porusza powiekami)błogi stanukwieca jego umysłstaje się częścią zorientowanejnadinteligentnej cywilizacji ów most…będzie (odtąd) linią papilarnąchłopięcej długowieczności profesor Scjent (naciągając na głowę…kaptur)… odchodzi Retrospekcje:Profesor Sjent i lustro- _[6]_ PROFESOR SCJENTidzie ulicą… mija…setkibóli gardełnieżytów żołądkówwypatroszonych trzewizastanawia sięczy to miasto jeszcze oddychai czy przypadkowonie zawala sięcały ekosystem?chimeryczne nerwice… schizofrenie…zawiedzione związki… wypadki (ale te nieśmiertelne)stają się dla niego… nihilizmem!…zagląda w „szeroko_zamknięte oczy” populacji…lawirują fluidynarazumierają [qui pro quo] infulenca & infekcja… uleczonejakoby za pomocą dotykuczarodziejskiej różczki PROFESOR SCJENT idzie dalejprzegląda badawczow witrynach sklepowychlecz… jest ciągle sobą [więc kim?]tego nie wie?!ale wie… że…nawet wszystkiewmieszane w konglomerat ksylografyw mijanych księgarniachsą niczym w porównaniuz jego interelokwencją może [on] jest (po prostu)nieposzlakowanym antidotumna patologie? albo…niepozorną inkarnacjąwysublimowanym intelektem… lubulotnym wrażeniemprzecież wie jakstać się natchnieniem i powiewempotrafi też określićdokładnie ich wzór sumarycznyco do atomu! 3) sprytniepokonuje stopniewysokich schodówwchodzido domu… (hic et nunc)…dostojnie zmierzaw kierunkulustraprzeciąga uważniekosztuje swojego profiluteraz… znowu z czoła…wnikliwie kalkulujenie chcąc nic zatracićnic przeoczyćwidzi wyraźniedługą przerywaną linię… [może oś symetrii?]biegnącąpionowo… [kierunek góra-dół]dzielącąjego ciało na dwie równe częścilewa ewidentnie przypomina pierwowzórprawa?!… Szszszszok!DZIEŃ DOBRY PANIE COGITO!!PROFESOR SCJENT[Doktor Jeykl… Mister Hydle…]opuszczając wzrok… konstatujegłosem zupełnie stonowanym…„to się już zaczyna” Historia chłopca spotkanego na moście– _[7]_ chłopiec spotkany na mościeżywa alegoria kontestacjiszare komórki obudował murem obronnymniczym Cesarz Aurelian filuterny Rzym świat był dla niego zbyt nerytycznydenerwował go ten polimorfizm bezdusznego społeczeństwazakodowanego w wiecznych podziałachna lepszych i gorszych… bogatych i nędznych…czułych i cynicznych… świadomie wybrał więc kamuflażjego salezjański styl… ugodowa forma współzależnościwszystko to było misterną grą… czasem na przetrwanie… zmęczony rzeczywistością… zmarnowany od wewnątrzpopadł w końcu… w egzystencjalną pustkę ów synkretyzmwszelkich trywialnych form nowonarodzonychpragnących zawłaszczyć sobie prawo do nieomylnościwzmógł w nim… degustacje! ekspansywnym zawłaszczeniem tego co mniej agresywneczyste i bezbronne… zlinczował niedojrzałe sumienie…i gdyby nie ezoteryczna wiedza której się był/nauczyłzapewne odszedłby w powierzchownośćprawie jak upadły Armaros… o którym wspomina etiopskaksięga Henocha ucząca odczyniania urokówzjednałby się z grzechem chłopiec spotkany na moście jest więc…doskonale przygotowany do spotkania z profesorem Scjent…nie został wybrany przypadkowobyć może wytwarza jakieś biopoleotoczony niebieskim kolorem mglistej aury… co odzwierciedlastan jego zdrowi… emocji… i myśli…z dziegciu parasomatycznej bioplazmyzostając przeto oświecony… inteligencją dorównywał będzie EBE i stanie się ekstra_sensoryczny EBE podróżujący- _[8]_ ARGOSTERUS- statek penetracji międzyczasowej…jednoosobowy gwiezdny bolidzbudowany z piroksenów i piroluzytów…to znaczy… z krzemianów i glinokrzemianów wapnia…magnezu… żelaza… i soduoraz z czarnego dwutlenku manganu od wewnątrz wyściełany weluremi szarym plastikiem z dodatkiem mahoniu… technologia jutra… setki czytników…i…pirometrów tutaj… zaraz obokkabina rozszczepień teleportycznych… to ulubionemiejsce EBE… w sterylnym berylowym fotelu(z nowszą odmianą akwamaryny)wkomponowano srebrne owalne przyciskipo których naciśnięciu nad konsolązamyka się szklana czasza EBE indagował wielokrotnie o jej przyciemnienie…inżynierowie Arollei uznali jednak… że…statek i całe wyposażeniejednoznacznie nawiązywać będądo nurtu klasycznego to tu… dokonuje się molekularnych rozszczepieńżywych organizmów by w formie fotonumogły wędrować… w czasoprzestrzeni EBE wielokrotnie poddawany był tej próbiejego świadomość podychotomiczna stała się niereaktywna wcześniej… zdecydowana jej część nie chciałasię poddać całkowitej implementacjito było groźne… nie zagrażało może samej świadomościile powrotnej bezbłędnej rekonstrukcji ciała ta nowoczesna forma bliżej nieokreślonej materiitym oto sposobemprzybyła prosto na ziemię EBE był pionierem tej ekspedycjiwytypowanym prosto z elitarnego konkursu…niewątpliwiewpisał się do historii… jego i naszej planety EBE a Profesor Sjent– _[9]_ centrum Argosterusa…pokład główny…sala… analizatorów nastroju… na drzwiach tabliczkaz podświetloną na niebiesko inskrypcją: „Bajtus Scjent…profesor fizyki kwantów i fotonów… teleimersji stosowanej…w lirycznych kominach czasoprzestrzeni”… EBE jest dzisiaj gościem…obecniekładzie swe wysmukłe palce na blacie magnetycznymi drzwi otwierają się… postać w srebrnym uniformieuśmiecha dobrodusznie podnosząc front hiberhełmu…EBE podnosi rękę w geście powitalnympozdrawia gospodarza PROFESOR SCJENT to bardziej futurologiczna forma EBE…zasłużony nestor Arolleinagradzany wielokrotnie Szmaragdową Andromedąomnibus nauk ścisłych… i medycyny… zwłaszcza neurobiologiifizyki kwantowej i fotonowej…fundator nagrody Instytutu Restauracji Literatur Minionych…wytypowany przez Wysoki SenatZjednoczonego Królestwa Arolei,… do ekspedycjipod kryptonimem: „w poszukiwaniu cząsteklirycznej nadświadomości Zbigniewa Herberta”… i skierowany… prosto na ziemię… aktualnie:EBE napawa się pewnym doświadczeniem z dziedziny krystalografii[nauka… o stanie krystalicznym materiibadającej jej właściwości fizykochemiczne]…testuje strukturę pęknięć w stalowym piórze Herbertatymczasem… PROFESOR SCJENT rozmyśla o szorstkim emploi poetyi zimnym nieczułym sumieniu poezji…eksplorując obwodowy układ nerwowy jego wierszadocieka…o lokalizacji jego fantastycznych neuronów… pytano kiedyś CHŁOPCA SPOTKANEGO NA MOŚCIE: „czy wiesz mały… kim jest PROFESOR SCJENT?”odpowiedział: „on… jest weną wszystkich współrzędnych i oziębłych poetów…wcieleniem każdego kolejnego… EBE„ EBE i jego nieprecyzyjność- _[10]_ jeśli chodzi o obecność EBEw ponętnych meandrach ziemskiego entourage’u to wykracza ona dalec poza pojęcieludzkiego zrozumienia EBE jest podróżnikiem czysto irracjonalnym… precyzyjnie określić go można formułą: JA NIE ISTNIEJĘ… jednakowoż ów niebyt… paradoksalnie oznaczastuprocentową materialność ta bliżej nieokreślona fizycznośćpotrafi wyrażać sięw doznaniach stricte organoleptycznych… można go dotknąć… zobaczyć… EBE chyba nawet czymś pachnie… lecz przecież tak naprawdę… jego tu nie ma… jest zatem jakby wrażeniem… ale… precyzyjnie zdefiniowanymw strukturze czysto molekularnej EBE nie jest wymysłem… urojeniem… misterną mistyfikacją…nie odnosi się do pojęć mitomanii… jego istota wyraża się raczej w jakiejś indolentnej prowokacji jest bierny do końcaw swej kosmicznej interpretacji bliski jakiejś bliżej niesprecyzowanej humanitarnej idei…posłuszny… może nawet kompatybilny z czysto ludzką powściągliwością… często określa się jako przedmiotmoże… kontestacja? oczywisty sprzeciw… fizyczność EBE przyjmuje (czasem) morale serdecznego palcaa więc… jakże wulgarnego gestu… lecz ta gestykulacjanie jest mottem agresywności posłuszeństwo i fasadowy opór tworzącharakterystyczną spójnie stanowią monolit… w jego megagalaktycznym jestestwietudzież… pojęciowo są ze sobą permanentnie sprzeczne… EBE wykracza poza absolut ustalonego miejsca… jest tutajbył tambędzie gdzieś… czas… dla niego… nie ma racjonalnego znaczenia…EBE nie podróżuje w przestrzeni może raczej… w hadronie… wędrówka EBE jest tylko numeryczną paralelądo naszego defetystycznegoprzestrzennie uwarunkowanego świata…toteż: tak trudno precyzyjnie opisać… jego specyfikację EBE marzyciel- _[11]_ anielim traktem brzegiem Wisły…kosmiczny eunuch plazmatycznypodąża obcym ziemskim śladem w pragnieniu ludzkiej afirmacjiz metamorfozy i mutacjipod okiem psychodeformacji EBE dziś pragnie być owadembłoniastym rozwiniętym kładempobudza brzękiem wiersza zmysły EBE… byt przeszły i byt przyszłynie chce być taki traumatycznywięc w nowszej wersji będzie… gadem następnie zmieni się w flamingarozłoży różowawe skrzydłabo plazmy skóra już mu zbrzydła figlarnym dzióbkiem stuknie w chmurkęz kangurem skoczy w syndrom twórczychyżo po rymach zaczną skakać pociskiem w ziemię jak armataniech o tym pisze cała prasaEBE… chce zerknąć w szew spawacza iskrzyć impulsem wśród elektrodchemicznym poddać się efektomgdzieś nieufności wotum zgłaszać miłość okiełznać… pianę z mydłazałożyć wnyki… zjeść powidłabo z plazmy skóra już mu zbrzydła EBE… przykładem ciepłego typa?życie kosmosu pełne przyprawna plecach rosną Aniele skrzydła EBE na festynie waty cukrowej- _[12]_ cukrowa wata smakuje śliną rozpływaw czarnych dziurachotworów gębowychfestynowych przypadkównamiętnie „zakołowanych”na karuzeli wesołego miasteczka ta wata:zwiewnie lewitujewplątującwe włosysubordynowanych panieneksugestywnych chłoptysiów EBE delektuje się jejosobliwy smakiem ta spożywcza ekstrawagancjawyraża całą prawdęo tej niebieskiej planeciea w zasadzie o:pospolitości jej podstawowego gatunku słabość człowiekawynika zgigantonomii wszechświatamoże takżez materialnejkonstrukcji ludzkiego ciałaEBE doskonale to rozumie on przecież jestdumnym hologramemzmierzwionymsubstratem gęstej plazmyintelektualną formułą… świadomym telemostemnie do świata złudzeńa doskonałychumysłów i ciał homoplasmusy… do których gromadyzalicza się EBEprzeszły jużwszelkie formy mutacjiw wyniku to której świadomiezrezygnowały z odżywianiagdy… okazało… że… istnieją bardziejprofesjonalne metodypochłaniania energiiochoczoponiechały prymitywnegoprzyswajania pokarmów EBE obserwuje zatem z zażenowaniema może nawet i pogardąte kulinarne wygłupy ziemskiego ansamblecukrowa wataw ustach EBE… wygląda komiczniezupełnie jakpodrzucona jaszczurkaw paszczach świeżo wyklutych owodniowcówmielących ozoremw błonach płodowychjaja dinozauranie ważne… że… jadalnajest po prostu niesmacznaw istocie nieelegancka EBE doskonale rozumie… iż…ta prymitywna konsumpcjauwłaczajego kulturze i obyczajom czego jednak nie robi się… dla…nieuchronnego porozumieniaautonomicznych cywilizacji? EBE ciągle jeszcze… wierzyw ludzką akomodacje Oczywistość Arollei- _[13]_ w Arollei wszystko było oczywiste…niebo miało lekko pomarańczowy kolorpewnie na skutekunoszących się w powietrzuogromnych sferycznych balonów azotu zapach tu był intensywny…arollejowa cywilizacja przywykła do niego dawnoEBE zanim został poddany dychotomiiczęściej odwiedzał upojną stratosferę Arollei to tutaj… w kłębach azotowych uprawiał telekinezę…i lewitował…jednak gdy dokonał się jego intelektualny podziałnie miał już czasu na odwiedzaniepodniebnych landszaftów wtedy to… sporą część jego podświadomościskierowano prosto na ziemięa tu w Arolleiw obłoku azotowej chmurydawało się zauważyć część jego lirycznej duszyprzezroczyste błękitnawe skrzydła czasu były jeszcze kosmobombkiprzypominały do złudzenia ziemskie bańki mydlane…EBE był mistrzem w ich strącaniu… gdy mieszkał jeszczew Arollei… była to forma preparowanej mózgoinformacji…zeszczepienie synaps z interaktywną encyklopedią wiedzysenatorowie Arolei zarządzilipropagowanie kosmoembronówa te… w fazie rozwoju aplikowały… w kosmobombki przemieszczając się dowolną promenadą Aroleijej mieszkańcy podskakując… uderzali w nieswymi jajowatymi głowamizaś te…rozpryskując parowały synapsy z baząpowszechnej informacji… dla EBE było to fascynujące doświadczenie Pamięć EBE– _[14]_ EBE co wieczórprzesiadywał w szerokich ustach ziemskiego krajobrazu wokoło [jak zwykle]pachniało kryptoplazmąpachniało… JESZCZE… na szczęście!był to stan iście sympatycznyprawie znajomy… tak bardzo syntetyczny…przez cięciwy ferromagnetycznegomózgu przepływała ujmująca wońten zapach był przecieżulubionym w herbarium EBE…miał także ściśle precyzyjny kolor…kolor zielony… zieloność kojarzyła mu sięz jego planetą matką na rudymentach jego plastycznej pamięciraczej wszystko było zielone… EBE pamiętał wszystko dokładnie… w zielonych laboratoriachprodukowano zielone embrionyzielona krew zalewałasale porodowew tym kolorze wyściełano ongiś fotele w sali sejmowej…tu w pierwszym rzędzieparadowały posłankiZjednoczonego Królestwa Zielonej Arolleiprzyodziane w apetyczne uniformy… barwa ta była wszechobecna… precyzyjnie demokratycznaa zielony bilet zawsze… uprawniał do podróży kosmotranzytem EBE był oczarowanywyraźnie podniecony tym interaktywnym wspomnieniemjednak wiedział… że…była to tylkoimaginacja jego wilczoludzkiej wygłodniałej wyobraźni…tak naprawdę był przecież… tutaj…pośród łąk i lasów sinawej zieminieuchronnie przybliżającej się do OSTATECZNEJ ekokatastrofyzresztą na ową okolicznośćbył przygotowany… od dawnaw jego sercu królował spokójpodobny kształtem do rozmyślającej ateńskiej sowy EBE już dawno się zasymilowałjego kontrafałdy wygładziły się niecona środku jeszcze lekko przydużej głowyrysował się nijaki zarys nosakonstytutywny element w profilu tej cywilizacji zieloność EBE oscylowała już… w tonacji niebieskiejprawie brunatnej… ziemistej.. a możenawet… ziemiastej… EBE niezrozumiany- _[15]_ EBE jest zadziwionynie rozumie ludzkich zależnościwłaśniektoś napluł w jegociemnozielony pyszczeksponiewierano go za… to i owo…nie zrozumiano skąd przybywauznano megalomanem w zasadzienie przyłożono się do niczegobuldożerami zaoranozbożowe kręgiwykopano na szrotjego srebrnoowalny talerz został banitąwyrzutkiem ultranowoczesnegospołeczeństwadla masstał się skansenemzbyt hipotetycznywyssanyz nieprzyswajalnych (dla nich) wymiarówzagubił się w znaczeniachczystoludzkiej chronologiichoć przybył z przyszłości w jego strategii nie byłoprzecieżżadnej gaskonadyto społeczeństwobyło dla niego nieprzenikalneskonsumowaneprzytępione władzą durnych filistrów EBE chciał być jedynie pionieremodkryć jedyną prawdębez pychy i triumfalizmudocenić piękno człowiekanie był pyszałkiemnie trudnił się psychotroniką w jego gestachwidać było obraz Sztuki i Bogaktóry Był zawsze w jego centrumsystemem dobrych intencji on pragnął przekazać dobropodarować ogień niebieski syndromwyrafinowanej cywilizacjiby poczynić krokku wyższym stanom świadomościby świat stał się wspólnybardziej emocjonalny aż w końcu kiedyśwygarbowano jegopofałdowaną skóręnazwano bastardemagresywną dżumą hybrydowązarzucono mu milczeniei przytwierdzono na szpicywieży utrapienia udawał prefetabo tak wypadałoi może niecoszczerze koncepcyjnychoć wiedziałże Pan przyjdzie dopiero… w dzień ostateczny… mianowany ofiarąuposażonej ludzkościw obszarachiluzorycznych doświadczeńw etażerkachszalenie pięknego umysłu Megagalaktyczne kawiarnie- _[16]_ EBE czasami odwiedza ziemskie kawiarnie tu, ekspresowo podają ludzkie zapachyna srebrnej tacy… jakże wykwintnie zawiniętew białą ściereczkę ekscentrycznego kelnera jego wyszkolony uśmiech niczymlekarz cudzych dusz frapuje EBEa gdy już w kieszeń wpadnie eurobanknotto brzęknie uszko porcelanowego imbryczkaa garson pokłoni się w pas aromat zachwyci zielony nosekod woni rozświetli się buźka EBE kawiarniepachną niczym perfumeriecudzołożną tajemnic,lirycznym wstępem do ludzkiej grypachnąróżaną chusteczką landrynkowej panilub… kubańskim cygarem przystojnego pana teraz EBE ułożył swą ołowianą główkęw pucharze swych szczupłychmegagalaktycznych dłoni jego wąskie nozdrzazakwitły drogerią zamszowej kafeterii zachwyt EBEpozbawiony jest dobrego smakulecz… kawiarnie są chyba po to…[myśli EBE]… by udrażniać się organoleptycznie ta skłonność wyrażona winicjacji dotykowowęchowejponad wszelką wątpliwość… uczłowiecza EBE List do EBE- _[17]_(Vivat Szymborska) szanowny nieznany EBEpiszę do ciebie ten listcodziennie po trochu na ratywciąż dręczy mnie EBE pytanie:czy jesteś podobnie jak Yeti… nieprzyzwoicie włochaty? gdzie twoja planeta lśni EBE?w parowie czasoprzestrzeniczy zakwita zielenią?czy Pan Bóg otulił niebem? czy słońce przysłania latawcena ręki mej wyciągnięcie?obłoki kipią w jaskółcefamilia ślimaków czci Zbawcęi chełpi swojego Stwórcę? a nawet gdybyś był plazmąalbo przewodów zwojemwszystko jest cudem przecież…BYLE NIE BYŁO WOJEN cyfrowe kudlą rozumyw ultrakosmosie ziemia tytanowe maszyny rozgrzane mocą czerwienipiszą wiersze po tęczywśród atomowych obręczy któraś z tych wizji jest faktema może wszystkie… i basta…i ja zupełnie tak jak… Ty…buszuję w wszechświecie… od dawna dlatego… Szanowny EBEśmiem twierdzić… że… jesteś jak ja…marzeniem cię wypluł na światyBóg dobry… roztropny… brodaty… by przestrzeń przestała być zła Subkultura EBE– _[18]_ muzyka ponoć łagodzi obyczajewłaśnie dziś EBE produkuje sięna punkowej retroimprezie po długim namyślezdecydował w końcudziargnąć sobie sznytkę w skórzanych kurtkachzłowieszczo łyskająsrebrne szpiczaste ćwieki te kurtki od podszewkipachną ludzkim potem ich zimna epidermazahacza o politurypijanych ziomali EBEdeliriujących separatystyczniew wynaturzonym tańcu pogo właśnie terazEBE z pieczołowitą rozkosząmoderuje swego irokeza jego twarz przypominawściekłego bullterierajest zadowolonyzielonkawy włos doskonale komponujez tą kostyczną punkową subkulturą kiedyś EBE nie znosił anarchistów i hedonistówobecnie…świadomie zaczął celebrowaćprzyjemność i wszelkie pochodne braku ładu… nie tyle sama szarpana muza… ile zbiorowapotrzeba asymilacjiwzięła go za łeb…zresztą tutaj… wszystko jest dozwolone ciemnozieloność EBE nie przeszkadzaprawie nikomu… to permanentnie podświadoma podróżdo świata ludzkich destrukcji…prawie codzienna na co dzień EBE jest…przykładnym obywatelemtego prawiesiedmiomiliardowego pozoru… codzienność EBE jest stricte seryjnaułożone krótkie włosy… firmowy zegarek…życie przyprawia o mdłości pewnie dlatego EBEtak ochoczo zalicza te bezpruderyjne imprezki w macierzystej Arolleiod dawna wiadomym jest wszem i wobeco jego… paraludzkich skłonnościach EBE a pewien frazeologizm- _[19]_ usta milczą dusza śpiewato dictumtyczy się… jakby… wprost do EBE bywa… niektóre słowasumują kategorycznieta proweniencja szczególnie przystaje doatawistycznych cech tego gatunku wąskie lakoniczne usta nota bene… atroficzneEBE ślamazarnie nimi poruszajakoby robił łaskę… w zgiełku konwersacji… te mniej formalne ustapowoli stają się zbędnepozorniewydaje się to alogiczne?jednak po głębszej analizie…ma sens jasne… mowa dla EBEjest prymitywną funkcjąw międzygatunkowej komunikacjinakazem wynikającymz brakualternatywnych opcjisubstytucja porozumienia… tak…EBE wyrasta z pojęć telepatiibyć może…z pamięci zbiorowej jest afonetycznymigracja… w tkanki spojone już dawnorodzaj homoplasmów…(do których zalicza się jego rasa)porzuciłwszelkie formy artykulacji może właśnie dlatego… mówi się…że…dusza tych istot śpiewa…ten śpiew wydarza się mniej formalnienapawa głębiąnastraja homeostazą… czytaj: spokojem… EBE potrafi mówić…czasami używa jeszczetejarchetypicznej metody komunikacjiale…coraz rzadziej sugestia subtelniejdoświadcza… nasz…wieczny ludzki umysłnie foruje dyktatuprawdopodobnieretuszuje Duszęświadomie przyzwala najej inwigilacjecóż z tego?przestrzeń to forma notorycznego ciężaru…EBE jest zatem… WYZWOLONY… nie musi martwić się o:słuszny dobór słów siłę wyrazuintonacjeodpowiednią ekspresjęwreszcie… dykcję… w ogóle może milczećprzemawia wzorem kosmosu jego mantrato może np. manifestacja sambhogakajia może… bardziej ludzkiego Absolutuwciąż rozanielabłogi umysł… pośledniego interlokutora gonić w piętkę to jakby przeczyć samemu rozsądkowi? NIGDY:nie sprowokuję EBEstrzegą go Duchy Dharmapala… EBE jest wielki…jest także i moim mentorem… Przesłanie Profesora Scjent do EBE- _[20]_ jestem kim zechcę…w dowolnej sekundzie istnienia zmieniam formęna inną… uczyłem się tego… długo…każdym atomem misternej tkankimogę być struną… podświadomością… antymaterią… jestem zbiorem myśli… zapachem… dotykiem…emocją.. płynąc przez tunele względnego czasuodwiedzam zamierzchłość i przyszłość dowolnym trybemrozkazem… supozycją… orzeczeniem…drenuje zniewolone umysły jeśli zechcę krzyczę decybelem w ciszę…czasem nie używamnierozsądnych słów… bywałem stary… zmarszczoną siecią skóryopierając o korozjęcuchnąłem ludzką zgnilizną… spozierałem embrionemz wyklętych wód płodowychskręcałem we wzory… w łańcuchach DNA jestem zbiorem zmysłówwysublimowanych pochodzę z językawykluwam z nosowej przegrody… zapachem migdała… może pachnę ambrąw drzewie sandałowymalbo… w płatku róży? nie podlegam banicjinie uznaje azylupotrafię bardzo długo bez krytyki i lansu… w szponach kontestacji… ze świetlistym kamieniemniczym Armagedonskałą… albo ogniem… na chmurze indygo w kompendium aniołówłaską co od Bogazbawienie nam pisze… w stanie ciekłym płynąc… po morzu nostalgii…powietrzem co jest zaborcze… dla piersijak spartańska skała… kiedy zechcę sporem będę niezjednanymjak węzeł gordyjskico należy… przeciąć… lub porozumieniem międzyplanetarnymsystemów słonecznychw śnie cywilizacji Dewastacja EBE– _[21]_ Profesor Scjent powiedział kiedyś do EBE: będziesz fiołkiem cyklamenowy zapach… pierwiosnkowata materia…burza zmysłów!…spora doza… zroślinnienia EBE będzie posadzony w czwartej rabacie(jako drugi od końca)…w błoniach ekskluzywnego ogrodu będzie szczęśliwy… zamszowy…lekko pochylony w lewo w gąszczu roślino nazwach łacińskich… i innych na literę C:cyprys… cykuta… cynizm… cyneraria… jego cięty umysłpewnie nieraz zasiąpi lepkim osoczemw wibrujących płatkachw fiolecie enzymów rozczuli się… słońcem! jeśli kiedyś… przemknie tędy przechodzień… a ów cieńpłowy… padnie na wątłe ciało EBE… będzie to…niczym ostatnie zaćmienie słońca jeśli siądzie tu szczygieł… to tak jakby truchło pterodaktylazwarło swą ordynarną konstrukcję:poprzez osie garnierytowych zboczy A z gór tych… niklowanych… popłynie strumykostrym zacięciem koryt w przeźroczu białego fosforui wokół: słodko zapachnie… ozonem… EBE będzie oczarowany… wyciągając subtelne korzeniedo żywotnych podskórnych źródełnagle rozpierzchnieje! gibkość jego będzie spijać owo rzadkie powietrzejednocześnie…otrząsając krople ze smukłego płatkatrzeźwe tiulowe skrzela spowitego tumanuuderzą nawałnicą… w delikatne licko… profesor Scjent powiedział: kiedyś „będziesz fiołkiem teraz jesteś jeszcze DEWASTACJĄ!” EBE o emigracji- _[22]_ EBE będzie kiedyś przypadkiemw wielkim mieściemoże nawet… w stolicy w radosny ciepły dzieńpomarańczowe słońce schowa siędo połowy za beżowy cumulus… na tarczy miejskiego zegaraz baszty czerwonej katedrypokłonią się złote kurantywskazówkabłyśnie słonecznym refleksemzaznaczy godzinę… sjesty wtedyEBE spotka dziesiątki… a pewnie nawet setkipodobnych do niegokontestatorów wyskoczą niczymwściekłe byczki z uliczek Barcelonywydalą brązową wstęgąze szklanych drapaczy chmur wyleją na ulicęw pomiętych koszulach… wytartychdżinsowych szarawarach… obcisłych stanikach zestresowani plisą swychprzykrótkich spódniczek…zdegustowani ciężaremprzydługich krawatów… tandetnością spinek…uzależnieniod swych odpustowych zegarków…wsuwającw tylną kieszeń spodniperiodyczną prasęobiorą… jeden istotny kierunek: to knajpa… EBE będzie mile zaskoczonyowym słowiańskim solidaryzmemharmonią obyczajówinaczej mówiąctym wielce patriotycznym„konglo/mentalem”potężnie spragnionych degustatorów to będzie pierwszy krokdo międzyplanetarnej rekoncyliacjidotąd obcych sobie cywilizacjirozanielony początek pokonując upiorne schodkiprowadzące do piwnicznego pubuEBE wykona głęboki wdechnabierając w płuca alkoholowego fetoruz kirgiskiego kumysubyć może: szkockiej whisky… w umyśle EBE nie będzie już miejscana intencjonalny umiar… poczuje wyzwoleniezaglądając głęboko w odmęt lazurowego trunkuodgoniwszelkie frustracje… uwikłany… w uścisku kamratówukryjeswą brzydkąciemnozieloną mordkę…to będzie prawdziwy czas patriotów…prawo egalitarnedobrodusznego legitymizmu… ale…to jeszcze nie teraz… to jeszcze nie ten czas… smuci się EBE… ale…to dopiero nastąpi… dopiero nastąpi…\ nastąpi, … dopiero … EBE indyferentny- _[23]_ profesor Scjent myśli wielopłaszczyznowo…wiropłaty jego dobrych intencji lewitują wolnopo czczych krainach poezjidotykając istoty zagadnień… w sposób charakterystyczny żelbeton nieprzeniknionej głowy Herberta… i innychbezdusznych stolic…to treść merytorycznastanowi świadomy wybórbezwarunkowo grożący wycofaniem endogeniczny poeta i zimne słowometaliczne do granic upodlenia… ciężkie… ile potęgi umysłu… ile w tym kauczukupotrafiącego odbić się jakże boleśnieod wiotkiej psyche profesor Scjent myśli więc taktycznie bada treści przezornie… zwięźle…celując w każdą zgłoskę skrótem myślowymalbo metaforą EBE… który kiedyś posiądzie dar białej wiedzynie może się nadziwić tej zdumiewającej systematycekunszt profesora… jest dla niego patosem! pewnego dnia profesor Scjent zwierzał się EBE: „wiesz?byłem kiedyś wrażeniem żądnym…zamkniętym w klauzurze akcji…ucieleśnionym w teorii ruchu… smaku.. zapachu…to była ułuda!” od tamtej pory EBE codziennie spędza wiele godzinna poszukiwaniu prawdziwego indyferentyzmucedząc słowa w beczce pełnej dziegciu bynajmniej…jego świadomość jest… przecież… naturalną pierwotnąformą genialnej nadświadomości profesora EBE byt nieuchwytny- _[24]_ nigdy nie zobaczysz EBEnie możesz się z nim spotkać! nie dopadnie cię też to błogie oczarowanie Duszy… EBE nie jest duchemnie odpowie formą stukanego alfabetu… ani urojeniem… nie dane ci będzie zdobyć wiarygodnych śladów… żadnychanielskich włosów [owych lepkich aksamitnych substancji]które są ponoć pozostałościąpo kosmicznych bytach... prawdopodobnie…dopadnie cię celowa amnezjapodstępna prawie jak grecki Kalchas… ten słynny wieszczekco to konia… dał Troi… to jest podstęp z gwiazdgdzie medium poezji wieszczy pojednanie…a ty jesteś tylko mdłą efemerydą więc…nigdy nie poczujesz się wolnyimago twoje już na zawszebędzie obciążone… celem karkołomnym… a Dusza metaliczna cięższa od ołowiuwyalienowana w krysztale implantu pozostanie liryczna… lecz zimna! Bliskie spotkania stopnia 3ego- _[25]_ ja EBE jestem zielonyty EBE wtajemniczonyon EBE wzrostu niskiegomy EBE wszystko z niczego kosiarze- gwiazdy Orionatam szuka ludzka personanieznanych nowych form życiaszeroka nieba orbita gdzieś zalśni maleńka gwiazdkaniebieskim promieniem parskawśród innych miliarda plejaddla nas się zwie… Arolleja… leci zielony attachesrebrzy nieba poddaszezbliża bastion istnieniabłękitna planeta ziemia podróż w przestrzeni i w czasieby poznać człowieczą rasęwielce ci ona pasywnakosmokratyczna ojczyzna odgięta w symetrii czasuw przód i do tyłu od razu…taka to ci technologiakiedyś i człowiek… ją pozna… on EBE byt kompetentnymałoprzystojny i szpetny…wniknie w wasz umysł przepięknieon… zwierzę inteligentne Wrażenie chłopca na moście– _[26]_ białe światło w oczy… miliony przebiegających klatek…już prawie nakładające się obrazy…aż poczuć można kręte kwasy nukleinowe… świetlne kule… wirujące naprzemienniewirtualne obiekty mentalne…których nośnikami są ponoć komponentyczasowe fotonów… utopia wszystkich paradygmatów… sensytywny bodziecprzebiegający przez ośrodkowy układ nerwowyniczym piorun kulisty przez niebo… lekkość… wyuczona lewitacja… na pograniczu bezcielesności…w stanie asomatycznym… w poczuciu świadomości…ale… już prawie bezpostaciowo… transcendentals!!!jasny snop lepkiej materii… przyjmujący dowolne kształty…przytłaczająca formuła wiedzy… błogość…zimny powiew… obok stoi… EBE… … … Kroniki Akaszy- _[27]_ kroniki Akaszy.rodzaj kosmicznej pamięciobszerny bank informacji EBE mówił… że… wszystko tam jest zapisanegdy płyniesz drogą przepastną… trzymając sięgęstej iluzji w okolicach gwiazdozbioru Kasjopeizarozumiałej Królowej Etiopiiw morzu lirycznych harf… na siódmym stopniupodświadomości spowolnionym ruchem… prawie jak zamęt ukwiałuw różnokolorowych odcieniachwitrażem morganitowych szkiełekz rubinowym cyrklem… suną miliardy rzęsek… delikatnychwłosków… jakbyś tańczył z wiatrem po sumieniu fali EBE mówił:w kronikach Akaszyjest spisana cała mądrość wszechświatatuląc się do mirażu STWÓRCY… objawiającego się dowolnymkształtem… albo czystą energią względne myśli… idee… emocje… wypełzające ksenomorfy…zwidy i zmysłocuda…koherencja… zwana wyższym stanem świadomości…polegająca na spójności prądów czynnościowych w obupółkulach mózgu… wszystko jest zapisanew sanskrycie słowa… AKAŚIA… liczne talenty… cała ezoteryczność… mistyfikacja…i tony codziennego realizmu jest miejsce dla centaurów… jednorożców… faunów i elfów…tysiące ognistych orków… półorły…_półlwy… sfinksy…chłodne z betonów… gibkie syreny … tutaj posągi Lenina… czerwone chusteczkidla Mao Tse Tunga… kadilaki w kolorze ekhri…harleye i spodki kosmiczne… dziewięć Muz strzeże zasobów rytualnej wenyi słychać w takt… słodką deklamacje… EBE twierdzi… że… rozwijając odpowiednio zdolnościparapsychiczne można czerpać z Kroniki Akaszykażdą wiedzę realną i irracjonalną przypływa ona w formie przenikającej substancjiponoć niektórym ludzkim jasnowidzomudaje się penetrować pokłady Kroniki Akaszy EBE mniema… iż chłopiec na mościeotrzymał wilczy bilet do tej wiedzy… dlatego jest taki flegmatycznyniemal arkadyjski… Powrót EBE– _[28]_ czym jest sztuka?EBE zawsze pragnął zaczarować to pytaniesztuka mistyczna… niekoniecznie popularna… uczestniczyłw dziesiątkach briefingówzapuszczał w setki performance’ówtworzył prezentacje… jednym słowem…był wszędzie… uczestniczył czynnie jednak… im dalej zagłębiał się w temacietym bardziej stwarzałwrażenie spotworzonego frustraty było to widocznie ponad jego siły dlatego ostatecznie kontestowałuciekając tylną metaforą z poważnego wernisażuzupełnieponad ludzkie siły, odnosiło do zgrozy, chemicznej syntetyki EBE już nie mógł tego ścierpieć,postanowił zwyczajnie czmychnąć,tak naprawdęnie było dokąd wracać?w Arollei sikali na takich jak on odszczepieńców,tam sztuka była formą eklektycznych idei EBE wyraźnie się skompromitowałw konsekwencji wybiera więc wolnośćdepresyjną antytezę sztuki nie chce oscylować w kłamstwieco to za sztuka pyta?implementacja kosmicznych awatarówwyjącej do anteny małpylub co gorsza… tracącego wymiernośćskośnookiego pracoholika w industrialnym chinatownie?na skutek zaplanowanego świadomego przepracowania? blaga… łgarstwo…sztuka bezużyteczna tego EBE już dłużej nie mógł znieść…toteż zapakował w neseserswoje metalowe protezyi czym prędzejw Argosterusieodleciałw kierunku Zjednoczonej Arolei Epilog- _[29]_ czemu już ciebie nie ma… EBEnie pomógł induktyw hipnozy?i martwa cisza zagłusza mój umysłw treści ideogramu… czy może brakło… tu… mutagenówbądź innych transostanów?nagle zamknięta współczulna celadla ziemskiej amatorszczyzny? pamiętam EBE w kanionie Wisływ polskim mieście… brąz cerabyłeś kanonem począłeś dreszczemw gardle mam sucho… teraz… gdzieś sześcioskrzydłe Serafinywachlują cnotliwe powietrzei nieprzerwanie nucą dla StwórcyHymn Boski: TRISAGNION chętne w swym stałym wiecznym natchnieniudo rzeczy stricte Boskichprzywarte pięknie do Tronu Chwały…a my tu w krzyku troski… że… ludzki świat jest nie do paryodrębna funky orbitaszerzą się dziury czasoprzestrzenimy… wciąż w natłoku pytań… gdy chociaż byłeś… ty… mój EBEw tym ziemskim pitawalu…„zielona mordka”… „ścięty z metra”…i długi cienki paluch… Mit- _[30]_ EBE… wróć! Edytowane 9 Lipca 2021 przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji) 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Luule Opublikowano 19 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Wow, przeczytałam tymczasem dwa, ale obiecuję wrócić, gdy czas będzie łaskawszy. Bo zapowiada się ciekawie:) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maria_M Opublikowano 19 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Jeszcze tu wrócę. Muszę to przemyśleć:) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej_Wojnowski Opublikowano 19 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. No, po raz drugi czapki z głów. Za styl i treść. Niewielu osobom znany cesarz ( dla mnie lepszy od Marka Aureliusza ), Idris, itp. Szacun za wszechstronność. pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz Kucina Opublikowano 19 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Zapraszam, droga do rozmyślań o EBE zawsze stoi otwarta. Dziękuję za odwiedziny. W wolnym czasie odwiedzę twój profil z przyjemnością. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Polman Opublikowano 19 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Zacząłem na moje nieszczęście czytać Twój tekst. I poczułem, ze jestem kretynem. Weźmy taki fragment: Tam daleko w szczytach góry mieszka EBE Podświadoma inercyjna auto-postać W kontemplacji darzy łaską ekumenę cenne myśli pochowane w szklanych stożkach Nie wiem o czym piszesz, całkiem poważnie. Chyba nic więcej nie napiszę ... :-) Objaśnij mi jak małemu dziecku o co biega w tym fragmencie. Może to będzie klucz do zrozumienia dalszej części Twojego tekstu. Pisałem, ze piszesz w innej lidze. Jeśli idzie o poziom abstrakcji, to jest NBA. Wielki szacun :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Czarek Płatak Opublikowano 19 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Szacuny!! Choć żałuję, że rymu niewiele ;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz Kucina Opublikowano 19 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Tak wyszło Czarku. To taki wiersz, akurat. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz Kucina Opublikowano 19 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 (edytowane) Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Czy ja zadałem szanownemu panu jakąś karę, mękę tym moim tekstem? Proponuję w takim razie po prostu wyłączenie na stronie utworu. Dziwnym dla mnie jest fakt, że pan domaga się mojej szczegółowszej interpretacji? Ja gdy coś określam jako „nieszczęście” omijam szerokim łukiem. Musi pan zauważyć, że różne są perspektywy, różnie ludzie realizują się w pisaniu wierszy, i nie zawsze wszyscy lubią to samo. Ba, skłonny jestem przyjąć, że niektórzy nierozumieją takich wrażliwości jakie rozumieją i czują inni. To całkiem naturalne. Zaznaczam również dotyczy to mnie, wszystkiego nie da się polubić. Osobiście z żadną wrażliwością nie mam problemu. A pan prawdopodobnie tak, skoro inne pisanie nazywa „własnym nieszczęściem” Czy przykładowo delektując się obrazem kubistycznym jest pan pewien, że rozumie co autor miał na myśli? Czy oglądając taki obraz jest pan przekonany co czuł i chciał wyrazić dajmy na to Picasso w momencie tworzenia dzieła? Chyba nie, co do interpretacji jego dzieł w sporze bywają nawet znawcy malarstwa. Nie wie pan, jaki przykładowy kład czy wycinek geometryczny i jego technikę wkomponowania w obrazie zastosował malarz, a jakie kierowały nim imperatywy? Któż to wie? . I to właśnie nazywamy subiektywnym wrażeniem autora. Te same zasady obowiązują w poezji, w ogóle w jakimkolwiek tekście. Słusznie pan zauważył, że akurat ten utwór jest mocno abstrakcyjny, jednakże taki właśnie był mój cel. Tekst miał być zatem i jest abstrakcyjny. Skoro szanowny pan był w stanie to zauważyć, to nie wiem dlaczego szuka w nim jakiejś logiki? Abstrakcja (w interpretacji matematycznej) to zbiór pusty – bo nie ma w nim logicznych elementów, i nie wyraża w wymiernych funkcjach. Utwory abstrakcyjne nie mają obowiązku interpretacyjnego w logice – przecież inaczej - nie byłyby abstrakcyjnymi. Jednakowoż mimo wszystko staram się pisać logicznie, przynajmniej w podstawowym zakresie i w tym co opisuję zawsze tkwi w miarę sumienny kod. Zgadzam się, czasem to pisanie bywa złożonym, nie łatwym, lecz tak ma być, obrałem taki system i pragnę go realizować jak to napisał klasyk: „wolnoć Tomku w swoim domku”. W tym akurat fragmencie nie ma nic utopijnego? Nie pojmuje zatem dlaczego pan poczuł się kretynem? Sugeruje pan bym odniósł szczegółowiej, co do zacytowanego fragmentu i mam objaśnić tegoż znaczenie jak małemu dziecku, spróbuję. Do rzeczy (od teraz przechodzimy na „ty”): Tam daleko w szczytach góry mieszka EBE no jest sobie jakiś tam EBE, mieszka na szczycie góry – na planecie Arolleja - jak pewnie wcześniej doczytałeś EBE to: [żywy i oddychający organizm, któremu przypisuje się pochodzenie inne niż ludzkie] Podświadoma inercyjna auto-postać mówiąc prościej ten kosmita, nie jest oczywisty, bo jak przeczytasz cały wiersz, to przekonasz się, że gość funkcjonuje w zupełnie innych wymiarach, w obcych płaszczyznach, nie wytłumaczalnych nie pojętych - dla nas ludzi, np. nie przyjmuje pokarmów, porozumiewa się telepatycznie, może przenosić się dowolnie w czasie, w zasadzie to nawet cała jego fizyczność jest kontrowersyjna, bo przecież jest fragment porównujący go do mikrocząsteczki podróżującej w hadronie (precyzyjniej w zderzaczu hadronów), uległ też dychotomii czyli podzieliła się jego fizyczność (bo dychotomia to podział) a nawet świadomość, podróżuje już jako foton – czyli bozon światła między Arolleją a Ziemią, a precyzyjniej rozdziela swoją fizyczność i świadomość – część jego mieszka dalej w Arollei, a druga - na Ziemi. A może to wymiar jakiejś podświadomości (czyli stanu świadomości ukrytej)– nie uważasz? Dlatego to postać podświadoma, a gdybyś próbował uważniej analizować to może doszedłbyś do wniosku, że to twoja czytelnicza podświadomość (bo to ja sam – autor- do niej się zakradam – oddziałując na ciebie). EBE to też byt inercyjny – (inercja to bierne poddawanie się czemuś, komuś – z definicji). Ta inercja może dotyczyć EBE, bo w opowiadaniu wielokrotnie jest o tym mowa, w opisie narracyjnym EBE określony jest dosłownie jako bierny, pragnie międzyplanetarnego porozumienia, nie narzuca dyktatu (to wszystko napotkasz w tekście), choć EBE jest inteligentniejszy od statystycznego ziemianina – zatem musi być bierny w sensie rekoncyliacyjny. Ale zauważ ta bierność może również inwestować w reakcje czytelnika, EBE biernie i podstępnie zakrada się do ciebie – ale w pozytywnym znaczeniu, bo pragnie międzycywilizacyjnego porozumienia. Ponieważ to auto-postać, zatem pragnie autorsko przed tobą się uwiarygodnić – to klasyczna psychologia, a może skoro to auto-postać to EBE – to zwyczajnie ty (czytelnik). Może to wiersz o tobie? Choć tego nawet nie przypuszczałeś, może to ty jesteś kosmitą? – osobą, którą inni postrzegają jako kogoś z innego wymiaru, może ludzie ciebie po prostu nie rozumieją? Zastanawiałeś się kiedykolwiek nad taką ewentualnością? EBE w wierszu nie jest zrozumiany, wyrzucili jego talerz na śmietnik, napluto w zieloną mordkę, nazwano go bastardem. W kontemplacji darzy łaską ekumenę EBE kontempluje. Kontemplacja to pogrążenie się w myślach, przyglądanie komuś, czemuś - w skupieniu. Jest w opowiadaniu taki wiersz, który dokładniej opisuje ten stan rzeczy. W tym fragmencie, kosmita obserwuje ziemski krajobraz, wyciąga wnioski i pragnie auto_asymilacji, EBE wspomina też swoją rodzimą planetę – Arolleje, ta kontemplacja przewija się w wielu innych wierszach z tego cyklu, kiedy np. EBE dywaguje o organoleptyce kawiarnianej, ogląda wesołe miasteczko i deliberuje o mieszkańcach planety Ziemia, etc. EBE darzy też łaską ekumenę – ekumena to obszar zaludniony, czyli świat – zamieszkały przez Arollejan, darzy łaską swoją cywilizację, bo reprezentuje ona wyższe, dostojne wartości i etykę. Pragnie nawiązać kontakt z inną cywilizacją, poznać jej zwyczaje – przecież dlatego EBE przybywa na Ziemię, i jest to plan całej jego cywilizacji. Inżynierzy Arollei przygotowują pojazd kosmiczny, EBE jest niższym stanem świadomości PROFESORA SCJENT, vice versa - czyli PROFESOR SCJENT jest wyższym stanem świadomości EBE - zatem to nadświadomość. Jako zaawansowany byt, potrafi uzdrawiać ludzi, leczyć ich podświadomość, ale w kontaktach bezpośrednich z CHŁOPCEM NA MOŚCIE uczestniczy i EBE i PROFESOR SCJENT, w zasadzie to ta sama postać, a może profesor jest podychotomiczną częścią świadomości EBE, być może profesora w ogóle nie ma na ziemi, a z EBE kontaktuje się tylko podświadomie? Pomyśl – to ty czytelnik – powinieneś określić własną interpretację – samemu trzeba inwestować we własną wyobraźnię. Skoro EBE to możesz być ty sam – to być może – PROFESOR SJENT jest jakąś inną skrytą stroną twojej świadomości CZYTELNIKU? Kombinuj – a nie oskarżaj autora o brak inteligencji i chaos kompozycyjny. Tu wszystko jest precyzyjne. cenne myśli pochowane w szklanych stożkach Te myśli, wszelkie analizy, wnioski z obserwacji i swojej i naszej planety EBE pochował w szklanych stożkach. Arolleja to "nerwokrętny głowotułów" , określona w wierszu jest również jako mózg ze szkła. Może to planeta szklanych wieżowców, szklanych gór, EBE mieszka w szczytach góry – może tam ukryta jest cała mądrość spisana przez jego cywilizację. Z czym kojarzą ci się jeszcze stożki, może z piramidami? Piramidy z kolei w naszej ziemskiej symbolice też są czymś doskonałym, EBE jest podzielony – jego świadomość jest jednocześnie doskonała i ułomna. Jak konstrukcja psychologiczna każdego niemal człowieka, w nas mieszka mądrość i głupota, tolerancja i zawiść, dobro i zło. I te wartości i antywartości są wszędzie – tak jak w kosmosie jest materia i antymateria. Taka też jest poezja. Różna. Liryczna i kontemplacyjna. Zauważ zarówno EBE, jak i jego nadświadomość - PROFESOR SJENT raczej reprezentują stany wysoko_kontemplacyjne – takiej też tu na ziemi poszukują poezji – poszukują i analizują poezję Herberta – zimnego i opartego w filozofii wielkiego poety – po to przybyli na ziemie, co w cyklu w kilku miejscach – da się zauważyć. Czytaj więc Herberta. O co pytałeś, spróbowałem wytłumaczyć. Chyba tyle. Na szersze i kompleksowe analizy nie mam czasu. Pozdrawiam. Edytowane 19 Października 2018 przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Polman Opublikowano 19 Października 2018 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 (edytowane) Przeczytałem twój tekst naprędce. Jest już bardzo późno i padam. Wrócę do twojego tekstu i prześledzę każde zdanie. Podczas studiów na politechnice największą trudnością były dla mnie wykłady z algebry. Mam tu jakieś ograniczenia. Ograniczenia w percepcji zagadnień na granicy abstrakcji. Pisząc, że czułem się kretynem, odnosiłem do tych moich własnych ograniczeń. W tym moim określeniu nie było niczego, co by się odnosiło do twojej twórczości. To co teraz ci piszę jest absolutnie szczere. Dziś już kończę. Bo padam. Ale myślę na koniec, że twoje wyjaśnienie (komentarz) wiele osób przeczyta z wielkim zainteresowaniem. Jeśli tak jest napiszcie proszę o tym. Serdecznie Ci dziękuję za Twoje wyjaśnienia. Spokojnej nocy :-) Edytowane 19 Października 2018 przez Polman (wyświetl historię edycji) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz Kucina Opublikowano 19 Października 2018 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Października 2018 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Jest ok. Przecież wszelkie komentowanie niesie za sobą tylko pozytywy. Dlatego komentujemy, bo mamy uzasadnione pytania, a i odpowiadamy bo chcemy przybliżyć czytelnikowi własny przekaz. Pisanie bez didaskaliów w dzisiejszych czasach nie ma sensu. Pragnę wyjaśnić, że moja odpowiedź nie miała charakteru agresywnego. Po prostu troszkę celowo (przyznam) sprokurowałem niejednoznaczny przekaz, bardziej kontrowersyjnie to i ciekawiej. Dzięki temu, mogłem szerzej i z większym rozmachem odnieść się do pytań a przy okazji i do całego cyklu. Więc nie musisz mieć wyrzutów sumienia. To moja celowa zagrywka. Przepraszam, Dobrej nocy ;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się